Milczenie złodzieja

Od 350 lat Polska nie jest w stanie odzyskać od Szwedów zagarniętych przez nich skarbów. Mimo iż przewidywał to traktat pokojowy kończący wojnę zwaną szwedzkim potopem.

27.12.2010

Czyta się kilka minut

Zbroja paradna Zygmunta Augusta, wykonana w XVI wieku w norymberskiej pracowni Kunza Lochnera. Wystawa „Orzeł i Trzy Korony”, Zamek Królewski w Warszawie, kwiecień 2002 r. /fot. Michał Sadowski, Fotorzepa /
Zbroja paradna Zygmunta Augusta, wykonana w XVI wieku w norymberskiej pracowni Kunza Lochnera. Wystawa „Orzeł i Trzy Korony”, Zamek Królewski w Warszawie, kwiecień 2002 r. /fot. Michał Sadowski, Fotorzepa /

W 1660 r. podpisano w Oliwie traktat pokojowy, kończący wojnę ze Szwecją. "Potop" przyniósł Rzeczypospolitej straszliwe zniszczenia: wyludnił i wyniszczył ekonomicznie kraj, a państwo i wielu jego obywateli pozbawił mnóstwa pamiątek historycznych, dzieł sztuki, ksiąg, archiwaliów itd. Trafiły one za Bałtyk jako łupy wojenne. Zresztą "potop" był tylko jednym z etapów pasma wojen polsko-szwedzkich. Wcześniej, za Gustawa Adolfa, Szwedzi zrabowali z Fromborka księgozbiór Kopernika i przekazali bibliotece w Uppsali. Później, za Karola XII, nawet nie wywozili archiwalnych ksiąg, lecz używali jako... podściółki dla koni.

Teoretycznie wiele skarbów - przynajmniej tych utraconych w czasie "potopu" - Rzeczpospolita powinna była odzyskać na mocy pokoju oliwskiego; jego postanowienia miały być zrealizowane do czasu ratyfikacji traktatu lub najpóźniej trzy miesiące po niej. Jednak sprawa okazała się nieprosta.

Artykuł dziewiąty traktatu oliwskiego głosił, że "wrócone będą ze strony szwedzkiej wszystkie archiwa, akta publiczne grodzkie, sądowe, duchowe oraz Biblioteka Królewska, które zostały wywiezione", a artykuł siódmy zawierał podobne postanowienia wobec dokumentów i ksiąg zagarniętych prywatnym właścicielom. Ale nie wspominano w nim nic o zwrocie dzieł sztuki - o takim kruczku prawnym sprzed wieków "Tygodnik" dowiaduje się w Centrum Informacyjnym Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ale nawet odzyskiwanie wspomnianych w traktacie archiwaliów od początku szło jak po grudzie.

Historia niemocy

Zadanie odzyskania tego, co Szwedzi ukradli, król Jan Kazimierz powierzył niejakiemu Gotfrydowi von Schröer. Nie był to dobry wybór. O nieudolności Schröera tak pisał historyk Eugeniusz Barwiński: "Oddawanie to i odbieranie odbywało się bardzo niedbale; archiwaryusz nie mógł wszystkiego odnaleźć i oddawał po trochu, co znalazł; Schröer nie bardzo dbał o dokładne wyegzekwowanie, nie wiedział właściwie, o co ma się upomnieć, brał, co mu dawano, a naglił tylko do pośpiechu. Zabrawszy kilka skrzyń, nie chciał czekać na dalsze. (...) Nic dziwnego więc, skoro nikt z polskich posłów nie wiedział, czego ma żądać, nie starał się stwierdzić, czy wszystko mu zwrócono i wcale nie nalegał na skrupulatne wykonanie postanowień traktatu, że wiele rzeczy w Szwecyi pozostało. Tak np. nie można było odszukać wszystkich książek z biblioteki królewskiej pochodzących, a nikt się o to nie dopominał".

