Kwestia języka

Przy wszystkich sporach o polski Kościół ważne jest, że jeszcze siebie nawzajem dostrzegamy i próbujemy do siebie mówić – choć to wciąż zbyt mało.

15.04.2013

Czyta się kilka minut

Kiedy staniemy bliżej siebie, a może i zasiądziemy przy jednym stole, stanie przed nami kwestia, o którą już dzisiaj się potykamy, kwestia języka. Jak mówić, żeby nie tylko rozmawiać, lecz aby się dogadać?

PRZYKŁAD ZŁY

Na zasadzie wprawki zajmijmy się listem otwartym, znalezionym ­w internecie:

„Oświadczenie Zjazdu Polskiego Towarzystwa Obrońców Praw Zagrożonych w sprawie Telewizji Trwam.

Członkowie PTOPZ zgromadzeni w Warszawie na 50. zjeździe po raz kolejny oprotestowują prośbę fundacji »Lux Veritatis« do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o przyznanie Telewizji Trwam miejsca na cyfrowym multipleksie. Oczekują tego tysiące członków naszego Towarzystwa w imię wolności słowa w przekazie medialnym. Stosowne wnioski w tej sprawie przesłane zostały przez sygnatariuszy na ręce Przewodniczącego KRRiT. Oczekuje tego szeroka rzesza naszego społeczeństwa oraz wybitne autorytety w imię prawa i zasad demokratycznego państwa. Telewizja Trwam od 10 lat służy dziełu destrukcji wszystkiego, co humanistyczne w kulturze naszej Ojczyzny i poza jej granicami, rzekomo pełniąc swą statutową misję. Stanowi przez to przeszkodę w racjonalnym odczytywaniu rzeczywistości społecznej, w tym religijnej i informacyjnej naszej Ojczyzny. Przyjęcie przez KRRiT kolejnego wniosku Telewizji Trwam o uzyskanie koncesji na multipleksie oznaczałoby wyraźną dyskryminację obywateli nie należących do Kościoła Katolickiego w Polsce”.

Pod tekstem widnieje kilkaset podpisów z sekretarzem generalnym i przewodniczącymi kół regionalnych na czele. W miarę czytania dokumentu co i raz nachodziła mnie myśl, że skądś znam ten język; ba, więcej – całe oświadczenie wydało mi się dziwnie znajome. Wreszcie przyszło olśnienie. Przypomniałem sobie, że przed miesiącem czytałem w internecie taki oto tekst:

„Oświadczenie Konferencji Episkopatu Polski w sprawie Telewizji Trwam.

Biskupi polscy zgromadzeni w Warszawie na 361. Zebraniu Plenarnym KEP po raz kolejny popierają prośbę fundacji »Lux Veritatis« do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o przyznanie Telewizji Trwam miejsca na cyfrowym multipleksie. Oczekują tego miliony obywateli naszej Ojczyzny w imię wolności słowa w przekazie medialnym. Stosowne wnioski w tej sprawie przesłane zostały przez sygnatariuszy na ręce Przewodniczącego KRRiT. Oczekują tego wierni Kościoła Katolickiego w Polsce oraz Jego Pasterze w imię prawa i zasad demokratycznego państwa. Telewizja Trwam od 10 lat ofiarnie służy dziełu pogłębiania wiary w Ojczyźnie i poza jej granicami, pełniąc swą posługę ewangelizacyjną. Stanowi także pomoc w odczytywaniu rzeczywistości religijnej, społecznej i informacyjnej naszej Ojczyzny. Odrzucenie przez KRRiT kolejnego wniosku Telewizji Trwam o uzyskanie koncesji na multipleksie oznaczałoby wyraźną dyskryminację wiernych Kościoła Katolickiego w Polsce”.

PRZYKŁAD DOBRY

Plagiat? Nie, podróbka. Pierwszy tekst zmajstrowałem sam, jednak nie dla zabawy. Daleko mi do wesołości czy, uchowaj Boże, złośliwości. Kierowały mną inne pobudki. Ten eksperyment pokazuje, że oświadczenie KEP sformułowano w języku, przy pomocy którego można uzasadnić wszystko: zarówno konieczność wojny, jak i potrzebę pokoju. W języku, który nie przyczynia się do porozumienia, lecz rodzi nowe konflikty.

