Nadzieja na trochę lepszy świat. Piotr Kosiewski o Biennale w Berlinie

Sztuka zachowała zdolność nie tylko ujawniania zbiorowych i ­indywidualnych lęków, ale też pomocy w ich przezwyciężeniu.
z Berlina

11.07.2022

Czyta się kilka minut

Forensic Architecture, Cloud Studies (Badania chmur), 2022, instalacja wideo, 12. Berlińskie Biennale, 10 czerwca 2022 r. / PIOTR KOSIEWSKI
Forensic Architecture, Cloud Studies (Badania chmur), 2022, instalacja wideo, 12. Berlińskie Biennale, 10 czerwca 2022 r. / PIOTR KOSIEWSKI

Na fasadzie siedziby Akademii ­Sztuki nieopodal Bramy Brandenburskiej jest wyświetlane wielkie, skierowane w stronę przechodniów oko. W 2013 r. baner z tym samym przedstawieniem iracki artysta Sajjad Abbas zawiesił na gmachu nieopodal tzw. zielonej strefy w centrum Bagdadu, w której znajdowały się siedziby władz, ale także ambasady, m.in. Stanów Zjednoczonych. Swą pracę zatytułował: „I can see you”.

Całe tegoroczne 12. Berlińskie Biennale Sztuki Współczesnej jest poświęcone twórcom, którzy uważnie przyglądają się rzeczywiści, prześwietlają ją i jej źródła. Artystą jest też kurator tegorocznego biennale. Urodzony w 1970 r. we Francji w rodzinie imigrantów algierskich Kader Attia, autor rzeźb, rysunków, instalacji, fotografii i wideo, dobrze odnalazł się w tej roli, bo sam też od 2016 do 2020 r. prowadził w Paryżu La Colonie – niezależną przestrzeń wystawienniczą, będącą jednocześnie kawiarnią oraz miejscem warsztatów i dyskusji, poświęconym artystom, intelektualistom i aktywistom zajmującym się problematyką kolonializmu, rasizmu i kulturowego przywłaszczenia, czyli przejmowania elementów innych kultur, nierespektującego ich znaczenia lub wzmacniającego istniejące już stereotypy. Wszystkie te tematy uczynił wiodącymi także na tegorocznym biennale.


CZYTAJ TAKŻE:

Twórcy Biennale w Berlinie  przypominają, że muzea żyją obsesją posiadania i nadal przechowują dzieła pochodzące z rabunku >>>>


Znacząca jest nawet topografia tegorocznego biennale. Założona pod koniec XVII wieku Akademia Sztuki do końca wojny mieściła się właśnie na Pariser Platz, który domyka Brama Brandenburska. Ruiny gmachu dopiero w XXI w. zostały włączone w nowy szklany budynek, będący, podobnie jak cała zabudowa tego placu, symbolem odbudowy Berlina po zjednoczeniu. Tegoroczne wystawy zorganizowano także w dwóch innych instytucjach powstałych po upadku muru berlińskiego: w KW Institute for Contemporary Art oraz w Hamburger Bahnhof, dawnym XIX-wiecznym budynku dworcowym, który został siedzibą muzeum sztuki nowoczesnej. Obie stały się znakami otwarcia miasta na współczesność. Są wreszcie dwa miejsca symboliczne dla podzielonego Berlina: gmach Akademii Sztuki wzniesiony w 1960 r. w Berlinie Zachodnim oraz Kampus Demokracji założony w dawnej siedzibie Stasi. Wykorzystano wreszcie Centrum Kultury Pamięci Dekolonialnej – niedawno założone nieopodal dawnych siedzib ­Kancelarii Rzeszy i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. To w nich w 1885 r. podczas konferencji berlińskiej ustalono porozumienia w sprawie zasad rozbioru kolonialnego Afryki. Poznawanie kolejnych wystaw to więc także podróż po historii nie tylko Niemiec ostatnich 150 lat.

