Milion Angeliny Jolie

Spośród wszystkich narodów świata, dramat Haitańczyków najbardziej zmobilizował Amerykanów: instytucje państwa, celebrytów i zwykłych obywateli.

18.01.2010

Czyta się kilka minut

W najnowszym numerze "Tygodnika Powszechnego": KWADRATURA POMOCY - "Po części to my, Zachód, jesteśmy winni zapaści cywilizacyjnej takich miejsc jak Haiti. Źle rozumiana pomoc przynosi więcej szkód niż pożytku..."

Michał Olszewski pisze na blogu: "Wśród wielu tekstów, jakie pojawiły się w prasie po trzęsieniu ziemi na Haiti, nie znalazłem choćby jednego, który wspominałby, że jest to obszar klęski ekologicznej. Oczywiście z katastrofą nie ma to nic wspólnego, warto jednak pokazać tło, na jakim rozgrywa się tragedia..." Przeczytaj... >

Sto milionów dolarów, tysiące żołnierzy, lotniskowiec, mobilne szpitale, tony żywności i lekarstw w kilka dni zmobilizował prezydent Obama. Sekretarz stanu Hillary Clinton przerwała podróż do Azji i poleciała do Port au Prince. Sekretarz spraw wewnętrznych Janet Napolitano ogłosiła 18-miesięczną amnestię dla nielegalnych imigrantów z Haiti...

Były prezydent Bill Clinton, w 2008 r. mianowany przez ONZ specjalnym wysłannikiem na Haiti, chwycił za pióro (w emocjonalnym komentarzu dla "Washington Post" wspomniał miodowy miesiąc, który tam spędził), za telefon (jego fundacja w ciągu jednego dnia zebrała milion dolarów), aby wreszcie pojawić się w Białym Domu, ramię w ramię z Georgem W. Bushem. Dwaj byli prezydenci, na prośbę obecnego - każdy z nich miał z nim na pieńku, choć z różnych powodów - założyli wspólną fundację, która ma zbierać fundusze dla Haiti. Zamieścili też wspólny komentarz na łamach "New York Timesa", w którym apelowali o szczodrość podobną do tej, którą wspólnota międzynarodowa okazała ofiarom azjatyckiego tsunami w 2004 r. Sam Obama zgodził się napisać do "Newsweeka" esej poświęcony Haiti.

Ale zanim jeszcze na wyspie zjawiły się ekipy ratunkowe z USA, na miejsce dotarli reporterzy. Nawet najbardziej doświadczeni mówili potem, że nie są w stanie opisać tego, co widzą. Informacji dostarczali też, przez 24 godziny na dobę, blogerzy i twitterzy (z różnych kanałów komunikacyjnych między Haiti a resztą świata, internet ucierpiał bodaj najmniej). Przedstawiciele Facebooka informowali, że użytkownicy tego serwisu publikowali wiadomości o sytuacji na Haiti z częstotliwością 1500 na minutę. Nie mniej aktywni byli użytkownicy komórek, którzy mogli wpłacać pieniądze dla ofiar, wysyłając esemesy (jedna z firm organizujących takie zbiórki, mGive, w ciągu doby zebrała milion dolarów). W podobny sposób fundusze zbierają Międzynarodowy Czerwony Krzyż, Departament Stanu, organizacja charytatywna Yele założona przez haitańskiego muzyka i tysiące innych, bardziej i mniej znanych.

Do portfeli sięgnęły gwiazdy: Angelina Jolie i Brad Pitt ofiarowali milion, tyle samo Bill Gates. Sporą sumę zaoferował Tiger Woords (nie ujawniono, jak dużą). Aktor George Clooney i słynny korespondent CNN Anderson Cooper zapowiedzieli zorganizowanie specjalnego koncertu, który na cały świat ma transmitować na żywo MTV, a który w Stanach największe stacje naziemne i kablowe pokażą bez reklam. Dochód trafi na Haiti.

Jak szczodrzy i zorganizowani potrafią być w momentach kryzysu Amerykanie, mogłam obserwować wiele razy, ale nadal budzi to mój podziw. Zdjęcia z Haiti uparcie przywodzą na myśl tragedię, jakiej niespełna pięć lat temu doświadczył podczas powodzi Nowy Orlean. Cynicy mówią, że podobnie jak wtedy rozmiary pomocy są dziś tak ogromne, bo ucierpieli najbiedniejsi. Dramat Haiti, podobnie jak ten w Nowym Orleanie nie był tylko skutkiem działania sił natury. Najbardziej imponujące odruchy pomocy na niewiele się zdają w miejscach, w których zaniedbana infrastruktura - miejska i społeczna - uniemożliwia dostarczenie tej pomocy.

Za jakiś czas z Haiti wyjadą ekipy telewizyjne, Facebook zajmie się Tigerem Woodsem i Angeliną Jolie, a ci ostatni swoimi kłopotami. Czy organizacje humanitarne będą tym razem mądrzejsze? Czy przy okazji kolejnej katastrofy doniesienia będą inne niż dziś?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1969. Reperterka, fotografka, była korespondentka Tygodnika w USA. Autorka książki „Nowy Jork. Od Mannahaty do Ground Zero” (2013). Od 2014 mieszka w Tokio. Prowadzi dziennik japoński na stronie magdarittenhouse.com. Instagram: @magdarittenhouse.

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2010