Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Szymon, Andrzej, Jakub i Jan przyszli z Jezusem do Kafarnaum. W szabat [Jezus] wszedł zaraz do synagogi i nauczał. Jego nauka budziła zdziwienie: uczył ich bowiem jak ten, który ma moc, a nie jak nauczyciele Pisma (...), tak iż jeden drugiego pytał: »Co to jest? Jakaś nowa nauka z mocą!«”. Najwidoczniej Jezus mówił takie rzeczy, które słuchaczom nie mieściły się w głowie. A że dotyczyły one tego, czym ludzie żyli, jednych wprawiały w zachwyt, innych doprowadzały do wściekłości, gdyż zmuszały do zajęcia własnego stanowiska, do powiedzenia Jezusowi „tak”, „nie”, „nie wiem”. Chyba coś takiego ma na uwadze papież Franciszek, kiedy radzi kaznodziejom, żeby „nie odpowiadali na pytania, których nikt im nie zadaje”.
Jezus nauczał z mocą. To znaczy, że Jego słowa zamieniały się w czyn. W synagodze w Kafarnaum ta moc przejawiła się w uwolnieniu nieszczęsnego człowieka od jego niedoli. Do dziś dzieje się tak samo. Leszek Kołakowski mówi: „Nie można podać »dowodów« boskości Jezusa, ale w sposobie, w jaki zmienia On moje życie, objawia mi się jako Słowo Boże. To w Jezusie znajduję Boga, nie dlatego, że akceptuję takie czy inne twierdzenie teologiczne, które wypowiedział, ale dlatego, że decyduję się iść za Jego wezwaniem. Przez tę decyzję nabieram zaufania do Boga i mogę już nie bać się przyszłości, ponieważ, choć przyszłość jest nieznana, jej sens wyznacza rzeczywista obecność Jezusa i jest to, z konieczności, sens zgodny z »boską« dobrocią”. Od wydarzenia w Kafarnaum upłynęło sporo czasu, ale Jezus nadal głosi dobrą nowinę. Ostatnio przez Franciszka, następcę Piotra Apostoła, doprowadził do spełnienia słowa wypowiedzianego przez jego poprzednika, Benedykta XVI.
Kardynał Christoph Schönborn po ukazaniu się motu proprio „Spiritus Domini” powiedział: „Zawsze należy się cieszyć, kiedy Kościół, kiedy papież jako pasterz Kościoła powszechnego, zaprasza do bardziej konkretnego zaangażowania w ewangelizację i w liturgię. Potrzeba bowiem głoszenia Słowa Bożego i to nie tylko w ramach służby liturgicznej. Ustanowienie kobiet i mężczyzn do tych posług to na pewno wielka zachęta do głoszenia Słowa Bożego. Oczywiście, można i trzeba to robić również bez oficjalnego ustanowienia przez Kościół, ale zarazem warto też przygotować się do pełnienia tych posług, a oficjalne ustanowienie daje tej misji większe znaczenie. Trzeba się zatem cieszyć z tego bodźca, który daje nam papież. Już Benedykt XVI podczas synodu w 2012 r. zachęcał wszystkich do posługi Słowu, choć dopiero teraz została ona formalnie ustanowiona”. A przed Benedyktem taki „bodziec” dali Paweł VI i Jan Paweł II. Niestety, tej radości w naszym Kościele jakoś nie widać. ©