Mundial w Katarze: Wielka Czwórka Afryki

Wszystkie te drużyny zagrają na turnieju w Katarze i każda z nich chce jako pierwsza w Afryce dostać się do Wielkiej Czwórki.
w cyklu STRONA ŚWIATA

18.11.2022

Czyta się kilka minut

 Reprezentant Ghany Asamoah Gyan / AFP/EAST NEWS /
Reprezentant Ghany Asamoah Gyan / AFP/EAST NEWS /

Do końca XX w. ktoś z Afryki zwycięży w piłkarskich mistrzostwach świata, obwieścił pod koniec zeszłego stulecia wirtuoz futbolu Pelé. Brazylijczyk, uznawany za najlepszego piłkarza w dziejach, wróżbitą okazał się kiepskim.

Ostatnie dziesięciolecie ubiegłego wieku rzeczywiście było jednak czasem Afryki. Upadek apartheidu w RPA, a także krach komunizmu i koniec zimnej wojny, które go poprzedziły, tchnęły nadzieję, że po „zmarnowanych dekadach” lat 70. i 80. nadejdzie epoka odrodzenia.

Wspaniały koniec wieku

Pelému, którego przodkowie wywodzili się z Afryki, udzieliła się pewnie tamta atmosfera wyczekiwanego cudu. Miał jednak powody, by wieszczyć nastanie afrykańskiego królestwa w świecie piłki nożnej. W 1990 r. podczas mistrzowskiego turnieju we Włoszech piłkarze z Kamerunu dotarli aż do ćwierćfinału, w którym przegrali po dogrywce z Anglią. Wcześniej pokonali mistrzów świata z Argentyny z Diego Maradoną w składzie, Rumunię i Kolumbię.

Cztery lata później, na turnieju w USA, Nigeryjczycy wygrali eliminacje pokonując Bułgarię i Grecję, ale w kolejnej rundzie ulegli 1:2 Włochom. W 1996 r. ta sama drużyna wygrała na olimpiadzie w Atlancie. Nigeryjczycy zachwycali swoją grą, a o Jay-Jaya Okochę, Daniela Amokachiego, Emmanuela Ammunikego, Nwankwa Kanu, Taribo Westa czy Sundaya Oliseha rywalizowały najlepsze kluby z Europy.

W 1998 r. w mistrzowskich zawodach we Francji Nigeryjczycy znów wygrali grupę eliminacyjną, pokonując Hiszpanię i Bułgarię, ale już w pierwszym meczu fazy pucharowej przegrali z Duńczykami. We francuskim turnieju po raz pierwszy zagrała też drużyna RPA, która w 1996 r. została mistrzem kontynentu i wieszczono jej świetlaną przyszłość. W 1995 r. pochodzący z Liberii George Weah jako pierwszy Afrykanin został ogłoszony najlepszym piłkarzem na świecie.

W 2000 r. na olimpiadzie w Sydney Kamerun wygrał piłkarskie zawody, ale na złotym olimpijskim laurze wszystko się skończyło. Nastał wiek XXI, a żadna afrykańska drużyna nie tylko nie została piłkarskim mistrzem świata, ale nie dotarła nawet do półfinału. Jedynie trzykrotnie – Kamerun w 1990, Senegal w 2002 i Ghana w 2010 r. – dotarły do ćwierćfinałów. Wszystkie te drużyny zagrają na turnieju w Katarze i każda z nich chce jako pierwsza w Afryce dostać się do Wielkiej Czwórki.

Czarne Gwiazdy

Najbliżej była Ghana w 2010 r. na turnieju w RPA. W remisowym meczu o półfinał z Urugwajem kończyła się dogrywka, gdy urugwajski napastnik Luis Suárez wybił piłkę ręką z linii bramkowej. Ghana miała rzut karny, a po nim sekundy do zakończenia meczu, ale Asamoah Gyan strzelił w poprzeczkę. O wyniku meczu rozstrzygnęły zarządzone przez sędziego rzuty karne, w których lepsi okazali się Urugwajczycy.

Kibice Ghany do dziś upierają się, że gdyby Asamoah strzelił karnego, a ich piłkarze pokonali Urugwaj, zostaliby mistrzami świata. Holandia, która w finale uległa Hiszpanii, wcale nie była od nich lepsza, a i Hiszpanie, grający w tamtym czasie najpiękniej w piłkę, nie przypominali w RPA niemożliwych do pokonania czarodziejów. Ghana zaś grała elegancko i nowocześnie jak w latach 90. Nigeryjczycy. Mieli w składzie takich mistrzów jak Asamoah Gyan, bracia Jordan i André Ayew (synowie Abédiego Pelégo, najlepszego piłkarza, jakiego wydała Ghana), Sulley Muntari, Kevin-Prince Boateng, Stephen Appiah czy John Mensah, a w południowoafrykańskim turnieju nie zagrał najlepszy z nich, Michael Essien.

