Lex Tusk. Żyjemy w państwie autorytarnym

WŁODZIMIERZ WRÓBEL, sędzia Sądu Najwyższego: Ta ustawa wygląda jak prawniczy sabotaż. Komuś w rządzie zabrakło wyobraźni, by zrozumieć, że w pewnych fundamentalnych sprawach, nawet w obliczu wojny w Ukrainie, Unia nie ustąpi.

02.06.2023

Czyta się kilka minut

Prezydent Andrzej Duda ogłasza nowelizację ustawy o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich. Warszawa, 2 czerwca 2023 r.  / Paweł Wodzyński / East News
Prezydent Andrzej Duda ogłasza nowelizację ustawy o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich. Warszawa, 2 czerwca 2023 r. / Paweł Wodzyński / East News

MAREK KĘSKRAWIEC: Czy na tle poprzednich ingerencji w nasz system prawny lex Tusk i powołanie komisji do badania wpływów rosyjskich jest czymś wyjątkowym?

PROF. WŁODZIMIERZ WRÓBEL: Tak, to jest nowa „jakość”. Pojawia się organ, który daje wąskiej grupie osób uprawnienia do naruszania najgłębszych sfer naszej prywatności, jak również narzędzia do eliminowania obywateli z życia publicznego na podstawie bardzo niejasnych kryteriów. Dotychczas starano się stwarzać pozory i dokonywać ingerencji w naszą wolność rękami zawłaszczanych instytucji: sądów, prokuratur. Nadużywano mechanizmów istniejących w normalnym państwie. Teraz jednak przekroczono te ramy.

Czyżby procesy zawłaszczania państwa przebiegały zbyt wolno?

Widać tu wyraźny związek z wyborami, które w państwie autorytarnym, a w takim już od dłuższego czasu żyjemy, są zawsze zderzeniem władzy z emocjami społecznymi i grupami, które nie uważają, iż sam fakt przeprowadzania wyborów wypełnia definicję demokracji. One się przecież odbywają także w Rosji. W takich krajach władze potrzebują odpowiednio przygotować się do elekcji, stosując propagandę i wykluczenie medialne przeciwników oraz bezpośrednio „dokarmiając” warstwy społeczne, w których mają poparcie. Komisja jest nowym, wyższym piętrem tej systemowej manipulacji.

Z ustawy wynika, że można ponieść karę, nawet nie działając umyślnie lub w złej wierze. Dla Jarosława Kaczyńskiego ktoś, kto nie uznaje Mariusza Błaszczaka za osobę godną funkcji szefa MON, już działa na korzyść Kremla.

Komisja również może tak uznać. Może np. stwierdzić, że aktywiści, którzy pomagali uchodźcom na granicy białoruskiej, nie byli, jak chcą ich krytycy, szlachetnymi naiwniakami, tylko agentami Łukaszenki i Putina.

W tej ustawie mamy dwa poziomy niekonstytucyjności. Pierwszy polega na stworzeniu organu, który działa poza systemem prawnym państwa, a jego członkowie za swe czyny nie ponoszą odpowiedzialności. To już nie jest nawet komisja parlamentarna, zachowująca pozory; jej uczestnikiem może być niemal każdy, kogo politycy wskażą. I ktoś taki uzyska dostęp do naszej korespondencji, naszych komputerów, maili, kont bankowych, bilingów, tajemnicy lekarskiej, może też zarządzić przeszukanie w naszych domach. Dziennikarze oraz adwokaci mogą stracić prawo do tajemnicy zawodowej. To są gigantyczne kompetencje.

A drugi poziom?

Nawet komisja reprywatyzacyjna pod kierunkiem Patryka Jakiego musiała ustalić fakt bezprawnego działania i nie mogła sama wymierzać kar, tylko kierować wnioski do odpowiednich instytucji. W przypadku nowej komisji nie ma kwestii ustalania konkretnych przestępstw. Tu bardzo nieostre pojęcie pozostawania pod wpływem Rosji będą interpretowali ludzie spoza wymiaru sprawiedliwości, ale dysponujący prawem do faktycznego wykluczenia kogoś z życia publicznego, nawet na 10 lat.


ZOBACZ TAKŻE:

BELKA W CUDZYM OKU, CZYLI ŚWIAT WEDŁUG PIS. Przez całe lata środowisko Jarosława Kaczyńskiego wytykało politycznym konkurentom różne patologie. Dziś rozwija twórczo każdą z nich >>>>


Co prawda prezydent chce komisji to prawo odebrać, ale jego nowelizacja może nie zostać uchwalona, a poza tym pokazuje ona, jaką fatalną jakość ma to prawo, skoro trzeba je od razu poprawiać.
Rosja nieustannie próbuje ingerować w politykę państw zachodnich i musimy z tym walczyć. Ale tym problemem powinny się zajmować służby wywiadowcze i kontrwywiadowcze. Czy one nie działają, nic nie wykryły, nic nie wiedzą? Komisja w tym kontekście wygląda jak akt rozpaczy w upadłym państwie.

