„Kultura” – to nie był przypadek

Dzięki twórcom i animatorom kultury w krajach Europy Wschodniej rodzi się twórczy ferment. Europa – także wschodnia – bogata jest w idee, jest wielokulturowa, mówi wieloma językami. Ta „wielość” to jej siła.

13.10.2013

Czyta się kilka minut

Land art Jarosława Koziary „Swobodny przepływ” na granicy polsko-ukraińskiej stał się ikoną działań artystów, którym granice nie są straszne. / Fot. Wojciech Pacewicz / KONGRES INICJATYW EUROPY WSCHODNIEJ
Land art Jarosława Koziary „Swobodny przepływ” na granicy polsko-ukraińskiej stał się ikoną działań artystów, którym granice nie są straszne. / Fot. Wojciech Pacewicz / KONGRES INICJATYW EUROPY WSCHODNIEJ

Krzysztof Czyżewski w przemówieniu zatytułowanym „Solidarność i kultura” zwracając się do blisko tysiąca osób z dwudziestu dwóch krajów powiedział: „Inicjując w Lublinie w 2011 r. Kongres Kultury Partnerstwa Wschodniego byliśmy przekonani, że program Sąsiedztwa Unii Europejskiej komplementarny do Unii dla Śródziemnomorza, na wschodzie Europy musi przybrać także kształt projektu kulturowego. Każdy, kto doświadczył życia w tej części świata, zdał sobie sprawę, że projekty wyłącznie polityczne i twarde: w dziedzinach gospodarki czy bezpieczeństwa, nie będą zdolne do zbudowania autentycznego partnerstwa narodów na gruncie tak trudnym, bogatym i złożonym jak historyczno-kulturowe dziedzictwo tych ­obszarów. W istocie okazało się, że współpraca kulturalna jest najbardziej dynamiczną dziedziną tego Partnerstwa, wchodzącą aktywnie w sojusze z przedsiębiorczością, samorządem lokalnym, edukacją czy turystyką. Najoporniej postępuje tu integracja polityczna, a związane to jest z wciąż silnie obecnym dziedzictwem posttotalitarnym i zagrożeniem demokracji ze strony reżimów autorytarnych”.

W różnorodności siła

Już po raz drugi Lublin gościł uczestników międzynarodowego kongresu, którego ideą jest poszukiwanie zbliżenia pomiędzy sąsiadami: Polską, Ukrainą, Białorusią, a także Gruzją, Mołdawią, Armenią, Azerbejdżanem.

W rzeczywistości, między 1 a 6 października odbyły się dwa następujące zaraz po sobie kongresy: pierwszy dotykający spraw politycznych, historycznych i finansowych oraz drugi koncentrujący się szczególnie na sprawach kultury. Tygodniowym spotkaniom nadano wspólną nazwę Kongres Inicjatyw Europy Wschodniej.

Zapewne nie będę osamotniony w przekonaniu, że warto pytać, jak idee pojednania między narodami, idee środowiska „Kultury” paryskiej, uosabiane przez publicystykę Juliusza Mieroszewskiego, Jerzego Giedroycia, Bohdana Osadczuka, mają się dzisiaj. Nie chodzi mi przy tym o ich pogłębioną akademicką analizę, sąsiedzką recepcję (zainteresowanych odsyłam do znakomitej, niedawno opublikowanej książki Mariusza Maszkiewicza „Między bezpieczeństwem a tożsamością. Rosyjskie, ukraińskie i białoruskie interpretacje idei i koncepcji w polskiej polityce wschodniej (1990–2010)”), a raczej o refleksję, na ile są one w Polsce pielęgnowane, kontynuowane, twórczo rozwijane.

Innymi słowy, czy przerobiliśmy lekcję, którą nam zadali, czy nie zmarnowaliśmy szans, jakie przed Polską pojawiły się w ostatnich dwudziestu latach, czy zrobiliśmy wszystko, co możliwe, aby relacje z naszymi sąsiadami na Wschodzie były przyjacielskie, pamiętając o tym, że tylko takie relacje gwarantują nam bezpieczeństwo?

