Świat jako obraz

Otwarte przed kilkoma dniami Berlińskie Biennale Sztuki Współczesnej przedstawia obraz zglobalizowanej współczesnej sztuki, różnorodnej, ale unikającej kontrowersji.

16.06.2014

Czyta się kilka minut

Rosa Barba, „Subconscious Society”, instalacja wideo, 2014 r.  / Fot. Berlin Biennale
Rosa Barba, „Subconscious Society”, instalacja wideo, 2014 r. / Fot. Berlin Biennale

Pierwsze Berlińskie Biennale zorganizowano w 1998 r. w mieście, w którym nadal widać było ślady niedawnego podziału Niemiec. Impreza miała pomóc w uczynieniu Berlina nowoczesną europejską metropolią i centrum sztuki. Miasto, jego przeszłość i współczesność, stało się punktem odniesienia dla kuratorów kolejnych edycji.


Miejsce: Berlin


W 2008 r. Adam Szymczyk i Elena Filipovic urządzili Park Rzeźby na porośniętym chaszczami ugorze, nieopodal słynnego checkpoint Charlie, dawnego przejścia granicznego między wschodnią i zachodnią częścią miasta. Było to jedno z nielicznych miejsc w centrum, gdzie widać było ślady po istnieniu muru. Dwa lata później Kathrin Rhomberg główną ekspozycję Biennale ulokowała w opuszczonym, ogromnym budynku sprzed wieku, pozostałości po dawnym, przedwojennym Berlinie. Z kolei Artur Żmijewski, przygotowujący Biennale w 2012 r., zapraszał zwiedzających do Deutschlandhause, który był poświęcony pamięci o dawnych wschodnich terenach Niemiec. Zorganizował też rekonstrukcję zdobycia Berlina przez Amię Czerwoną. Odnosił się do przeszłości, ale i do współczesnych problemów. Nada Prija proponowała nawet postawienie nowego muru, tym razem przegradzającego Friedrichstrasse, jedną z głównych ulic Berlina. Miał on podkreślić obecny podział miasta, tym razem nie ze względów politycznych, lecz społecznych, ekonomicznych i kulturowych. Do miasta, jego historii i dnia dzisiejszego odniósł się także kurator tegorocznego Biennale, Juan A. Gaitán.

Topografia wystaw ma w tym roku szczególne znaczenie. Część Biennale zorganizowano w KW Institute for Contemporary Art w Mitte, w samym centrum dawnego Berlina Wschodniego. Kolejną wystawę – w kompleksie Museen Dahlem, w którym przed zjednoczeniem mieściły się zbiory sztuki Berlina Zachodniego, a dziś – Ethnologisches Museum oraz Museum für Asiatische Kunst. Wreszcie w Haus am Waldsee, wzniesionej w latach 1922-23 willi żydowskiego przedsiębiorcy, która od 1946 r. do upadku muru berlińskiego była siedzibą jednej z najbardziej znanych instytucji kultury współczesnej zachodniej części miasta.

Postępujący proces łączenia miasta oznacza zmiany mapy kulturalnej Berlina, dowartościowywania jednych jego części i marginalizacji innych. Kolejnym etapem zmian będzie Humboldt-Forum, czyli odbudowywany dawny zamek cesarski, znacznie uszkodzony podczas II wojny światowej, a następnie w 1950 r. zburzony przez władze NRD. W jego miejscu w 1976 r. zbudowano Pałac Republiki, rozebrany, mimo sprzeciwu części mieszkańców, w 2006 r. Forum ma stać się kolejnym ważnym miejscem kultury w Berlinie. I chyba ostatnim etapem jednoczenia miasta.


Muzeum jako centrum


Pisząc o tegorocznym Biennale, nie sposób pominąć poprzedniej jego edycji przygotowanej przez Artura Żmijewskiego. Proponował on zerwanie z dotychczasowym sposobem jego funkcjonowania. Stawiał nacisk na działanie, proces, akcję, a nie dzieło jako gotowy obiekt. Chciał sztuki, która będzie zmieniała rzeczywistość. Tegoroczne Biennale jest inne. Zwraca się ku artyście i jego dziełu.

Gaitán zaprosił ponad 50 twórców. W znacznej części urodzonych w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Biennale pokazuje, jak zmienia się mapa artystyczna świata. Ponad połowa artystów pochodzi spoza Europy. Oglądamy sztukę bardzo aktualną – większość prac powstała na zamówienie Biennale. A jednocześnie umieszczenie jego części w Dahlem sprawiło, że odnosi się ono do muzeum, jego przeszłości i teraźniejszości. Twórcy przyglądają się muzeum jako miejscu konstytuowania pamięci oraz tworzenia obrazu rzeczywistości.

Część prac bezpośrednio wchodzi w zastane ekspozycje: etnograficzną oraz zbiory sztuki orientalnej, których początkami była wyprawa Alexandra von Humboldta – czołowej postaci niemieckiego Oświecenia. Wyruszył on w 1799 r. w świat, by „zbierać informacje o różnorodności, jego naturalnym krajobrazie, florze i faunie, językach i kulturach”.