Oko i ucho

Kader Attia do udziału zaprosił ponad 70 artystek i artystów oraz kolektywów reprezentujących młode i średnie pokolenie. Jednocześnie samo biennale silnie jest zanurzone w przeszłości. Na wystawach znalazły się książki, manifesty, pisma oraz inne dokumenty historyczne związane z awangardowymi poszukiwaniami oraz artystycznym i społecznym aktywizmem. Przypominają o różnych formach zaangażowania: o ruchach antykolonialnych, obrony praw kobiet czy antyrasistowskich, ale pokazują także uwikłania artystów, w tym w kolonializm właśnie. Jednym z najbardziej niezwykłych miejsc jest sala w Akademii Sztuki, w której obrazy czołowych ekspresjonistów Emila Noldego i Karla Schmidta-Rottluffa, zainspirowanych twórczością Afryki i Polinezji, zestawiono z szeregiem przedstawień Ukrzyżowania powstałych w XIX i przede wszystkim XX wieku w Beninie, Wybrzeżu Kości Słoniowej czy w Papui-Nowej Gwinei.

Urodzona w Tel-Awiwie Ariella Aïsha Azoulay opowiada o losach kobiet po upadku Berlina. W „The Natural History of Rape” („Historii naturalnej gwałtu”, 2017-2022) zestawiła zdjęcia zniszczonego miasta i relacje ofiar masowych gwałtów. Artystka nie relatywizuje odpowiedzialności za wojnę, nie usprawiedliwia niemieckich zbrodni. Stawia natomiast pytanie o przemoc ze względu na płeć. Pokazuje ją jako coś, co, jak sama określiła, musi stać się „powszechnie nieakceptowalne”.

Deneth Piumakshi Veda Arachchige wraca do historii swoich przodków – ­Adiwasi, pierwotnych mieszkańców Sri Lanki. Bada prowadzone na ówczesnym Cejlonie w latach 1883-1907 ekspedycje naukowe Szwajcarów Paula i Fritza Sarasinów. Zebrali oni dużą kolekcję czaszek tamtejszych mieszkańców, do dziś przechowywanych w kilku europejskich muzeach. Artystka upomina się o prawa społeczności, do której przynależeli, oraz o godność tych szczątków. Wydobywa je z muzealnych magazynów, jak w rzeźbie „Self-Portrait as Restitution – From a Feminist Point of View” („Autoportret jako restytucja – z feministycznego punktu widzenia”), w której werystycznie przedstawiła siebie z kopią czaszki mężczyzny Adiwasi.


CZYTAJ TAKŻE:

Piotr Kosiewski: Fotografia nadal może pomóc w opisaniu i zrozumieniu naszej rzeczywistości >>>>


Francuski artysta Jean-Jacques Lebel stworzył przerażający labirynt ze zdjęć, które wykonał amerykański personel więzienia Abu Ghraib. Scenom poniżenia, przemocy, tortur towarzyszą czarno-białe fotografie zniszczonych miast. Mieszkający w Bejrucie Lawrence Abu Hamdan prześledził prowadzoną przez 15 lat przez Izrael lotniczą inwigilację Libanu. Dzięki zebranych dokumentom, w tym nasłuchom, pokazuje, że to, co uważano za pojedyncze, niepowiązane ze sobą incydenty, było przemyślanym i zaplanowanym działaniem, a za romantycznymi widokami nieba z chmurami o niezwykłej kolorystyce – takie zdjęcia na wystawie ułożyły się w piękny, panoramiczny widok – kryje się wojskowa przemoc. Abu Hamdan mówi, że jest „osobistym uchem”. Badaczem, który poprzez analizę przede wszystkim dźwięku ujawnia przemoc, łamanie praw czy wolności.

Katharsis

Biennale poświęca wiele miejsca na działania artystek i artystów polegających na łączeniu badań społecznych z praktyką artystyczną. Nie zabrakło jednego z najgłośniejszych w ostatnich latach przykładu, czyli brytyjskiej interdyscyplinarnej grupy badawczej Forensic Architecture, wykorzystującej techniki i technologie architektoniczne do badania przypadków przemocy państwowej i łamania praw człowieka. Można zobaczyć instalację wideo „Cloud Studies” („Badania chmur”, 2022) poświęconą emisji gazów przez państwa i korporacje. Z przykładów zebranych z całego świata, pokazujących wykorzystanie gazów łzawiących do pacyfikowania demokratycznych protestów, jak też zanieczyszczanie powietrza rakotwórczymi emisjami czy podpalenia tropikalnych lasów, układa się obraz świata pogrążającego się w toksycznych oparach.

