Modele i życie

Prawne określenie relacji państwo–Kościół jest bardzo ważne, ale samo, nawet najlepsze, na wiele się nie zda, bo o funkcjonowaniu tych relacji ostatecznie decydują ludzie odpowiadający za obie instytucje.

15.02.2021

Czyta się kilka minut

 / Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP
/ Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP

Za dr. hab. Sławomirem Sowińskim z Instytutu Politologii UKSW i członkiem Zespołu Laboratorium „Więzi” przypomnę, że ze skomplikowanej polityczno-religijnej historii zachodniej Europy wyłoniły się trzy modele relacji państwo–Kościół: model ostrej separacji między państwem a Kościołem, model autonomii i współpracy państwa z Kościołem, który przyjąć może odmianę Kościoła popieranego lub uznanych społeczności wyznaniowych, i model Kościoła państwowego lub narodowego.

U nas mamy model autonomii i współpracy. Podstawą dlań są zapisy konstytucyjne i umowy, zwłaszcza konkordat. Określa się ten model mianem „przyjaznego rozdziału”, choć – według prof. Sowińskiego – precyzyjniej byłoby mówić o „publicznej wolności religijnej”. Przez świeckość państwa rozumie się tu neutralność światopoglądową, nie zaś antykościelny laicyzm. Ten model, siłą rzeczy, sprzyja napięciom i konfliktom dotyczącym granicy między dopuszczalnym i pożądanym publicznym zaangażowaniem Kościoła a jego autonomią wobec instytucji władzy i neutralnością światopoglądową państwa.


Czytaj także:
Rafał Matyja: Polska bez łaski
O. Maciej Biskup: Szafarze władzy


Tyle o modelach, bo na pisanie o ich zastosowaniu brak tu miejsca, zresztą mnóstwo o tym napisano. Ja tymczasem chciałbym wrócić do kilku wspomnień.

Wspomnienie pierwsze: 14 kwietnia 1950 r. pomiędzy przedstawicielami władz i Kościoła katolickiego zostało zawarte porozumienie regulujące funkcjonowanie Kościoła w PRL-u. Dokument powstał z inspiracji prymasa Wyszyńskiego. Chociaż podpisanie go nie zahamowało represji wobec Kościoła, to w późniejszych sporach stało się ono punktem odniesienia.

Drugie: 18 listopada 1965 r. polscy biskupi z okazji zbliżającego się Milenium skierowali list do biskupów niemieckich („przebaczamy i prosimy o wybaczenie”). Władze PRL zawrzały oburzeniem, że Episkopat ośmielił się włączyć w działania międzynarodowe, i odmówiły wiz wjazdowych wszystkim zaproszonym na uroczystości milenijne biskupom.

Trzecie: w 1990 r. rozmawiałem z prymasem Józefem Glempem o przywróceniu lekcji religii do szkół. Prymas przyznał, że ta decyzja zaskoczyła go i zaniepokoiła, bo w tamtej chwili Kościół w Polsce nie miał przygotowanego do nauczania w szkołach personelu. Ale – wyjaśnił kard. Glemp – jak można było odmówić takiego daru ofiarowanego Kościołowi?

Porozumienie z 1950 r., krytycznie oceniane w Watykanie, zawarte w kontekście ostrej separacji państwa i Kościoła, wręcz walki z Kościołem, okazało się znakomitym posunięciem strategicznym.

List do biskupów niemieckich stał się doniosłym wydarzeniem dyplomacji publicznej. Kościół w państwie systematycznie go eliminującym z życia publicznego, spełniając swoją misję, odegrał ważną rolę w wymiarze międzynarodowym.

Przywrócenie lekcji religii do szkoły, motywowane chęcią naprawienia jednej z krzywd wyrządzonych przez PRL ludziom wierzącym, okazało się darem ponad siły. Dziś np. Urząd Miasta w Kielcach informuje: „W obecnym roku szkolnym z udziału w lekcjach religii zrezygnowało aż 2023 licealistów – na 6474 przyjętych. To ponad 31 procent”.

Konkluzja, wydaje mi się, jest taka: prawne określenie relacji państwo–Kościół jest bardzo ważne, ale samo, nawet najlepsze, na wiele się nie zda, bo o funkcjonowaniu tych relacji ostatecznie decydują ludzie odpowiadający za obie instytucje.

Na wezwanie: „Musimy bronić polskich kościołów za wszelką cenę. Wzywam wszystkich członków Prawa i Sprawiedliwości i wszystkich, którzy nas wspierają, do tego, by wzięli udział w obronie Kościoła, w obronie tego, co dziś jest atakowane” – Rada Stała Konferencji Episkopatu Polski odpowiedziała, że dziękuje, ale „nikt nie potrafi lepiej obronić Kościoła i obiektów sakralnych niż wspólnota wierzących”. A służbom porządkowym wyjaśniła, że „Kościół chce pozostać otwarty dla wszystkich ludzi, niezależnie od ich przynależności w życiu społecznym i politycznym”. I to była bardzo dobra odpowiedź. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 8/2021