Młoty i czarownice

30.09.2019

Czyta się kilka minut

Piszę ten tekst, przebywając w pobliżu Reszla – pięknego warmińskiego miasteczka, w którym kilka lat temu wybuchł skandal po tym, jak 200 lat po spaleniu na rynku „ostatniej czarownicy w Europie” władze zorganizowały happening odwołujący się do tamtych tragicznych wydarzeń. Ówczesna pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska zwróciła się do władz miasta, prosząc o zaniechanie tego szkodliwego jej zdaniem pomysłu. Happening jednak się odbył, bo – jak mówił burmistrz – nie miał na celu gloryfikacji dyskryminowania kobiet, sam zaś moment spalenia był pokazany jedynie symbolicznie. Impreza odbywa się zresztą po dziś dzień, przyciągając latem turystów.

Niezależnie od naszych ocen różnego rodzaju desperackich sposobów na promocję polskich miast i miasteczek, fakty są jednoznaczne: w 1811 r. nieszczęsna Barbara Zdunk zginęła okrutną śmiercią, skazana przez pruski sąd za podpalenie miasta za pomocą czarów. Uznaje się ją więc za ostatnią spaloną europejską czarownicę. Palenie czarownic na stosie zaś – jak podkreśla w swojej znakomitej książce „Czarownice. Niezwyciężona siła kobiet” Mona Chollet – zbyt często jest traktowane z przymrużeniem oka, bardziej jak interesująca anegdota, punkt wyjścia do miejskiego pikniku, opowieść przesunięta bardziej w sferę legendy o Smoku Wawelskim niż tam, gdzie jej należne miejsce: do poważnej debaty o ludobójstwie dokonanym ze względu na płeć.

W Europie bowiem – zwłaszcza w XVI i XVII wieku – bestialsko zamordowano tysiące osób oskarżonych o czary (bardzo ostrożne szacunki dochodzą do 100 tys. postawionych przed trybunałami), przy czym znakomitą większość z nich (80 proc. skazanych i 85 proc. zamordowanych) stanowiły kobiety. Jak zaś wskazuje XIX-wieczny przecież przykład Barbary Zdunk, te praktyki nie są wcale związane z mrokami średniowiecza, gdzie często chcemy je widzieć, symbolicznie odsuwając od siebie w czasie takie barbarzyństwo.

To renesansowy wynalazek druku przyczynił się do rozpętania masowej histerii na punkcie kobiet mających domniemane „konszachty z diabłem”. Dzięki poczciwemu Gutenbergowi książki takie jak „Młot na czarownice” – podręczniki dla chcących złapać wiedźmę – rozeszły się po całej niemal Europie, zarażając umysły kolejnych fanatyków. I to wcale nie inkwizytorzy mają największe zasługi w paleniu kobiet na stosach – oni zbyt zajęci byli wówczas ściganiem heretyków, mieli ręce wystarczająco pełne roboty. Tak jak w przypadku warmińskiego Reszla, to przede wszystkim świeckie trybunały wydawały wyroki skazujące na śmierć owe nieszczęśnice. Zdaniem Chollet polowania na czarownice „obrazują zaciekłość, z jaką społeczeństwa wyznaczają sobie kogoś do roli kozła ofiarnego mającego odkupić ich niedole, i z jaką, nie zważając na jakąkolwiek argumentację, napędzają spiralę irracjonalności, z której nie ma już ucieczki, póki nagromadzone słowa nienawiści i obsesyjnie narastająca wrogość nie staną się usprawiedliwieniem dla zastosowania przemocy czysto fizycznej”. W okolicach niemieckiego Trewiru w ciągu zaledwie sześciu lat pod koniec XVI wieku w dwóch wioskach spośród dwudziestu, w których prowadzono polowania na czarownice, nie ostała się przy życiu ani jedna kobieta. Palono nieraz pochodzące z jednej rodziny matki, córki, ciotki i wnuczki (jak w przypadku spalonej w XVII wieku Magdaleine Denas z Cambresis), traktując „bycie czarownicą” jak chorobę dziedziczoną oczywiście w linii żeńskiej.

Chollet przywołuje te drastyczne historie z nie tak znowu odległej przeszłości, by pisać o tym, jak owa „eksplozja mizoginii” przeobraziła europejskie społeczeństwa, eskalując liczne przesądy i uprzedzenia wobec kobiet. Niestety mają się one całkiem dobrze po dziś dzień i wpływają na obecną pozycję kobiet w zachodnim świecie. Polowania na czarownice dotyczyły w ogromnej mierze kobiet niezamężnych i wdów, czyli tych, które nie były (już, jeszcze) podporządkowane mężczyźnie. Spalenie na stosie było zatem symbolicznym aktem ukarania ich za tę niezależność. Jak wskazuje niedawny przykład zwolnienia z pracy w krakowskiej kurii niezamężnych kobiet, są i dziś ludzie, którzy z jakichś powodów nie mogą zaakceptować jakiejkolwiek ich niezależności.

Polowania na czarownice pokutują też na przykład w naszym stosunku do kobiecej starości, bo choć na stosach płonęły też kobiety młode (a nawet dzieci), to właśnie stara, doświadczona życiem i często już samotna kobieta najlepiej nadawała się do oskarżeń. „Starzenie się kobiet pozostaje, w ten czy inny sposób, czymś wstydliwym, niosącym zagrożenie i z gruntu diabelskim”.

Wiele wspaniałych fragmentów znajdą państwo w tej wywrotowej i bardzo nieposłusznej książce. Zalecam ją do lektury zwłaszcza teraz, gdy Donald Trump nie przestaje mówić o „polowaniu na czarownice” w kontekście wszczętej właśnie procedury impeachmentu, a prawdziwe sfory samozwańczych sędziów uganiają się za Gretą Thunberg, szesnastolatką z aspergerem, która śmie mieć własne zdanie i wypowiadać je głośno. Możliwe, że tak ich mierzi, bo jest ona z tych „wnuczek czarownic, których nie udało im się spalić”. ©

Czytaj także: Michał Okoński: Dorosłe dzieci

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2019