Od tego czasu przez 350 lat praktycznie drepczemy w miejscu. Niepowodzeniem zakończyły się misje wysłane później przez królów Jana III Sobieskiego i Stanisława Augusta Poniatowskiego. Później nieco ksiąg udało się odzyskać dzięki zabiegom księcia Adama Czartoryskiego, ale była to kropla w morzu. Bywało, że szwedzkie władze pozwalały Polakom na poszukiwania i wykonywanie kopii, jednak pod warunkiem, że nie posłuży to nam do wysuwania dalszych roszczeń. Bywało, że zasłaniały się niewiedzą, gdzie znajdują się poszukiwane dzieła.

Sprawa bynajmniej nie leżała odłogiem. Aby jakoś zapanować nad tą materią, krakowska Akademia Umiejętności wysłała w 1911 r. specjalną wyprawę do Szwecji, złożoną ze znanych autorytetów: wspomnianego Eugeniusza Barwińskiego (dyrektora Archiwum Państwowego we Lwowie) oraz profesorów UJ Ludwika Birkenmajera i Jana Łosia. Pomagał im poważany bibliotekarz z Uppsali dr Isac Collijn. Naukowcy znaleźli 205 rękopisów pochodzących z Polski i 168 książek, w znakomitej większości "dotychczas zupełnie nieznanych, u nas zaginionych i zapomnianych". Efekty ze swojej skrupulatnej, wręcz detektywistycznej pracy opisali w "Sprawozdaniu z poszukiwań w Szwecyi".

Łupy i prezenty

Po 1918 r. i odzyskaniu przez Polskę niepodległości znów poruszyliśmy kwestię zwrotu ksiąg, teraz mając już w nich niejakie rozeznanie. Ale mozolne starania przerwał wybuch II wojny światowej. A już po 1945 r. owszem, odzyskaliśmy inny skarb, ale... tylko dzięki dobrej woli szwedzkich władz. W 1974 r. ówczesny szwedzki premier Olof Palme przekazał słynną "Rolkę sztokholmską" - malowidło na papierze, upamiętniające wjazd do Krakowa orszaku ślubnego Konstancji, żony Zygmunta III Wazy. I na tym się skończyło.

- W kwestii zwrotu dóbr kultury do krajów, z których zostały zagrabione, Szwecja zajmuje indywidualne stanowisko w przypadku każdej rozpatrywanej sprawy. Nie istnieje żadna konwencja zobowiązująca Szwecję do zwrotu dóbr kultury - odpowiada na pytania "Tygodnika" Mikael Benthe, minister do spraw politycznych Ambasady Szwecji w Warszawie. Benthe argumentuje, że łupy wojenne "są traktowane jako część dziedzictwa kulturowego Szwecji", pochodzą nie z czasów "potopu", lecz "niemal wyłącznie z okresu wojny trzydziestoletniej", a poza tym "w wielu przypadkach trudno orzec, skąd pochodzą". Mikael Benthe powołuje się też na szwedzką ustawę o zabytkach kultury, która stanowi, iż "wiekowe szwedzkie i zagraniczne dobra kultury posiadające znaczenie dla narodowego dziedzictwa kulturowego nie mogą zostać wywiezione z kraju bez specjalnych zezwoleń".

Nie da się ukryć, że Szwedzi poszli śladem innych europejskich krajów, chroniących swoje łupy. - Sprawy rewindykacji dotyczą tylko rabunków w okresie II wojny światowej i po niej. Nie rusza się wcześniejszych łupów wojennych w Europie. Co byłoby wtedy z Luwrem? Grecy też próbują odzyskać "marmury Elgina" [od Brytyjczyków; pisaliśmy o tym w "TP" nr 10/03 i 48/09], ale bez powodzenia - mówi prof. Andrzej Rottermund, dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie.

To na Zamku zorganizowano w 2002 r. wystawę "Orzeł i Trzy Korony", na której zaprezentowano eksponaty obrazujące stosunki polsko-szwedzkie od XVI do XVIII wieku. Znalazły się tam nie tylko łupy, ale i prezenty. Na przykład wspaniała zbroja króla Zygmunta Augusta (w tym rynsztunek dla królewskiego konia). Zbroję odziedziczyła królewska siostra Anna i przekazała następnie swemu szwagrowi Janowi III Wazie, popierając starania o polski tron jego syna Zygmunta. Dziś ten wspaniały podarek, obrazujący dynastyczne powiązania Jagiellonów i Wazów, znajduje się w Zbrojowni Królewskiej w Sztokholmie.

