Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Można powiedzieć - nie nasza sprawa. Ale jest czymś zagadkowym, dlaczego tak naprawdę poległa PZPR, dlaczego nie powiodły się próby skupienia tradycyjnego i wciąż silnego elektoratu lewicowego wokół Unii Pracy, Polskiej Partii Socjalistycznej czy Socjaldemokracji Polskiej. Wszystkie te inicjatywy okazały się mało trafione, a odwołujący się do jednofrontowych korzeni SLD ulega frakcyjnej rozsypce. Przypomina to do złudzenia ogólną niemożność cechującą polska prawicę niezdolną do konsolidacji. Partie klasowe (jak choćby Polskie Stronnictwo Ludowe) są już anachronizmem, a wszelkiej maści populizmy są z natury sezonowe, czyli dość szybko się zużywają i w efekcie przegrywają z nowymi - jeszcze bardziej radykalnymi - ugrupowaniami.
Teoretycznie w tej sytuacji powinno pojawić się naturalne miejsce dla silnego centrum. Cóż z tego, skoro spośród dziś zasiadających w parlamencie w założeniu centrowych ugrupowań (Platforma Obywatelska, Prawo i Sprawiedliwość), żadne jakby nie wierzy w politykę środka - wszystkie raz po raz przyklejają się w codziennej praktyce to do lewicy, to do prawicy. Wszyscy zatem walczą ze wszystkimi - zniechęcając do reszty wyborców. W tej sytuacji na zdrowy rozum powinniśmy ogłosić przetarg publiczny na partię, która realnie jest zdolna do zaproponowania w kampanii wyborczej lepszego (bardziej kompetentnego, bardziej sprawnego, bardziej uczciwego) rządu niż rząd Marka Belki. To taki zwycięzca przetargu - zwanego wyborami - objąć powinien rządy w Polsce.