Wzmocnić i zastąpić ich mieli piłkarze z drużyny młodzieżowej, która w 2009 r. zdobyła mistrzostwo świata „młodzieżówek”, pokonując w finale Brazylię, wylęgarnię piłkarskich talentów. Napastnik Dominic Adiyiah został koronowany na najlepszego gracza finałowego turnieju.

Drużynie z Ghany przepowiadano świetlaną przyszłość, ale każde kolejne jutro okazywało się tylko gorsze od wczoraj. W następnym turnieju o mistrzostwo świata, w Brazylii w 2014 r., przegrali z USA i Portugalią, i choć zremisowali z przyszłymi mistrzami, Niemcami, nie wyszli z grupy pierwszych eliminacji. Co gorsza, zmora afrykańskiej piłki, organizacyjny bałagan, chciwość piłkarskich działaczy oraz ich kłótnie z zawodnikami o pieniądze doprowadziły do tego, że piłkarze zastrajkowali i odmówili gry, zanim nie otrzymają obiecanych zarobków. Władze posłały z Ghany do Brazylii specjalny samolot z trzema milionami dolarów w gotówce. Na kolejny turniej, w 2018 r. w Rosji, drużyna Ghany w ogóle się nie zakwalifikowała.

Piłkarze ze złotej „młodzieżówki”, którzy mieli podbijać świat, pogubili się w dorosłym świecie. Dominic Adiyiah, wielka nadzieja Ghany i Afryki, podpisał co prawda kontrakt z drużyną AC Milan, ale nie zagrał w niej ani minuty. Z Mediolanu trafiał już tylko do słabszych drużyn – Partizan Belgrad, druga liga turecka, kijowski Arsenał, Kazachstan, Tajlandia.

Na początku 2022 r. Ghana znalazła się na dnie – na rozgrywanym w Kamerunie Pucharze Narodów Afryki, który zdobywała czterokrotnie, nie wyszła nawet z grupy eliminacyjnej. Czarę goryczy miała dopełnić przegrana z Nigerią, najgorszą nieprzyjaciółką, w rywalizacji o awans do turnieju o mistrzostwo świata do Kataru. Szans „Czarnym Gwiazdom” nie dawali nawet ich najzagorzalsi kibice, zawiedzeni, że zwolnionego po nieudanym turnieju w Kamerunie serbskiego trenera Milovana Rajevaca zastąpiono Ottem Addo, byłym piłkarzem, który po zakończeniu kariery w Niemczech został trenerem drużyn juniorów w Borussii Dortmund.

Stał się jednak cud i Ghana pokonała Nigerię, awansując do katarskiego turnieju. Ale euforia szybko opadła. Od marcowej wygranej z Nigeryjczykami Ghana odniosła jeszcze tylko dwa zwycięstwa – z Madagaskarem i Nikaraguą. Za porażkę uznano też remis z drużyną Republiki Środkowoafrykańskiej. Brazylijczycy i Japończycy sprawili piłkarzom z Ghany tęgie lanie. Kiepskie wyniki i jeszcze marniejsza gra sprawiły, że kibice zaczęli wypominać trenerowi Addo, że szkolił tylko juniorów, że nie zwolnił się z Borussii Dortmund, choć rozumieją, że znając piłkarskich działaczy z Ghany, nie ryzykował utraty posady w Niemczech.

Przed wyjazdem do Kataru Addo pokłócił się i nie powołał do kadry dwóch czołowych piłkarzy – Jeffreya Schluppa z londyńskiego Crystal Palace i Josepha Paintsila z belgijskiego Genku (w Katarze zagrają m.in. znani z angielskiej Premier League bracia Ayew, Thomas Partey, Tariq Lamptey, Daniel Amartey, Mohammed Salisu, wychowany w Kraju Basków Iñaki Williams i Mohammed Kudus z Ajaksu Amsterdam). Na domiar złego tuż przed turniejem kontuzji doznali dwaj najlepsi bramkarze i w Katarze bronić będzie gracz trzeciego wyboru.

