Laboratorium Marzeń

Szkoda, że gruba awantura w sprawie serbskiego tenisisty nie odbyła się przed świętami. Djoković mógłby zagrać na Sylwestrze Marzeń TVP.

10.01.2022

Czyta się kilka minut

Fot. MARTIN KEEP/AFP/East News /
Fot. MARTIN KEEP/AFP/East News /

Jeśli idzie o sprawy międzynarodowe, to będziemy się streszczać: szkoda, że gruba awantura w sprawie serbskiego tenisisty p. Novaka Djokovicia nie odbyła się przed świętami. Ten wspaniały sportowiec, którego poglądy na wszystko, w tym na profilaktykę chorób wirusowych, są modelowo prowincjonalne, miast trwonić swój cenny czas w zapyziałej izolatce na obcych mu kulturowo antypodach, mógłby po prostu przyjechać do nas. Mógłby, mówiąc wprost, zagrać na Sylwestrze Marzeń TVP. Wydarzenia zakopiańskie i bez p. Novaka skłaniają nas do komponowania wizji: tamtejszy klimat, skład podhalańskiego powietrza i polskie noworoczne programy rozrywkowe, oraz obyczajowość naszego ludu, powinny zmusić jakąś serio uczelnię do założenia w Zakopanem nowoczesnej stacji badawczej. Proponujemy nazwę – Laboratorium Marzeń.

Widzimy oczyma wyobraźni bardzo obszerny budynek, usytuowany na zboczach Gubałówki, tak by nic nie zasłaniało niesłychanej panoramy miasta, stacja musiałaby oczywiście stać raczej nisko, bo, jak wiemy, smog tamtejszy mocno zakłóca przezierność powietrza. Otóż w licznych gabinetach i pracowniach, w znakomicie wyposażonych laboratoriach i obserwatoriach dyżurowałyby rzesze najwybitniejszych badaczy polskości. Ta supernowoczesna placówka, będąca w jakimś sensie prastacją marsjańską, wyposażona by była w wielkie lunety i lupy, w najświetniejszej czujności mikrofony nasłuchujące, we wszelkie możliwe rejestratory, w tym w ogromne chrapy precyzyjnie wciągające przeróżne wonie. Dodajmy z naciskiem, że byłyby to każde wonie, a nie tylko krokusów, kebabów bądź żętycy. Wspaniałe komputery szumiące w podziemiach byłyby tam karmione bez ustanku najróżniejszymi danymi z różnych dziedzin. Laboratorium Marzeń badałoby na okrągło całą polską fizykę i metafizykę, chemię wszystkiego, poezję śpiewaną i poezję nieśpiewaną. Analizowałoby rymy i rytmy, tonacje, opukiwałoby szkielet genu sprzeciwu, modę ubraniową i językową, rozwój medycyny estetycznej, liczyłoby oczywiście oscypki i ciupagi, bigos i golonki, piw beczki, wódek skrzynki, w tym liczyłoby oczywiście tzw. małpki, sumowałoby wrzucane do przestrzeni wspólnej słowa wzniosłe i słowa plugawe, kreśliłoby obraz dominującego kształtu brody męskiej, kreśliłoby wykresy tragedii i komedii, robiło listy przyjaciół i wrogów ojczyzny, bez ustanku aktualizowane. Słowem: robiłoby owo laboratorium wszystko. Oczywiście, zakopiańskie Laboratorium Marzeń powstałoby wedle polskiej myśli inżynieryjno-humanistycznej, byłoby ściśle polską produkcją i pod polską kontrolą, a nie żydowską, jak jakiś Pegasus, co chyba dla każdego polskiego patrioty, zwłaszcza katolicko-prawicowego, powinno być jasne i oczywiste.

Ktoś tu teraz ze łzami w oczach zapyta, po co wszystko? Ktoś inny zaś powie, że przecież wszystko już o sobie wiemy, a tego, czego nie wiemy, tego widzieć nie chcemy. Ktoś z ołówkiem w ręku wyliczy, że koszt będzie horrendalny, niepolski. I będą to opinie, które to trzeba uznać bądź za niepolskie właśnie, bądź wynikające z szalonej ciasnoty umysłu. Oto każdy człowiek trzymający palec na pulsie wydarzeń wie, że największy dziś portal społecznościowy wkroczył na ścieżkę rewolucyjnych dla całej ludzkości zmian. Rewolucja ta nosi nazwę metawersum. W dużym skrócie mówiąc, ma być to nowa, równoległa, sztuczna i sterylna rzeczywistość, w której będzie można zamieszkać, zrobić zakupy, odbyć stosunek płciowy bądź – dla przykładu – pójść z wędką na ryby – choćby się nigdy tego nie robiło i tego nie umiało. Co to ma do rzeczy? Do budowy planowanego tu Laboratorium Marzeń w Zakopanem. Ma. Polacy to nie jest żadna „cała ludzkość”, swoją sterylnie osobną rzeczywistość już mają, ale wciąż w wersji analogowej. Mówiąc wprost, polską metafizykę potrzebujemy przekuć w metadane. Wtedy będziemy mogli powołać Polowersum, w którym oczywiście posłuchamy sobie disco polo do syta i porozmawiamy z Gospodarzem.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2022