Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Odpowiedź nie jest oczywista. Matt Bevin, który przegrał w Kentucky z Demokratą Andym Beshearem, był jednym z najbardziej nielubianych gubernatorów w USA. Zraził do siebie wyborców m.in. cięciami budżetowymi dla uczelni stanowych i próbą ograniczenia dostępu do programu opieki zdrowotnej Medicaid. W zdobyciu reelekcji nie pomógł mu nawet przedwyborczy wiec z udziałem Trumpa, który w Kentucky cieszy się dużym poparciem (w 2016 r. uzyskał tu przewagę 30 punktów procentowych nad Hillary Clinton).
Demokraci odnieśli też sukces w Wirginii, gdzie po ponad 20 latach zdobyli całkowitą kontrolę: oprócz „swojego” gubernatora mają teraz większość w obu izbach parlamentu stanowego. Przełomu nie przyniósł natomiast wyścig o fotel gubernatora w Missisipi, gdzie Republikanin Tate Reeves pokonał Demokratę Jimmy’ego Hooda. Także w wyborach w Kentucky – prócz fotela gubernatora – resztę stanowisk objęli Republikanie.
Tegoroczne wybory stanowe po raz kolejny pokazały, że w spolaryzowanej Ameryce mieszkańcy miast i wykształceni wyborcy z przedmieść w większości głosują na Demokratów, a prowincja na Republikanów. Gdyby Andy Beshear należał do progresywnego skrzydła Partii Demokratycznej i otwarcie opowiadał się za procedurą impeachmentu Trumpa, na zwycięstwo w Kentucky raczej nie miałby szans. ©℗
Czytaj także: Piotr Tarczyński o kandydatach Demokratów na prezydenta: Troje na podium i cała reszta