Ghana – ze wszystkich 32 drużyn, które zagrają w Katarze, notowana najniżej (61. miejsce na liście liczącej 211 narodowych drużyn) – nie miała szczęścia w losowaniu i zagra w grupie eliminacyjnej z Portugalią, Urugwajem i Koreą Południową. A choć piłkarscy działacze odgrażają się, że zrewanżują się w Katarze Urugwajczykom i tym razem przebiją się do turniejowej Wielkiej Czwórki, nikt w Ghanie im nie wierzy. We wrześniu kibice urządzili muzułmańskie i chrześcijańskie modły narodowe nie tyle za powodzenie piłkarzy na turnieju, co o to, żeby nie przynieśli tam wstydu.

Nieposkromione Lwy

Kameruńczycy byli równie bliscy Wielkiej Czwórki, co Ghana. W 1990 r., na turnieju rozgrywanym we Włoszech, jako pierwsza drużyna z Afryki dotarli do ćwierćfinału, a przegrali mecz o półfinał z Anglią, tracąc decydującą bramkę dopiero w dogrywce.

Kameruńczycy zadziwili świat już podczas swojego pierwszego występu w piłkarskich finałach w Hiszpanii w 1982 r. Nie przegrali żadnego meczu, choć za rywali w eliminacyjnej grupie mieli wówczas przyszłych mistrzów świata, Włochów, Polskę, która zajęła trzecie miejsce, i Peru. Zremisowali wszystkie trzy mecze, podobnie jak Włosi, a przegrali z nimi walkę o awans do kolejnej rundy tylko dlatego, że strzelili o jedną bramkę mniej.

Po sukcesie we włoskim turnieju wystąpili w kolejnym, w USA, ale tam Kamerun nie wyszedł nawet z grupy eliminacyjnej. Najjaśniejszą gwiazdą tamtej drużyny „Nieposkromionych Lwów” (pod względem piłkarskich przydomków Afryka nie ma sobie równych) był napastnik Roger Milla. Ostatniego gola na mistrzowskim turnieju strzelił w 1994 r. Rosjanom, mając 42 lata, i zapisał się w dziejach piłki nożnej jako najstarszy strzelec i najstarszy gracz, jaki wystąpił w finałowym turnieju.

Do tamtych sukcesów Kamerun nigdy już nie nawiązał, choć wspaniałych piłkarzy, lepszych niż Milla, nigdy mu nie brakowało. Samuel Eto’o, Geremi, Rigobert Song czy Patrick M’Boma zachwycali grą w europejskich klubach, ale zawodzili we wcieleniu „Nieposkromionych Lwów”. Kamerun grał w kolejnych finałowych turniejach (1998, 2002, 2010, 2014), ale nigdy już nie udało mu się przejść pierwszych eliminacji, awansować do rozgrywek pucharowych. Od wygranej z Kolumbią w 1990 r. odniósł tylko jedno jedyne zwycięstwo nad Arabią Saudyjską w 2002 r. Poniósł za to aż dziesięć porażek, tracąc ponad 30 goli.


Michał Okoński: Piłkarskie mistrzostwa w Katarze są skandalem na tylu poziomach, że nie wiadomo, od którego zacząć. Chyba że od konstatacji, iż są jedynie lustrem, w którym odbija się współczesny świat.


 

Podobnie jak w przypadku Ghany, przyczyną niepowodzeń była powiększająca się z każdym rokiem przepaść między bogactwem Zachodu, w którego drużynach afrykańscy piłkarze grali na co dzień i święcili triumfy, a ubóstwem rodzinnej Afryki, w której barwach grali od święta. Afrykańska bieda sprawiała, że tamtejsi piłkarze wędrowali za chlebem i lepszym jutrem do Europy i z każdym rokiem pobytu na obczyźnie coraz mniej łączyło ich z ojczystymi krajami, a zwłaszcza z rodzimymi działaczami piłkarskimi, sławnymi na cały świat z nieudolności i zamiłowania do korupcji. Każde niemal zgrupowanie afrykańskich reprezentacji kończyło się awanturami, które przywykli do zachodnich wygód piłkarze wszczynali o premie, organizacyjny bałagan, czwartorzędnych trenerów z Europy, marne hotele i boiska.

„Jedziemy do Kataru po mistrzostwo” – zapowiada Samuel Eto’o, najsławniejszy kameruński piłkarz, który dziś prezesuje rodzimej federacji piłkarskiej. Jego niedawny kolega z boiska, obrońca, 46-letni dziś Rigobert Song, jest trenerem „Nieposkromionych Lwów”. W swojej drużynie nie ma takich artystów, z jakimi sam grywał, ale kibice z Kamerunu upatrują w tym właśnie szansę na sukces. Gwiazdą i niekwestionowanym przywódcą drużyny jest sam Song, który ceni waleczność i dyscyplinę, a dobro drużyny przedkłada nad wirtuozerskie popisy mistrzów.