Na Biennale znalazła się też druga praca Forensic Architecture. 1 marca tego roku rosyjskie bomby spadły na Babi Jar w Kijowie – miejsce pamięci o masowych zbrodniach nazistowskich przede wszystkim na ludności żydowskiej tego miasta. To wydarzenie stało się punktem wyjścia do opowieści o tym miejscu. A jednocześnie została ona wpisana – także poprzez kontekst, w jakim została pokazana – w dzieje imperializmu i kolonializmu. Być może dzięki temu wojna w Ukrainie stanie się bardziej zrozumiała dla społeczności globalnego Południa, która w istotnej części nie postrzega Moskwy jako agresora.

Biennale zorganizowane pod hasłem „Still Present!” przypomina o niezbędności sztuki, która, jak podkreśla Kader Attia, sprawia, że to, co „niewidzialne, staje się widoczne”. W rozmowie z Adelą Lovric dla magazynu „Berlin Art Link” mówi o błędzie, jakim jest uznanie, że trauma jest „pamięcią o tym, co się wydarzyło”. Trauma „wyraża się w teraźniejszości”, dotyka nas tu i teraz. Sztuka zaś – przekonuje Attia – zachowała zdolność nie tylko ujawniania zbiorowych i ­indywidualnych lęków, ale też pomocy w ich przezwyciężeniu. Jest drogą do katharsis.

Jedną z najbardziej zaskakujących prac jest cykl czternastu obrazów Amerykanki Tammy Nguyen. Przedstawiają one drogę krzyżową. Artystka odwołała się do realnie istniejącej drogi w obozie dla ­wietnamskich uchodźców na Pulau Galang, małej wyspie w indonezyjskim archipelagu Riau. W tamtejszym parku ustawiono pozłocone rzeźby przedstawiające poszczególne stacje krzyża. W bujnej zieleni, która coraz bardziej pochłania te przedstawienia. Podobnie się dzieje w obrazach Tammy Nguyen. Postacie Jezusa i innych chwilami gubią się w plątaninie roślin, owadów, zwierząt. Nawzajem się przenikają, łączą. Katolicyzm jest dziedzictwem kolonialnym – przypomina artystka. Ale też, dodaje, „oferuje wielu Wietnamczykom zbawienie i modlitwę, która jest prawdziwa i żywa”. Stał się częścią ich własnego świata i ich kultury.


ZOBACZ TAKŻE:

NASZ PRZEWODNIK: LETNI SZLAK DLA MIŁOŚNIKA SZTUKI >>>>


Z kolei francuski artysta i reżyser Clément Cogitore sięgnął po jedno z arcydzieł europejskiej muzyki – „Les Indes Galantes” Jeana-Philippe’a Rameau. W tej wystawionej po raz pierwszy w 1735 r. operze-balecie pojawiają się postacie z Afryki, Azji i Ameryki Południowej. Cogitore zaprosił kilkanaście osób wywodzących się z tamtych kontynentów, by odtańczyli jeden z fragmentów opery na współczesny sposób, sięgając do hip hopu i form tańca ulicznego. Młodzi opowiedzieli przedstawioną historię na nowo, podważając dawne fantazje o prymitywnych ludach. Przywrócili też żywiołowość muzyce Rameau (Cogitore wystawił całość w paryskiej Opéra Bastille w 2019 r.)

Sztuka nadal pozwala konfrontować się z niepokojącą rzeczywistością, znaleźć sposoby jej zrozumienia, ale też – i to największy paradoks tegorocznego berlińskiego biennale, tak mocno zanurzonego w cierpieniu i traumach – przywraca nadzieję na trochę lepsze ułożenie naszego świata. ©

12. BERLIŃSKIE BIENNALE SZTUKI WSPÓŁCZESNEJ, STILL PRESENT!, Berlin, wystawy czynne do 18 września br., kurator: Kader Attia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Planeta oczyszczenia