Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dlatego wybierają miejsca zgromadzeń przypadkowych ludzi: poczekalnie lotnisk, stadiony, teatry, sale koncertowe, pociągi, restauracje i kawiarnie.
Terroryści odnieśli sukces, bo chodziło im o zahamowanie postępujących w Europie procesów inspirowanych – umiarkowanym, ale jednak – zaufaniem do człowieka. Ich sukces to pojawiające się wątpliwości co do utrzymywania układu z Schengen, zaostrzenie przepisów granicznych, głosy o potrzebie zamknięcia drzwi przed uchodźcami z krajów trawionych nędzą czy wojną. Ich sukces to każde nasze podejrzliwe spojrzenie na kogoś, kto ma nieco inny kolor skóry, kto wyznaje inną religię albo wyrósł w innej niż nasza kulturze.
Czy struktury mające chronić dobro wspólne, szacunek do człowieka i akceptowanie „inności” okażą się tak kruche, że wystarczy jeden krwawy rajd kilku młodych mężczyzn po ulicach Paryża, by wszystko odpadło jak kiepsko nałożony tynk na starą ruderę? O czym 13 listopada myśleli tamci młodzi ludzie, nakładając na siebie pasy szahida i decydując się na nieuniknioną śmierć? Jak silna musiała być ich motywacja, że zagłuszyła potężny instynkt samozachowawczy? Zginęło siedmiu, z czego sześciu wysadziło się w powietrze... Mówi się o praniu mózgu ochotników lub przymuszonych do podjęcia czynu kamikadze. Jakim praniu? Może religijnym? Czyżby wizja muzułmańskiego raju mogła mieć aż taką moc przekonywania? Czy szli zabijać jako męczennicy za wiarę? Bohaterowie ginący za wzniosłe ideały? I co myślał ten potencjalny „męczennik”, kiedy z bliska strzelał do nieznanego, niezagrażającego mu w niczym, bezbronnego człowieka, leżącego przed nim na podłodze? Byli młodzi, samobójca na stadionie mógł mieć kilkanaście lat...
CZYTAJ TAKŻE:
- Szymon Łucyk: Stolica Francji podnosi się po serii zamachów, najkrwawszych w minionej dekadzie w Europie. Wojenne realia to już nie tylko Syria.
- Olaf Osica: Jesteśmy znów uczestnikami wojny cywilizacji. Znów, gdyż zimna wojna przed 1989 r. też była konfliktem wartości: świata wolnych ludzi ze światem ludzi zniewolonych. Ale dziś aktorów jest więcej.
- Piotr Kosiewski z Paryża: Mimo zagrożenia Francuzi starają się funkcjonować tak, aby nie zwyciężyła logika narzucona przez terrorystów.
- Marcin Żyła: O bliźniaczym ataku w Bejrucie, do którego doszło dzień przed tym w Paryżu, informowano mało. O wielu innych nie dowiadujemy się w ogóle.
- Zamachy terrorystyczne w Paryżu - serwis specjalny "Tygodnika"
O islamskim terroryzmie, jego przyczynach i filozofii napisano tomy, lecz, jak widać, wiele z tego nie wynikło. François Hollande wysyła na terrorystów samoloty z bombami (dokonały zmasowanego ataku na umocniony bastion tzw. Państwa Islamskiego w syryjskim mieście Rakka). Władimir Putin nawołuje do ogólnego przykręcenia śruby (bo winę za to, co się wydarzyło, ponoszą wolność, tolerancja i lekkomyślność zachodnich społeczeństw) oraz przywrócenia do łask państwa policyjnego. Służby międzynarodowe ścigają ocalałego zamachowca, nasze władze zapewniają, że Polsce nic nie grozi, jeden minister wysuwa sugestie stworzenia milionowej armii z syryjskich uchodźców, aby wyzwoliła swój kraj.
Kto ma rację? O działaniach antyterrorystycznych wiem niewiele, ale wiem, że jedyną odpowiedzią zwykłych ludzi na terroryzm jest trwanie przy naszych wartościach. Rezygnacja z szacunku do człowieka, z zaufania człowiekowi, rezygnacja z otwarcia się na „innego”, zamknięcie granic krajów i serc, budowanie murów i rezygnacja z solidarności ze słabszymi oraz wewnętrzna zgoda na rozbudzanie w sobie nienawiści będą – nie daj Boże – prawdziwym zwycięstwem terrorystów. ©℗