Stoi więc przed nami ogromnie trudne zadanie odejścia od dotychczasowego języka i znalezienia nowego, który pomógłby rozmawiającym jaśniej wyłożyć swoje racje. Dobrym przykładem takiego języka jest rozmowa z biskupem Wiesławem Meringiem opublikowana przed tygodniem. „W Kościele bywali ludzie rozmaitych poglądów i to chyba jest w nim najpiękniejsze, że od swego Założyciela przejął ową szerokość horyzontów. To Chrystus kazał być nam otwartym na wszystkich i wszystkie poglądy, polemiki” – przypomina biskup włocławski pytany o tekst o. Ludwika Wiśniewskiego. Takie podejście do faktów i taki język otwierają możliwości rozmowy, która, po pierwsze, łagodzi obyczaje, a po drugie potrafi doprowadzić do cudu, gdyż to, co miało ludzi poróżnić, staje się ich wspólnym dziełem.

KWESTIA RANGI

Omawiane oświadczenie nie znalazło się w komunikacie z 361. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski (5-6 marca), ale ukazało się na stronie internetowej KEP jako oddzielny dokument. Oddzielny dokument uchwala się zazwyczaj albo po to, żeby nadać mu wyższą rangę, albo tę rangę zaniżyć. Jak jest w tym przypadku?

W komunikacie wydanym po obradach czytamy: „Konferencja Episkopatu Polski zajęła się również tematem mediów i ich rolą w duszpasterstwie. W osobnym oświadczeniu biskupi poparli prawo do obecności TV Trwam na multipleksie cyfrowym”. Wygląda więc na to, że uchwalając oddzielny dokument, biskupi chcieli nadać omawianej sprawie szczególne znaczenie. Taką interpretację uzasadnia wypowiedź abp. Józefa Michalika, który stwierdził, iż „problem ten powinien być jak najszybciej rozwiązany przez przyznanie stacji miejsca na multipleksie”. W tym miejscu rodzi się jednak pytanie, o jaki „problem” chodzi. Czy o przyznanie koncesji? A może o sposób funkcjonowania ważnej instytucji państwowej – a właściwie całego państwa? (Pamiętamy o tym, co w tej sprawie powiedziano już w mediach o. Tadeusza Rydzyka i nie tylko, a o czym przypomniał o. Ludwik Wiśniewski).

Wygląda na to, że dla episkopatu „problemem” jest państwo, nie zaś fundacja Lux Veritatis. Tak można w każdym razie domniemywać ze słów abp. Józefa Michalika, który uważa, że rozwiązanie owego „problemu” ma polegać na jak najszybszym przyznaniu Telewizji Trwam miejsca na multipleksie.

CZYŻBY PIERWSZA JASKÓŁKA?

Na tym tle zastanawia wypowiedź bp. Wojciecha Polaka. Podaję za Katolicką Agencją Informacyjną: „Podczas konferencji prasowej bp Wojciech Polak, sekretarz generalny KEP, stwierdził, iż oświadczenie »idzie po linii tego, co do tej pory Konferencja mówiła na temat konkursu na miejsce na multipleksie«. Jak dodał, chodzi o podkreślenie principium wolności słowa w przekazie medialnym. »Do konkursu nie staje Konferencja Episkopatu Polski, ale fundacja Lux Veritatis, dlatego w tym oświadczeniu, popierając tę prośbę, biskupi przypominają o konieczności uszanowania w procesie koncesyjnym wolności postępowania« – mówił bp Polak”.

Jak rozumieć sformułowanie: „chodzi o podkreślenie principium wolności słowa w przekazie medialnym”? Domyślam się, że bp Polak miał na myśli zabezpieczenie prawa społeczeństwa do informacji; o to, by dziennikarze i wydawcy przestrzegali kodeksu etycznego, trzymali się podstawowych zasad (prawdy, obiektywizmu, oddzielania informacji od komentarza, uczciwości, szacunku i tolerancji, pierwszeństwa dobra odbiorcy i wreszcie – wolności i odpowiedzialności). Co do drugiego zdania, wydaje się, że odstaje ono treścią od komunikatu z 361. zebrania episkopatu.

Chciałbym móc odczytać wypowiedź bp. Polaka w następujący sposób. Po pierwsze sekretarz KEP przypomina, że Telewizja Trwam nie jest własnością episkopatu, a co za tym idzie – ani za nią, ani za Radiem Maryja, „Naszym Dziennikiem” czy miesięcznikiem „Rodzina Radia Maryja” nie stoi autorytet biskupów. To ważne, bo to przypomina, że tylko media powołane do życia przez biskupa (jeśli są diecezjalne) lub przez Konferencję Episkopatu (jeśli mają większy zasięg) mogą, z prawnego punktu widzenia, nazywać się katolickimi. Innym określenie „katolicki” przypisuje się tylko dlatego, że tak je widzą odbiorcy.