Ma w drużynie graczy solidnych, jak André-Frank Zambo Anguissa z Napoli, Eric Maxim Choupo-Moting z Bayernu Monachium, bramkarz André Onana z Interu Mediolan czy Bryan Mbeumo z podlondyńskiego Brentfordu, który grał w juniorskich drużynach Francji, ale wybrał grę w barwach Kamerunu (urodzony w Kamerunie i uchodzący za wielki talent 17-letni Youssoufa Moukoko zdecydował się grać w drużynie Niemiec). Trudno jednak myśleć o sukcesie, jakim byłoby przejście pierwszych eliminacji, jeśli przeciwnikami Kamerunu będą w nich drużyny Brazylii, Szwajcarii i Serbii.

Skazani na klęskę?

Nigeryjczycy, którym przepowiadano, że staną się nową Brazylią, nie zostali mistrzami świata. Nie spełniły nadziei „złote” drużyny z Ghany i Kamerunu. Piłkarskim mocarstwem nie stała się bogata RPA, a drużyna kongijskiej diaspory z Europy z łatwością pokonałaby drużynę Konga. Niczego nie osiągnęła nawet reprezentacja Wybrzeża Kości Słoniowej, choć grali w niej tacy mistrzowie jak Didier Drogba, Didier Zokora czy bracia Yaya i Kolo Touré. Na ostatnich mistrzostwach w Rosji żadna z afrykańskich drużyn nie przeszła pierwszych eliminacji.

„W Afryce rodzi się wielu wspaniałych piłkarzy i którejś z afrykańskich drużyn powinno się w końcu udać dotrzeć do Wielkiej Czwórki. Ale żeby to osiągnąć, nie wystarczy talent. Potrzebne są jeszcze ciężka praca, dyscyplina i dobra organizacja” – powtarza jak mantrę Roger Milla. „Nie ustępujemy piłkarskimi umiejętnościami drużynom z Europy, ale pod względem organizacji wciąż jesteśmy daleko w tyle”. „Ambicje afrykańskich piłkarzy i kibiców są uzasadnione – dodaje Youssef Zouaoui; trenował kadrę Tunezji, która wraz z Marokiem, Ghaną, Kamerunem i Senegalem reprezentować będzie w Katarze Afrykę. – Trzeba być jednak realistą”.

Zdaniem Emmanuela Ammunikego, napastnika ze „złotej” drużyny Nigerii, ze wszystkich afrykańskich drużyn największe szanse na sukces ma w Katarze Senegal.

Uprzejme Lwy

Drużyna Senegalu nosi przydomek „Lwów Terangi”. Teranga w języku wolof, najpowszechniej używanym w Senegalu, oznacza uprzejmość, serdeczność, gościnność, wspaniałomyślność, cechy, którymi mają wyróżniać się mieszkańcy tego ubogiego kraju w zachodniej Afryce.

Zdaniem piłkarskich fachowców reprezentacja Senegalu, która zagra w Katarze, jest najlepszą afrykańską drużyną, jaka wystąpi w mistrzowskim turnieju, a nawet pierwszą afrykańską drużyną z prawdziwego zdarzenia.

Zbudował ją Aliou Cissé, były piłkarz, kapitan drużyny, która w swoim pierwszym występie w finałowym turnieju, w 2002 r. w Japonii i Korei Południowej, ograła mistrzów świata Francuzów i Szwedów, zremisowała z Urugwajem i Danią, jako trzecia drużyna z Afryki przebiła się do ćwierćfinału i dopiero walkę o półfinał przegrała – znów w dogrywce (rozgrywanej wówczas do pierwszej strzelonej bramki) – z Turcją.

Potem jednak, jak w przypadku Ghany, Kamerunu i Nigerii, było już tylko gorzej. Po raz kolejny zakwalifikowali się do finałowego turnieju dopiero w 2018 r. w Rosji. Pokonali tam Polskę, ale choć osiągnęli identyczny wynik jak Japonia, to Japończycy awansowali dalej, ponieważ zebrali tylko cztery żółte kartki, a Senegalczycy – sześć. Grali w finałach Pucharu Narodów Afryki, ale nigdy go nie zdobyli. W Afryce szydzono z Senegalczyków, że są najlepszą drużyną, która niczego nie wygrała.