Krzysztof Pomian zapytany, jak to postrzega, odpowiedział: – Giedroyc wielokrotnie powtarzał – to była jego dewiza życiowa – „zawsze można zrobić więcej i lepiej, niż się dotąd robiło”. Nie mam upoważnienia, aby wypowiadać się w imieniu zmarłych, ale jako jeden z młodszych współpracowników „Kultury” mogę powiedzieć, że zostały uczynione istotne kroki na drodze do poprawy relacji polsko-litewskich i polsko-ukraińskich. Wszystkie inicjatywy kulturalne, organizowanie podobnych kongresów, wymiana młodzieży, współpraca uczelni – są niezwykle potrzebne i ważne. Doświadczenie pojednania polsko-niemieckiego pokazało, że pojednanie buduje się głównie dzięki bezpośrednim spotkaniom.

Nie wiem, jak dla innych uczestników kongresu, ale dla mnie budującym przeżyciem było obserwowanie scenek, które urastały niemal do roli symbolicznej: gdy lider lwowskiego zespołu Hycz Orkiestra po polsku i ukraińsku skandował ze sceny do szalejących w tańcu młodych Gruzinów, Polaków, Rosjan, Białorusinów, Ukraińców, ludzi z Armenii i Azerbejdżanu: „Do góry! Do góry! Podnieście sztandar kultury!”. Wspólny koncert Hycz Orkiestry z formacją Miąższ z Lublina był jednym z kilkunastu wydarzeń artystycznych towarzyszących kongresowi. Podczas warsztatów (dyskusji na specjalistyczne tematy, np. nowych kompetencji w kulturze, sztuki zaangażowanej, tożsamości, nowych technologii) w spontanicznie tworzących się kręgach niczym przy ogniskach, przy których można się ogrzać, siadywali ludzie z krajów, których rządy często nie przepadają za sobą, i potrafili godzinami przyjaźnie dyskutować. Nawiązywane znajomości przeradzały się błyskawicznie we wspólne planowanie: międzynarodowej platformy internetowej, rewitalizacji obszarów pomilitarnych, wystaw, szkoleń, koncertów, spektakli.

Zaprezentowane zostały najciekawsze inicjatywy współpracy; można było dowiedzieć się, jak organizacje pozarządowe z Niemiec realizują projekty transgraniczne z udziałem Gruzinów, Azerów i Ormian, usłyszeć o festiwalu teatrów ulicznych czy prywatnej galerii w Mińsku, szkołach Pogranicza czy szalonym pomyśle Otara Karalashvilego z Gruzji wspólnego tworzenia przez artystów z wielu krajów artystycznych książek dla dzieci (www.bookart.ge).

W salach Centrum Kultury sporym zainteresowaniem cieszyły się wystawy „Eastreet” (81 fotografii) oraz „Ukraiński Zriz” (prace 50 uznanych ukraińskich twórców). Dzieła Oleksandra Roitburda, Olega Tistola, Pavla Makova, Mykoły Malyshko albo zdobią kolekcje MoM-y, albo skupowane są „niemal na pniu” za bajońskie sumy przez oligarchów.

Dobra lekcja

Być może na braterskie relacje między uczestnikami kongresu wpłynął dodatkowo genius loci nowo otwartego Centrum Kultury w Lublinie. Wszak osiem tysięcy metrów kwadratowych oszklonych, przestrzennych pomieszczeń dawnego klasztoru wizytek na niejednym robiło wrażenie. Na ścianach odsłonięto oryginalne, pochodzące z XVIII w. inskrypcje. One też mogłyby stać się mottem kongresu: „Najmilsi, kochajmy się wspólnie, kto nie miłował, nie zna Boga”, „Odpowiedź łagodna przełamuje gniew. Mowa przykra wzbudza zapalczywość”.

