Muzeum w Berlinie

"Cokolwiek czynisz, mądrze czyń i oczekuj końca" - mówi łacińska sentencja.

25.03.2008

Czyta się kilka minut

Dziewięć lat mija od chwili, gdy w marcu 1999 r. we władzach Związku Wypędzonych (odmłodzonych rok wcześniej w osobie nowej przewodniczącej Eriki Steinbach) pojawił się pomysł założenia fundacji "Centrum Piętnastu Milionów". Nazwa, o której dziś nikt nie pamięta, wiele mówi o tym, czym miał być ów projekt: mauzoleum pamięci kilkunastu milionów Niemców określanych mianem "wypędzeni". Być może już wtedy ktoś uświadomił sobie, że sama taka nazwa zabrzmi jak prowokacja, jak mieszanie przyczyn i skutków tego, co zdarzyło się pół wieku wcześniej - bo szybko zmieniono ją na "Centrum przeciw Wypędzeniom".

Fundację założono w 2000 r. i Erika Steinbach zaczęła lobbing. Wydawało się, że nic nie stanie na przeszkodzie, by w krótkim czasie zbudować Centrum. Najlepiej, jak mówiła Steinbach, w "historycznej i przestrzennej bliskości" do powstającego pomnika Holocaustu. Wtedy, w 2000 r., "Tygodnik" był pierwszą polską gazetą, która opisała pomysł i jego skutki (nr 32/2000). Pisaliśmy: "Jeżeli kształt powstającego w Berlinie »Miejsca Pamięci przeciwko Wypędzeniom« będzie odbiciem takiej wizji historii, jaką prezentuje przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach - a na razie wszystko wskazuje, że tak się stanie - może to cofnąć polsko-niemiecką dyskusję historyczną wiele lat wstecz".

"Cokolwiek czynisz, mądrze czyń...". Nie, ta historia jeszcze się nie skończyła, choć w minionym tygodniu niemiecki rząd podjął decyzję o utworzeniu w Berlinie muzeum poświęconego wysiedleńcom; ma się nazywać "Widoczny Znak" i podlegać państwowemu Niemieckiemu Muzeum Historycznemu. To finał zabiegów Eriki Steinbach - nie całkiem taki, jak to sobie wyobrażała dziewięć lat temu, bo poddany "obróbce" w toku późniejszych dyskusji i sporów. Nie wiadomo jeszcze, jak konkretnie muzeum będzie wyglądać i kto zasiądzie w jego władzach. Ale wiadomo jedno: od minionego tygodnia cała odpowiedzialność za to, jak się skończy ta historia, nie spoczywa już na Erice Steinbach, lecz na rządzie Niemiec.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2008