Jednak prezentem nie były już zaprezentowane na wystawie "Orzeł i Trzy Korony" np. pyszne tarcze paradne, zrabowane przez Szwedów po zdobyciu Warszawy w 1655 r. Do Polski wróciły jedynie na moment, na czas tej ekspozycji.

Marzenia o skarbach

Efekt: o definitywnym powrocie choćby części znajdujących się w Szwecji zrabowanych polskich skarbów możemy tylko pomarzyć. A byłyby to rzeczy niezwykłe, np. wygnańczy sztandar Jana Kazimierza albo róg myśliwski Zygmunta III Wazy, wykonany z rogu ostatniego (podobno) polskiego tura. Z kolei dyrektor Zamku Królewskiego prof. Rottermund marzy o mieczu, podarowanym królewiczowi Władysławowi przez papieża Urbana VIII.

Strona polska sygnalizuje, że w rozmowach ze Sztokholmem widać postęp, ale raczej tylko w kwestii naszego dostępu do dzieł wywiezionych podczas wojen polsko-szwedzkich. Jeszcze w 1989 r. została podpisana umowa o prowadzeniu prac badawczych w Szwecji.

Dzięki niej udało się skatalogować wielki księgozbiór jezuitów, zrabowany z Braniewa. - Trzytomowy katalog, nad którym praca trwała 20 lat, powstał dzięki współpracy Biblioteki Narodowej w Warszawie i szwedzkiej Biblioteki Uniwersyteckiej w Uppsali, przechowującej obecnie braniewskie zbiory. W wydanym w 2008 r. katalogu znalazło się 58 rękopisów, 336 inkunabułów oraz 2255 książek drukowanych w XVI w. i w pierwszej ćwierci wieku XVII, zarówno w kraju, jak i za granicą - dowiadujemy się w Centrum Informacyjnym MKiDN. Obecnie trwają prace nad zestawieniem map i planów XVII-wiecznej Rzeczypospolitej, znajdujących się w szwedzkich archiwach.

Polskie władze nie tracą nadziei, że stanowisko Szwecji się zmieni. - Szczególnym zwrotem, rewidującym stosunek Szwedów do dokonywanych w przeszłości grabieży, była zorganizowana w 2007 r. wystawa "Łupy wojenne", na której pokazano zdobycze z kolejnych wojen prowadzonych przez Szwecję ze wskazaniem kraju i kolekcji, z których zostały one zrabowane - zwracają uwagę urzędnicy z MKiDN.

"Zbroje polskich Wazów, wywieziony z Warszawy hełm Iwana Groźnego, szable z damasceńskiej stali i używany pod Grunwaldem miecz czeskiego husyty Jana Żiżki, bawarska porcelana, niemieckie stroje i sprzęty liturgiczne, proporce i sztandary ze znakami Orła i Pogoni, oprawiony w złoto róg ostatniego na świecie tura zabitego w puszczy sochaczewskiej, kościelne tkaniny zrabowane w latach Potopu - to prawdziwe skarby sztokholmskiej wystawy" - pisał wówczas "Tygodnik Powszechny" w relacji o tej ekspozycji ("TP" nr 49/07).

***

Pomarzyć można... Strona polska nie może odżałować księgozbioru Mikołaja Kopernika, zrabowanego przez wojska Gustawa Adolfa. Ale fakty są takie, że w XVII w. nasi przodkowie nie doceniali rangi tej straty.

- "Biblioteka Kopernika" to książki, które należały do astronoma i w momencie ich wywiezienia do Szwecji stanowiły część Biblioteki Kapituły Warmińskiej - mówi Małgorzata Czupajło, wicedyrektor Muzeum Kopernika we Fromborku. I zaznacza, że dopiero w kolejnych wiekach rosła w Polakach świadomość wagi tego księgozbioru. - Dzisiaj fakt wywiezienia do Szwecji pamiątek po "twórcy nowego nieba" odbieramy jako bardzo dużą stratę dla polskiego dziedzictwa kulturowego - mówi dyr. Czupajło.

Czy kiedyś strata ta zostanie naprawiona? Na razie przełomu nie ma. Wielowiekowa niemoc trwa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2011