Mariana Castillo Deball stworzyła nowe obiekty, przypominające dawne archeologiczne meksykańskie zabytki. Pokazuje proces muzealizacji. Umieszczania obiektów w określonych kontekstach: politycznym i społecznym. Wykorzystywania ich w edukacji i budowie zbiorowych wyobrażeń. Carsten Höller dokonał drobnej z pozoru zmiany w sali z cennymi wyrobami złotniczymi Azteków. Zmienił światło na pulsujące, które nadaje wystawie nierealny, trochę widmowy kształt. Z kolei Wolf-gang Tillmans muzealną ekspozycję uzupełnił o dokumentację ze współczesnych egzotycznych podróży. Zebrał zdjęcia zwierząt i roślin, ale też samą dokumentację podróżowania – fotografie lotnisk, przejść granicznych. Użył przedmiotów pochodzących z odległych krajów: butów sportowych, dżinsów wykonanych przez słabo opłacanych robotników z azjatyckich szwalni, pracujących dla europejskich i amerykańskich firm odzieżowych.

Tarek Atoui sięgnął po historyczne instrumenty przechowywane w Ethnologisches Museum. Zaprosił wybitnych muzyków, by zagrali na tych nieznanych im, często już zapomnianych instrumentach. Na kolejnych koncertach w Dahlem będzie można ich posłuchać, a nagrania złożą się na nowe archiwum dźwięku.


Worek różnorodności


Muzyce poświęconych jest zresztą wiele prac. Mario García Torres przypomniał Conlona Nancarrowa, jednego z najciekawszych twórców muzycznej awangardy, komponującego utwory na zapomnianą dziś pianolę, pozwalającą mechanicznie odtwarzać dźwięk (pytany, dlaczego niektórych jego utworów nie mogą wykonywać muzycy, odpowiadał: to utwory za trudne dla człowieka).

Jedna z najbardziej fascynujących części Biennale nie jest dziełem artysty, lecz kuratora. „Podwójne życie” Natashy Ginwali to niewielka ekspozycja poświęcona wykorzystaniu rysunku, a później fotografii do badań naukowych. Jest tu m.in. fotograficzny zapis wypraw niemiecko-żydowskiego historyka natury Emina Pashy z lat 80. XIX w. Wystawa pokazuje próby stworzenia wizualnej „Historii uniwersalnej” działaczki na rzecz praw kobiet i historyczki Emmy Hart Willard oraz neuroanatomiczne rysunki i fotografie stereoskopowe Santiaga Ramónay Cajala. Przy czym Ginwala nie próbuje z tych wszystkich obiektów uczynić dzieł sztuki – co jest dziś modną kuratorską praktyką. Interesuje ją sam proces obrazowania, to, w jaki sposób kreowano wyobrażenia.

„Ezan Çılgıŋŋŋŋları” duetu Slavs and Tatars, tradycyjnie zwracającego uwagę na napięcia między Europą a Wschodem, odnosi się do polityki modernizacyjnej Atatürka. Przypomina o przeprowadzonej wówczas reformie językowej, która nawet teksty religijne nakazywała tłumaczyć z arabskiego na turecki, prowadząc czasami do zaskakujących zniekształceń. Slavs and Tatars w malowniczym ogrodzie Haus am Waldsee wkopali dwa wielkie głośniki. Z pewnej odległości wyglądają jak rozłożona księga. Podchodząc bliżej można usłyszeć muzułmańskie teksty, odczytywane przez... komputer. Dźwięk jest nieznośnie mechaniczny.

Jeżeli szukać słowa, które próbowałoby opisać tegoroczne Biennale, to chyba najlepszym byłaby „wielość”. Są tu niezwykle uwodzące prace, jak instalacja wideo „Subconscious Society” Rosy Barby, przedstawiająca świat po katastrofie, oraz dzieła skrajnie oszczędne, wręcz minimalistyczne. Są prace wideo i fotografia, książki artystyczne i instalacje dźwiękowe, malarstwo i rysunek. Ten ostatni zdaje się zajmować szczególne miejsce, bo ubiegłe lata dobrze pokazują, że jest to bardzo nowoczesne medium.

Drugim słowem, którym można określić tegoroczne Biennale, jest „niedopowiedzenie”. Jeżeli ktoś spodziewał się mocnych deklaracji, manifestów politycznych czy też – przeciwnie – pochwały apolityczności, ten srodze się zawiedzie. Gaitán głosi raczej pochwałę indywidualnej wolności. Jak pisze: „relacje między różnymi pracami powinny pozostać niepewne”, bowiem rolą wystawy było pozostawienie odbiorcy autonomii w „jego własnym spotkaniu ze sztuką”.

Współpraca


VIII BERLIŃSKIE BIENNALE SZTUKI WSPÓŁCZESNEJ, Berlin, wystawy czynne do 3 sierpnia br. Kurator Juan A. Gaitán.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2014