Druga sprawa to zdanie: „biskupi przypominają o konieczności uszanowania w procesie koncesyjnym wolności postępowania”. O czyją wolność chodzi? Kto lub co jest podmiotem tego zdania? Wygląda na to, że przede wszystkim KRRiT, ale także „Lux Veritatis”.

A więc po kolei: co do wolności działania fundacji, autorzy oświadczenia nie mają chyba żadnych zastrzeżeń, skoro uważają, że jeśli napotyka ona na jakieś trudności, to jedynie ze strony przeciwników (urzędów państwowych, ale i tych katolików, którzy nie zgadzają się z polityką redakcyjną tegoż medium – casus listu prof. Stanisława Lufta do Episkopatu Polski, który nie doczekał się odpowiedzi).

Jeśli tak, to pozostaje nam KRRiT i kwestia jej, jak to zostało sformułowane, wolności w procesie koncesyjnego postępowania. Czyżby było z nią coś nie tak? Jeśli ta wolność KRRiT jest rzeczywiście zagrożona, to z czyjej strony? Ze strony innych instytucji państwa, tych, którzy występują o koncesję, czy może tych, którzy te starania popierają?

Coś zatem w wypowiedzi sekretarza KEP jest na rzeczy. Nie można przecież przejść obojętnie choćby obok wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który oddalił skargę fundacji Lux Veritatis w sprawie koncesji. Sprawa w sądzie trwa, warto zatem poczekać, choćby dla własnego dobra. Może się bowiem zdarzyć, że role się odwrócą i my zostaniemy o coś oskarżeni. Wtedy, z dwojga złego, lepiej jest wpaść w ręce sędziego i adwokata niż być zdanym na łaskę i niełaskę tłumu na ulicy, czyli być zdanym na samosąd.

Może więc tych parę zdań z wypowiedzi bp. Polaka to coś więcej niż pierwsza jaskółka, która, jak wiadomo, wiosny jeszcze nie czyni, ale też nie jest zwiastunem zbliżającej się zimy. Słowa sekretarza Episkopatu sugerują, że troszcząc się o prawa konkretnej kościelnej instytucji, trzeba szanować prawa, jakim podlegają instytucje państwowe. Innymi słowy – tak to chcę rozumieć – KRRiT nie może i nie powinna przydzielać koncesji według jakiegoś widzimisię, ale zgodnie z prawem. W sytuacjach zaś konfliktowych pozostaje, jak już wspomniano, droga sądowa. I nie ma w tym nic nadzwyczajnego.

SIADAMY CZY NIE?

Jeśli więc nawet dzisiaj wygląda na to, że na zasiadanie do rozmowy przy wspólnym stole jeszcze nie pora, to warto pamiętać, że zawsze jest pora na gromadzenie materiału na stół, czy też na oddanie już dobrze przygotowanego drewna do stolarza.

Dowód – w internecie. Działa tam już serwis odpowiadamy.eu. Jego twórcy przedstawiają się: „Jesteśmy młodymi chrześcijanami związanymi z Instytutem Filozofii UW, którzy chcą, by działalność pasterska nie była jednostronna, ale stopniowo przeradzała się w żywy dialog, będący elementem chrześcijańskiego życia Kościoła”. I dlatego zamierzają na poważnie podchodzić do listów pasterskich. Poważnie, to znaczy odpowiadając na nie. Jak? Oto próbka: Marcin Trepczyński odpowiada na List na Dzień Życia Konsekrowanego: „Kochani Ojcowie, to najlepszy z listów, jakie czytałem. Bardzo zgrabnie i klarownie przedstawiacie w nim sedno chrześcijańskiego życia. Do tego świetnie pokazujecie w nim, że choć życie konsekrowane różni się od życia świeckich, to odnosi się do tego samego modelu – pozostawiania wszystkiego, by spotkać Chrystusa”.

A poza tym, idzie „wiosna, panie sierżancie”. Warto żyć tu, gdzie się jest, czyli wszędzie.


O. WACŁAW OSZAJCA jest jezuitą, publicystą, poetą. W 1971 r. przyjął święcenia kapłańskie, 16 lat później wstąpił do jezuitów. W latach 1995–2006 był redaktorem naczelnym „Przeglądu Powszechnego”. Laureat wielu nagród literackich i dziennikarskich, jest jednym z najpopularniejszych kaznodziejów w Warszawie. Stały współpracownik „TP”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2013