Miasto ze światła

Arkadyjskie ogrody, a nad nimi sieć zawieszonych w powietrzu świetlistych dróg. Klasyczna utopia w symbiozie z futurystyczną przepowiednią. Zdjęcie Petera Białobrzeskiego to obraz realnie istniejącego miasta i zapowiedź przyszłości - rodzącej się potęgi Azji.

06.11.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

Przez dwa lata Białobrzeski portretował największe i najbogatsze miasta Południowo-Wschodniej Azji - Szanghaj, Shenzen, Hongkong, Bangkok, Kuala Lumpur i Singapur. Powstały w ten sposób cykl "Neonowe tygrysy" wzbudził uznanie jury World Press Photo, które w 2003 r. przyznało niemieckiemu fotografowi I nagrodę w kategorii "Sztuka-Reportaż".

Azjatyckie metropolie na zdjęciach Białobrzeskiego przypominają miasta przyszłości. Promieniują złotym blaskiem świateł, które dzięki długiemu naświetlaniu wypłynęły z ulicznych latarni, wnętrz sklepów i mieszkań, reflektorów samochodów i wszechobecnych neonów. Na wykonywanych wieczorem lub nocą fotografiach niebo osiąga jasność dnia, miasto zaś rozświetla się do nienaturalnego poziomu. Taką feerią świateł rozbłyskuje monumentalna architektura nowoczesnych wysokościowców i monstrualnych rozmiarów bloków mieszkalnych, których wysokość i szerokość mierzy się w setkach metrów. Sceny niczym z filmów SF, kiedy samowystarczalne maszyny poupychały niepotrzebnych już ludzi w milionach betonowych dziupli. Przed oczami stają kadry z "Łowcy androidów" czy "Matrixa". Aż dziwne, że nie ma tu latających maszyn, bo, jak ktoś zauważył - na zdjęciach niemieckiego fotografa światło wyparło grawitację.

Powinniśmy się trochę wstydzić, że te zdjęcia wywierają na nas takie wrażenie. Ten zachwyt dekonspiruje ignorancję, bo spora jego część bierze się z odkrycia, że azjatyckie miasta mogą wyglądać tak nowocześnie, budzić respekt. Choć eksperci i politycy od dawna powtarzają, że jak XIX wiek był wiekiem Europy, a XX - Ameryki, tak wiek XXI będzie stuleciem Azji, to dla europo- i zachodniocentrycznej świadomości Chiny pozostają wielką i ubogą fabryką tanich zabawek, Tajlandia siedliskiem dziecięcej prostytucji, a Malezja w ogóle czarną plamą. Jedynie Hongkong i Singapur kojarzą nam się z cywilizacją. "Azjatyckie tygrysy" swój skok gospodarczy wykonały na przełomie lat 80. i 90., ale do tej pory nie dociera do nas stopień ich cywilizacyjnego rozwoju. Tymczasem w Szanghaju jest dziś więcej wysokościowców niż na Manhattanie, zaś aglomeracja Shenzen - specjalna strefa ekonomiczna, mekka zagranicznych inwestorów - to jedno z najszybciej rozwijających się i bogacących miast świata.

Nic dziwnego, że te megamiasta stają się inspiracją dla fotografów. Ale Białobrzeski nie poprzestaje na dokumentalnej relacji, która i tak wywarłaby spore wrażenie. Za pomocą prostego zabiegu technicznego pogłębia efekt futurystycznego wyglądu, pogłębiając odrealnienie. Blask dodaje tym miastom splendoru i uszlachetnia je. Powstaje artystyczna wizja fotografa-architekta nowych przestrzeni.

Jednak w świecie majestatycznej architektury gubi się człowiek. Dlatego wielu fotografów azjatyckich miast inspiruje właśnie on. Sławne są już prace innego Niemca, Michaela Wolfa, który wykonał zdjęcia budynków mieszkalnych Hongkongu. Przytłaczające swą skalą molochy Wolf sfotografował tak, by na zdjęciu nie było widać miejsc, w których zaczynają się i kończą. W ten sposób sprawiają wrażenie jeszcze większych, właściwie niekończących się, mogących pomieścić nieograniczone masy ludzi. Prace te nazwano "humanitarnym alarmem". Monumentalna architektura otacza i tłamsi człowieka. Kanciasta bryła modernistycznej utopii nie jest przyjazną człowiekowi przestrzenią życiową.

Na fotografiach Białobrzeskiego ten problem nie istnieje. Długie naświetlanie rozmyło ludzkie postacie i człowiek jest niemal niezauważalny. W ogóle Białobrzeski nieco odmienia perspektywę - blask kolorowych świateł maskuje wszystko, co mogłoby budzić niepokój. Wszystko jest cukierkowo ładne, jak na wizualizacji projektu architektonicznego albo w folderze reklamującym nowe osiedla. Przestrzeń miejska jest tutaj żywą, przyjazną człowiekowi tkanką. Te zdjęcia to jakby obrazy ze snów ideologów postmodernistycznej architektury, snów, które powoli stają się rzeczywistością.

Bo postmodernistyczna architektura lubi futurystyczne stylizacje. Architekci-postmoderniści, mając za sobą ogromny kapitał inwestorów-megalomanów, chcą tworzyć ultranowoczesne miasta przyszłości. Zdjęcia Białobrzeskiego są dowodem, że ich wizje zaczynają się spełniać.

Peter Białobrzeski, "Neonowe Tygrysy", Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manngha" w Krakowie, wystawa czynna do 3 grudnia 2006.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2006