Dlaczego nie powołano klasycznej komisji śledczej?

Sejmowa komisja śledcza musi mieć konkretny zakres prac, obowiązuje w niej parytet klubów parlamentarnych, kończy pracę z dniem rozwiązania parlamentu, ale przede wszystkim ustala fakty. Nie nakłada przy tym żadnych sankcji. Komisja badająca rosyjskie wpływy ma zaś kompetencje prokuratora i sądu obu instancji.

No ale zarówno prezydent, jak też MSZ, odpierając zarzuty Departamentu Stanu USA i Komisji Europejskiej, upierają się, że ukarani będą mogli odwołać się do sądu. A także złożyć wniosek o wstrzymanie nałożonej kary.

Tu już wkraczamy do świata iście orwellowskiego. Mamy w ustawie o komisji zapisane prawo do sądu, ale to prawo jest uwarunkowane tym, czy komisja łaskawie zechce przesłać mu akta. Sąd nie wstrzyma żadnej decyzji komisji, zanim nie pozna dokumentacji, a do niczego nie może komisji zmusić. Poza tym pamiętajmy, że mówimy o sądzie administracyjnym, który ma ograniczone kompetencje, nie zajmuje się zarzutami karnymi, a także jest przygnieciony potężną liczbą spraw. No i jest w nim już wielu powołanych bezprawnie neo-sędziów. Zapowiedź nowelizacji prezydenta i przekazania odwołań od decyzji komisji sądom powszechnym jest tak ogólna, że na razie nie ma sensu się nią zajmować.

Komisja będzie mogła ukrywać własne akta, ale sama uzyska dostęp do archiwów sądów, prokuratur, służb specjalnych, NIK, wielu urzędów państwowych i samorządowych.

Komisja może zajrzeć wszędzie: do archiwów firm, ale także do akt toczących się obecnie postępowań, od karnych, po sprawy rozwodowe. Za niewydanie dokumentów albo nie stawienie się na przesłuchaniu przewidziano drakońskie kary, łącznie z grzywnami do 50 tys. zł i doprowadzeniem przez policję. Nawet w kodeksie postępowania karnego grzywny są kilkanaście razy niższe, i to w sprawach o zbrodnie! Dlatego też osobę, która zbojkotuje ten bezprawny organ, czekają olbrzymie kary i groźba bankructwa, a tym samym śmierci cywilnej. Czy znajdzie się wielu odważnych?

To wszystko wygląda na sąd kapturowy lub trybunał ludowy.

Mało tego, patrzę na ustawę i widzę, że daje ona możliwość wpływania na niewygodne dla rządzących polityków procesy sądowe. Komisja może żądać takich akt i przerywać postępowanie, przetrzymując potem dokumenty i blokując proces. I ważniejsze tu będzie jej zdanie niż sądu.

Zwykłą ustawą doprowadzono do zupełnej zmiany systemu prawnego; w normalnie funkcjonującym państwie nikt nie wpadłby na taki pomysł. Wyobrażam sobie jednak, że znajdą się odważni sędziowie, którzy wykorzystają wszelkie instrumenty prawne, by bronić się przed tą niekonstytucyjnością.

Powołanie komisji to policzek dla służb tropiących szpiegów, zarazem jasna instrukcja, czego władza od nich oczekuje. To może je paraliżować, zwłaszcza jeśli znajdą coś na obecnych rządzących, tak jak paraliżuje coraz więcej środowisk świadomość, że krytyka władzy może oznaczać odcięcie ich od publicznych pieniędzy.

To jest mechanizm znany nam wprost z PRL. Funkcjonariusz służb, który natrafi na korupcję w środowisku partii rządzącej, może nie mieć ochoty drążyć sprawy w obawie przed szykanami. To dewastujące dla naszego państwa.

Czy Pan się zawiódł na prezydencie? W ostatnim czasie wydawał się działać niezależnie od PiS.

Obserwując sposób, w jaki przez lata funkcjonował prezydent i jego urząd, pozbyłem się większych złudzeń i kompletnie mnie nie zdziwiło, jak postąpił w tej sytuacji. Ten urząd ma zapisane w swoich kompetencjach strzeżenie konstytucji i nie mogę zapomnieć, co już w 2015 roku pozwolił zrobić z Trybunałem. Krok za krokiem niszczono w Polsce wymiar sprawiedliwości, a prezydent w tym uczestniczył. To, że czasem z tej niszczycielskiej drogi zstępował, nie pozbawiało mnie złudzeń. Strażnikiem konstytucyjnej demokracji Andrzej Duda nie był.


ZOBACZ TAKŻE:

NIEZNANE TWARZE ANDRZEJA DUDY. Duda próbuje wejść w buty Lecha Kaczyńskiego. Pomoc Ukrainie stała się jego życiową misją, sposobem na znalezienie miejsca w historii, a może i dalszą karierę – już międzynarodową >>>>


Lewica zapowiada, że po ewentualnym zwycięstwie będzie chciała postawić go przed Trybunałem Stanu. To tylko wyborcze pobrzękiwanie szabelką czy realna groźba dla prezydenta?