Aliou Cissé został trenerem senegalskiej drużyny w 2015 r. W Afryce nie zdarza się, by mimo braku sukcesów trener tak długo utrzymał się na posadzie. Cissé, wychowany na paryskim przedmieściu, grał w piłkę we Francji (m.in. w Paris Saint-Germain z Jay-Jayem Okochą i Ronaldinho) oraz Anglii (Portsmouth i Birmingham), a po zakończeniu kariery był asystentem trenera drużyny, która zagrała na olimpiadzie w Londynie w 2012 r., potem zaś trenerów drużyny narodowej. Po kolejnym nieudanym występie w Pucharze Narodów Afryki zastąpił na trenerskiej posadzie Alaina Giresse’a, niegdyś świetnego pomocnika i kapitana reprezentacji Francji.

Początków nie miał najlepszych. Senegal wciąż zawodził w Pucharze Narodów Afryki. Nawet gdy w 2019 r. przegrał dopiero w finale z Algierią, w Dakarze uznano to za klęskę. Za porażkę uznano też udział senegalskiej drużyny w turnieju o mistrzostwo świata w Rosji. „Niczego nie wygramy, jeśli Aliou Cissé będzie trenerem naszej drużyny” – ogłosił jego dawny kolega z boiska El Hadji Diouf, uważany jeszcze do niedawna za najlepszego piłkarza w dziejach Senegalu.


Zobacz nasz serwis specjalny: Mundial 2022


 

Ale cierpliwość senegalskich działaczy przyniosła w końcu wyniki i w lutym Senegal zdobył swój pierwszy Puchar Narodów Afryki, pokonując w finale Egipt. Miesiąc później Senegalczycy znów wygrali z Egiptem (mecze te okrzyknięto pojedynkiem między napastnikami grającymi wtedy na co dzień w ataku Liverpoolu – Sadio Mané i Egipcjaninem Mohamedem Salahem; w obu meczach Senegalczyk strzelił rozstrzygające gole) i zakwalifikowali się do turnieju w Katarze.

Jako trener reprezentacji Aliou Cissé zbudował drużynę według wzorów i wartości, którym był wierny jako piłkarz. Grał na pozycji defensywnego pomocnika, był robotnikiem, nie artystą. Ceni sobie pracowitość, odwagę, wytrwałość, dyscyplinę. „Jego piłkarze nazywają go w żartach dyktatorem”. „W jedności siła. Taki mam styl pracy, a jeśli się komuś to nie podoba – droga wolna” – zapowiedział i przestał powoływać do drużyny sławnych napastników Dembę Ba i Papissa Cissé. Ci, którzy zaakceptowali nowe porządki, wychwalają trenera i dedykują mu zwycięstwa. „Dzięki niemu jesteśmy jak rodzina – powiedział o trenerze rezerwowy bramkarz Seny Dieng. – Co ja mówię? Jesteśmy rodziną!”.

Jej najważniejszym członkiem – poza trenerem – jest 30-letni Sadio Mané, jeden z najlepszych piłkarzy świata (w tym roku za lepszego uznano tylko Francuza Karima Benzemę), najlepszy w Afryce, najlepszy strzelec drużyny, uważany dziś za najlepszego piłkarza, jaki grał w Senegalu. W Katarze jednak nie zagra, bo przed turniejem doznał kontuzji.


Wojciech Jagielski: Mundial pierwszy raz odbędzie się w kraju arabskim i muzułmańskim. A niewiele brakowało, by rozegrano go w oblężonej przez wrogich sąsiadów twierdzy.


 

Ale Senegal nie opiera się jedynie na Sadio Maném. W ataku partnerują mu Ismaïla Sarr z angielskiego Watfordu, Iliman Ndiaye z Sheffield United, a przede wszystkim Boulaye Dia z włoskiej Salernitany. Piłki dogrywają znani z angielskiej Premier League Idrissa Gueye (Everton), Nampalys Mendy z Leicester, Cheikhou Kouyaté z Nottingham Forrest. Bramki, której broni Édouard Mendy z Chelsea, strzegą też jego klubowy kolega Kalidou Koulibaly oraz Abdou Diallo z RB Lipsk i Fodé Ballo-Touré z AC Milan. Senegal ma problem tylko z bocznymi obrońcami. Prawoskrzydłowy Bouna Sarr z Bayernu Monachium nie pojechał do Kataru z powodu kontuzji, a lewoskrzydłowy Saliou Ciss tak zmieniał latem barwy klubowe, że odszedł z Nancy, ale w żadnym nowym klubie się nie zatrudnił, od pół roku nie gra i trener musiał z niego zrezygnować.

Od czterech lat w rankingach FIFA ze wszystkich afrykańskich drużyn Senegal zajmuje najwyższą pozycję, dziś uważany jest za 18. najlepszą drużynę na świecie i wyprzedza Polskę o osiem szczebelków.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej