Noe i jego synowie

„Lepiej by człowiek rzucił się do ognistego pieca, niż kogoś publicznie zawstydził” – mówi Talmud (traktat Sotah).

03.01.2014

Czyta się kilka minut

Z arki wyszedł najpierw ojciec i synowie. Za nimi podążały kobiety. Noe był pierwszym, który dotknął ziemi. Szedł na przedzie, jakby chciał sprawdzić, czy cofnął się już potop. Szedł pierwszy, jako pan i władca. Potem oddał Bogu smakowitą, dziękczynną ofiarę z rytualnie czystych zwierząt i, jak czytamy, zaczął uprawiać rolę. Posadził winnicę. Z winogron wyprodukował wino.

W midraszach znajdziemy taką oto przypowieść. Gdy Noe sadził winną latorośl, przyszedł do niego diabeł i zapytał go: „Co sadzisz?”. Noe opowiedział, co to za roślina. „A jaka jest jej natura?” – zapytał szatan. Jej owoc, gdy jest suchy lub świeży, bywa słodki, a gdy zrobi się z niego wino, wówczas serce łagodnieje. „Czy mogę ci pomóc przy pracy?” – zapytał diabeł. Noe zgodził się. Wtedy Szatan przywiódł owieczkę, zarżnął ją, a krwią jej pokropił ziemię. Potem to samo uczynił z lwem, małpą i świnią. A gdy krew spłynęła po winnicy, nawodnił ją.

Co w ten sposób chciał powiedzieć diabeł? Gdy człowiek wypije jedną, dwie szklaneczki wina, jest potulny jak owieczka. Gdy wypije nieco więcej, natychmiast czuje się silny jak lew i pokazuje swoją moc, powiadając: „Kto jest tak dzielny jak ja?!”. Gdy wypije jeszcze kilka szklanic, zachowuje się niczym małpa: podskakuje, krzyczy i wygaduje obsceniczne głupoty, nie widząc przy tym, co czyni i jak jest w tym śmieszny. Ale gdy jest już kompletnie pijany, zachowuje się jak świnia, tarzając się w błocie i zasypiając w brudzie.

To się właśnie przydarzyło Noemu. Musiał nieźle sobie popić, bo zaległ nieprzytomny w swoim namiocie. Skończył jak świnia. Wtedy do namiotu ojca wszedł syn Cham, który „zobaczył go nagiego i opowiedział o tym swoim dwóm braciom znajdującym się na zewnątrz”. Co to znaczy? Nie odwrócił wzroku, nie okrył ojca, tylko wypaplał to, co widział, jakby radością napawał go fakt, że złapał Noego w sytuacji kompromitującej. Można powiedzieć, że patrząc na jego nagość, pozbawił go swoim spojrzeniem wszelkich cech społecznych. Noe nie był już autorytetem, nauczycielem prawa, obyczajów. Nie był dla niego tym, który ocalił ludzkość i zwierzęta. Syn widział go, tak jak bezwstydną półbestię z czasów sprzed potopu, sprzed zawarcia przymierza. Był to akt na tyle wrogi, że ojciec oprzytomniawszy, przeklął Chama, nadał mu ziemię Kanaanu oraz Egiptu i powiedział, że będzie niewolnikiem u swoich braci. A ludy tam mieszkające, co wiemy z kolejnych stron Tanach, łamały uznane przez Hebrajczyków zasady moralne. To książę z Kanaanu zgwałcił córkę Jakuba Dinę. Sodomici usiłowali zgwałcić intruza, obcego. Faraon obrzydliwie postępował wobec kobiet. Cham staje się ojcem wszystkich tych ludów, w których prawo noahickie było i jest lekceważone.

Możemy powiedzieć jeszcze inaczej. Widok ojca w tak kłopotliwym stanie, by użyć eufemizmu, woła o poczucie wstydu. Arystoteles wstyd wiąże z czerwonymi policzkami. Właśnie wstyd w starożytnej Grecji, zwany aidos, jest czymś, co wywołuje niemal spontanicznie poczucie lęku i szacunku. Nie pozwala przekraczać pewnych niewidzialnych granic, dotykać ukrytych znaczeń. Nie przypadkiem też Grecy nazywali organy seksualne aidoia, rzeczy wzbudzające grozę. Z naszej kultury wstyd jest przepędzany z mniejszą lub większą konsekwencją. W tym bywamy bliscy potomkom Chama. On spojrzał na ojca, na jego seksualność bez wstydu, bez zażenowania. Nie było w nim odruchu szacunku i dyskrecji. Nie widział w nim ojca, który dał mu życie, ale pijaka, któremu nic już się nie należy.

Szem i Jafet, jak czytamy w Biblii, przykryli ojca płaszczem, nie patrząc na niego. Odwrócili wzrok. Nie widzieli jego nagości. Nie chcieli naruszyć intymności Noego. Możemy podziwiać tylko ich lojalność i delikatność. Chronili nagość ojca, w tym jego godność, jakby w ten sposób chronili na przyszłość również swój autorytet. Można powiedzieć, szacunek i wstyd muszą być ślepe. Nie wolno w takich sytuacjach widzieć za dużo. Nie wolno naruszać prywatności czy intymności drugiej osoby. Dwaj synowie Noego wyczuli, gdzie leży granica przyzwoitości.

Noe po wytrzeźwieniu czy przebudzeniu wygłosił swoją jedyną zapisaną w Księdze mowę. Błogosławił Boga o imieniu JHWH, dziękując Panu za to właśnie, że pokierował Szemem i nauczył go postępować przyzwoicie i szanować cnotę.

Może z tego przynajmniej jedna nauka płynie: po to, by zachować dom i obyczaje, potrzebny jest bogobojny, świadomy akt wycofania, niewiedzy. Trzeba odwrócić wzrok, nie widzieć bliskich w krępujących sytuacjach, po to, by nie oceniać, nie wpychać się w skryte miejsca z chciwą ciekawością.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2014