Kuroń kontra Kim

Zasłużona działaczka twardego jądra ruchu feministycznego, jedna z bardziej rozpoznawalnych jego twarzy – Katarzyna Bratkowska.

07.07.2014

Czyta się kilka minut

Sławna dzięki złożonej w ub.r. zapowiedzi usunięcia ciąży w Wigilię oraz deklaracji, że komunizm to najbardziej ludzki, humanitarny ustrój. Do pary: aktywista komórki trockistowskiej szturmującej z zakamarków internetu obrzeża naszej świadomości granatami groteski – Florian Nowicki (zbieżność nazwisk z Michałem, autorem frazy o „likwidacji darmozjadów” w Katyniu, nieprzypadkowa).

Taka to para impresariów zabrała się do wystawienia w Warszawie północnokoreańskiej opery rewolucyjnej, należącej do kanonu urzędowej mitologii tyranii Kimów. O pomoc poprosiła dyplomatów KRLD – ponoć długo szukali partytury, aż zdobyli u jakiegoś studenta „z odległych krain”, co trochę dziwi, bo operę wystawiają non stop w Pjongjangu. Sekretarz ambasady pojawił się podczas próby, ale tylko po to, by nauczyć wymowy nazwisk.

I właściwie nie widać, czemu miałoby to obchodzić czytelników „Tygodnika”: nie takie dzikie absurdy i pomysły na pięć minut sławy fruwają między kawiarniami bojowej warszawki, gdzie hodowcy tuzina „izmów” co dzień tworzą z niczego coraz to nową rację bytu – dla siebie. Jeśli zaś chodzi o bieganie po ambasadach, to wszyscy znamy mocniej śmierdzące komeraże i groźniej zafiksowane w naszych koszmarach adresy poselstw.

Ale rzecz nabrała nowych rumieńców, bo oto grupa ludzi z paru innych środowisk lewicowych (m.in. Zieloni i PPS) odcięła się od pomysłu w liście otwartym, uprzedzając spodziewane ataki ze strony politycznych przeciwników, chętnie upatrujących w całej lewicy komunistyczną jaczejkę. I dopiero reakcja Bratkowskiej na ich powściągliwy list stanowi powód, dla którego warto rzecz całą zauważyć. Ogłosiła w odpowiedzi tekst, gdzie zapewnia m.in., że „lewica niczego tam groźnego dla siebie nie znajdzie”, czym przekonała wielu znamienitych przedstawicieli środowisk feministycznych i postępowych, podpisanych pod kontrlistem, broniącym ją przed „nagonką”. W tym także dyrekcję i pedagogów szkoły im. Jacka Kuronia, gdzie pracuje.

Że sięganie po wzorce Kimów niczego dobrego w jakkolwiek pojętej walce z krzywdą, dyskryminacją i zamknięciem umysłów nie przyniesie, że, krótko mówiąc, nasza lewica w Pjongjangu może znaleźć tylko groźne rzeczy – to, jak widać, sprawa nie taka oczywista w kręgach szerszych, niż chcielibyśmy sobie wyobrażać. Niechże kiedyś Kuroń się im wszystkim przyśni i rozbije na głowach pustą flaszkę po whisky.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2014