Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ważne tytuły prozy hispanoamerykańskiej – powieści Carpentiera, Rulfa, Sábata, Fuentesa – pojawiły się u nas już w połowie lat 60., ale początek polskiej odsłony zjawiska zwanego boomem to wydanie w 1968 r. „Gry w klasy” Cortázara. Potem wystartowała seria Prozy Iberoamerykańskiej Wydawnictwa Literackiego, PIW i Czytelnik starały się dotrzymać kroku konkurencji i lata 70. stały się u nas dekadą Latynosów. Kolejne książki Fuentesa i Cortázara, a także Vargas Llosa, García Márquez, Lezama Lima, Donoso, Onetti, Roa Bastos, niepublikowany wcześniej Borges i cały legion innych: kilkanaście półek, na których jednak zabrakło pewnego arcydzieła.
Kubańczyk Guillermo Cabrera Infante (1932–2005) szybko rozczarował się do rewolucji i w 1965 r. wyjechał na zawsze z ojczyzny, do końca życia pozostając nieprzejednanym wrogiem Fidela Castro. Nic więc dziwnego, że „Trzy pstre tygrysy” (1967) nie mogły się ukazać w Peerelu. A dlaczego czekaliśmy kolejne 27 lat? Odpowiedź znajdziemy w samej powieści, która jest wielkim eksperymentem i karkołomnym zadaniem dla tłumacza, poczynając od tytułu. Jak czytamy w posłowiu, „Tres tristes tigres” to kawałek łamańca językowego, jak nasze „W Szczebrzeszynie...” – ale nie tylko. Całość zaś tworzy portret przedrewolucyjnej nocnej Hawany, zbudowany z luźnych scen, opowieści, dialogów i głosów posługujących się odrębnymi językami, z galerii postaci powiązanych rozmaitymi nićmi. Dodajmy do tego gęstą sieć aluzji i odesłań intertekstualnych – na przykład opis śmierci Trockiego (zamordowanego, przypominam, w Meksyku przez hiszpańskiego komunistę Ramóna Mercadera, który po zwolnieniu z więzienia wyjechał na Kubę i tam dokonał żywota) podany w kilku apokryficznych wersjach wedle kubańskich pisarzy, od klasyka José Martiego przez Aleja Carpentiera po badaczkę kultów i rytuałów afrokubańskich Lydię Cabrerę. Dodajmy muzykę, która przenika tę prozę jako temat, tło i zarazem materia narracji, oraz wszechobecny w niej seks. Dodajmy humor, czarny i prowokujący, i zdumiewającą wenę słowotwórczą; jedna z postaci, Bustrofedon, bawi się, maniakalnie i bardzo śmiesznie przekręcając imiona własne i cytaty (Stanisław Barańczak byłby zachwycony!). „Trzy pstre tygrysy” nasuwają oczywiste skojarzenia z „Ulissesem” Joyce’a, tyle że bohaterów jest tu kilku, natomiast miasto, czyli Hawana, odgrywa rolę być może jeszcze większą niż Dublin u wielkiego Irlandczyka. Niesamowicie wciągająca proza. Wielkie brawa dla tłumaczy! ©℗
Guillermo Cabrera Infante, „Trzy pstre tygrysy”. Przekład Urszula Kropiwiec, Tomasz Pindel. Universitas, Kraków 2016, ss. 532. Seria Las Américas – Nieznana Klasyka Literatury Latynoskiej.