Nigdy nie zagaśnie

Napatrzył się w młodości Aleksandr Nikołajewicz, jak sąsiad sadysta bije chłopów i traktuje na równi z nierogacizną, napatrzył!

14.10.2013

Czyta się kilka minut

Nauki za granicą pobierał? A jakże! Pobierał! Od tego wszystkiego poprzekręcało mu się w głowie. Chciał reform, oświecenia! To wszystko jest może i dobre, ale przesadzać nie należy. A Radiszczew, moi drodzy, przesadził. Nie dość, że to wszystko spisał, pod mylącym zresztą, turystycznym tytułem „Podróż z Petersburga do Moskwy”, to jeszcze wydał.

Co to się działo! Ludzie wyrywali sobie dzieło z rąk. Suto płacili nawet za wypożyczenie na pół godziny. Czytali z wypiekami na policzkach i w duchu potępiali autora, aż sprawa doszła do mateczki Katarzyny, która, co by nie mówić, czytać lubiła. Zagniewała się caryca, kazała odszukać autora (bo wydać książkę wydał, a podpisać się zapomniał). Znaleźli go, a jakże! „Buntownik, gorszy od Pugaczowa! Chciał uczynić republikę na Rusi” – powiedziała Katarzyna i kazała oddać Radiszczewa katu. Ulitowała się potem i posłała go na Syberię. Siedział więc Radiszczew w małej wiosce, czytał i pisał swoje zbuntowane dzieła. Marzył, że Ruś się zmieni. Ale pisał do szuflady, oczywiście.

Zmarła Katarzyna, dobrzy ludzie wyjednali u Pawła, żeby Nikołajewicz wrócił do ojcowskiego majątku. Niby kawał od stolicy, ale to już nie Syberia. Mijały lata – odszedł i Paweł, dobrzy ludzie wyjednali u Aleksandra, by Nikołajewicza sprowadzić do Pitra. We wrześniu 1801 r., po 12 latach tułaczki, Radiszczew powrócił. Wzięli go nawet do komisji reformującej prawo. Jak Radiszczew odmłodniał! Jak się zaangażował! To pisał i proponował, to znów przedstawiał albo się domagał! Co pomysł, to strach blady padał na carskich urzędników. Mówili mu przyjaciele: „Sania! Dajże spokój miły, mało ci było Syberii! Niczego nie zrozumiałeś?”.

A on niczego nie rozumiał! Wbił sobie do głowy, że coś zmieni i chciał to zrobić. Czy to kat, czy Syberia, czy tułaczka. Dopiero po roku pojął, że wszystko na nic i żadnych reform w najbliższym czasie nie będzie. Wypił truciznę. Umarł cicho w domu.

Ten nieszczęsny Radiszczew. Można powiedzieć, że przegrał, ale przecież pokolenia powtarzały i powtarzają do dziś: „Radiszczew to, Radiszczew tamto”. A ile ma ulic i pomników? Są nawet znaczki z jego podobizną!

A kto dziś pamięta nazwiska przyjaciół, którzy powtarzali: „Sania, mój miły, mało ci było...”? Prawda, że życie mieli bogate i upływające w zbytkach, ale na szczęście historia jest często bardziej łaskawa dla cichych, którzy z uporem robią swoje, niż oportunistów i nadętych efekciarzy. Bo kara za nadęcie przyjdzie na każdego. Los jest mściwy.

Byli już tacy, co mówili, że nie mają z kim przegrać. Minęła chwilka, a patrzą, jak pogruchotana ich partia jedzie na podejrzanie napompowanych kołach. Byli tacy, którzy opowiadali, że otaczają się ludźmi z zasadami. A dziś muszą bronić człowieka, któremu w głowie własny interes. Mało tego! Macha jeszcze tym interesem publicznie, po nocach!

Rosjanie np. nadęli się, bo wymyślili taki znicz olimpijski, co to nie zagaśnie ani w kosmosie, ani pod wodą, ani pod ziemią. Fakt, że nikt nie planował biegania ze zniczem pod ziemią – ale dobra reklama nie zna granic rozsądku.

No i się doczekali. Nie trzeba było latać w kosmos. Znicz zgasł im cztery razy w centrum Moskwy. Było dość komicznie, bo za biegaczem jechał autobus, w którym były zapasowe znicze i smutni panowie uzbrojeni z zapalniczki, przez cały czas gotowi do akcji. Publika nagrywała wszystko na telefony komórkowe i wzdychała: „Co to za wstyd dla ojczyzny!”.

Wstyd? Gdzie nam współczesnym do Aleksandra Nikołajewicza, którego blask i sława nigdy nie zagaśnie!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2013