Nie będę się porywał na komentowanie politycznych zapowiedzi. Ani tego nie chciałbym robić, ani się na tym specjalnie nie znam. Jako prawnik wiem, że Trybunał Stanu nam się nie udał. Nie wypełnia swojej roli i nie jest dziś żadnym straszakiem na polityków, bo mimo wielu zapowiedzi praktycznie żadnego z nich nie pociągnął do odpowiedzialności.

Ostatnio mieliśmy wrażenie, że Komisja Europejska trochę przymknęła oko na łamanie prawa przez polskie władze i w obliczu wojny w Ukrainie pójdzie na duże ustępstwa. Czy ta ustawa spowoduje silniejszy opór instytucji unijnych?

Nie wyobrażam sobie, żeby nie było ostrej reakcji, o czym świadczy choćby natychmiastowa debata w Parlamencie Europejskim. To jest tak drastyczne złamanie standardów prawa europejskiego i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, że zupełnie sobie nie wyobrażam, by mogło to w Unii przejść bez echa. Tolerowanie takiej instytucji w polskim porządku prawnym to koniec wszelkich pozorów demokracji. Na to UE będzie musiała zareagować, co oznacza pożegnanie się ze środkami finansowymi, gdyż są one obwarowane kryterium praworządności.

Nie otrzymamy pieniędzy z KPO?

Tak mi się zdaje. Ta ustawa wygląda wręcz jak prawniczy sabotaż. Komuś w rządzie zabrakło wyobraźni, by zrozumieć, że w pewnych fundamentalnych sprawach, nawet w obliczu wojny, Unia nie ustąpi. Nie będzie też nas w nieskończoność prosić, byśmy spełnili ustalone warunki; w końcu te pieniądze trafią gdzie indziej. Ktoś skwapliwie wykorzysta naszą niechęć do praworządności i funduszy europejskich.

Z powodu lex Tusk bez echa przeszła zmiana ustawy o służbie cywilnej, która oznacza faktyczną lustrację 40 tys. urzędników i członków korpusu cywilnego, urodzonych przed 1972 r. Po 34 latach będziemy ścigać agentów systemu, który trwał w sumie 44 lata. Antoni Macierewicz uważa, że wśród tych szykujących się do emerytury ludzi kryją się aktywni szpiedzy Kremla.


ZOBACZ TAKŻE:

TAJNA KONSTYTUCJA ŁĄCZY POLITYKÓW. Mimo bardzo ostrego sporu, PiS wciąż nie zdecydował się na odebranie pieniędzy opozycji. Czy w polskiej polityce istnieje jakiś niejawny spis zasad, które respektują wszyscy gracze? >>>>


To jest jeden z tych aktów prawnych, które w praktyce niewiele oznaczają. Zabolą co najwyżej pojedyncze osoby, ale w praktyce są głównie banerem wyborczym, którym można pomachać i powiedzieć, że spełniło się jakieś obietnice. Zresztą, to nie jest tak, że przez okres III RP nie mieliśmy do czynienia z działaniami lustracyjnymi. One są prowadzone w sądach, ale ten problem już się niemal wypalił, sądząc po liczbie spraw. Takie działania miałyby sens w latach 90., ale dziś już nie. To prawo wygląda jak tworzone pod wybory, nie dla polskiego państwa.

Jak Pan widzi najbliższą przyszłość?

Szczerze? Jako obywatel wciąż buduję w sobie nadzieję, że te wybory się odbędą. Chociaż ktoś może uznać, że wpływy rosyjskie są tak duże, że trzeba ogłosić stan wyjątkowy. Może też być tak, że wybory się odbędą, ale wyniki nie zostaną zatwierdzone. Ale żeby to skutecznie zrobić, trzeba się odwołać do licznego grona zwolenników. Ta władza robi dużo, by poprzez propagandę wychować tłum ludzi, którzy zaakceptują wiele. Także system autorytarny i to, że pewne ugrupowania polityczne nie mają po prostu prawa, by sprawować rządy, bo są tego niegodne jako zdrajcy. Czy można realizować lepiej rosyjskie interesy niż tak głęboko dzieląc społeczeństwo?

Rozmawiał Marek Kęskrawiec

PROF. WŁODZIMIERZ WRÓBEL, sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego, kierownik Katedry Prawa Karnego UJ.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jako reporter rozpoczynał pracę w dzienniku toruńskim „Nowości”, pracował następnie w „Czasie Krakowskim”, „Super Expressie”, czasopiśmie „Newsweek Polska”, telewizji TVN. W lutym 2012 r. został redaktorem naczelnym „Dziennika Polskiego”. Odszedł z pracy w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Żyjemy w państwie autorytarnym