Na kongresie nie zabrakło znamienitych gości, m.in. prof. Władysława Bartoszewskiego, ministra kultury Gruzji, prezesa Fundacji Solidarności Krzysztofa Stanowskiego, prof. Adama Rotfelda (mówił o relacjach polsko-rosyjskich), Jacka Żakowskiego. O Rzeczypospolitej wielu narodów rozmowy toczyli m.in. profesorowie: Henryk Samsonowicz, Sławomir Żurek, Jerzy Kłoczowski.

Stanisław Bielański reprezentujący Wspólny Sekretariat Techniczny Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Białoruś-Ukraina przekonywał, że środki finansowe z Komisji Europejskiej wspierające Europejską Politykę Sąsiedztwa mają szansę w nowej perspektywie budżetowej wzrosnąć z 12 do 18 mld euro.

Sam Lublin, który realizuje 10 projektów transgranicznych (9 z Ukrainą, jeden z Białorusią), pośród polskich miast pozostaje liderem absorpcji grantów.

Program Współpracy Transgranicznej to w ostatnich latach 124 projekty na kwotę 185 mln euro – począwszy od niewielkich (finansowanie do 50 tys. euro), np. z zakresu kultury i edukacji, po największe, jak budowa przejść granicznych (do 4 mln euro).

Finanse są tu istotne, dzięki nim udaje się doprowadzić chociażby do spotkań młodzieży z Brześcia, Lwowa i Lublina czy przedsiębiorców z Lubelskiego i Ukrainy.

Na fasadzie budynku Rady Miejskiej Lublina zawisły w czasie trwania kongresu dwie nowe tabliczki miast partnerskich: Sum i Równego z Ukrainy. Dołączyły do innych, już tam wiszących: Poniewieża, Brześcia, Starobielska, Łuhańska, Łucka, Lwowa, Iwano-Frankiwska.

Co warte podkreślenia, także inne miasta na wschodzie Polski nawiązują współpracę z sąsiadami zza granicy: Rzeszów posiada umowy partnerskie z Łuckiem, Iwano-Frankiwskiem, Lwowem, a Białystok współpracuje z Grodnem i Łuckiem (z Gori, Bielce, Gumri, Sumgait podpisano listy intencyjne).

Środowiska twórców przy poparciu samorządowców z Białegostoku, Rzeszowa, Lublina oraz ministerstwa kultury i Narodowego Centrum Kultury realizują projekt zwany Wschodem Kultury. Celem tego przedsięwzięcia jest współpraca kulturalna z krajami Partnerstwa Wschodniego. W ramach Wschodu Kultury odbyło się kilkadziesiąt koncertów, happeningów, wystaw, spektakli, pokazów filmów.

Budowanie zaufania

Prezydent Lublina Krzysztof Żuk inaugurując kongres powiedział: „Wtedy, gdy trudna debata o relacjach polsko-ukraińskich przyniosła ogromne emocje po obu stronach granicy, wydaliśmy wiersze Tarasa Szewczenki w językach polskim i ukraińskim. Zrobił to Katolicki Uniwersytet Lubelski. Uhonorowaliśmy ukraińskiego wieszcza placem jego imienia, który symbolizować ma bliskie Ukraińcom miejsce. Lublin chce brać udział w debacie między społecznościami i narodami przy założeniu, że szanujemy siebie nawzajem, że szanujemy swoją kulturę i odwołujemy się do wspólnego dziedzictwa”.

Rok temu w Lublinie powołano także think tank – Centrum Kompetencji Wschodnich, który stał się jednym ze współorganizatorów kongresu. Wielu studentów z Ukrainy i Białorusi podejmuje naukę na lubelskich uczelniach. W ramach programu rezydencji artystycznych twórcy z Armenii, Gruzji, Ukrainy, Mołdawii przygotowali prace dotyczące ich rozumienia granic. Przy tej okazji warto wspomnieć, że dzięki programowi stypendialnemu Ministerstwa Kultury „Gaude Polonia” artyści z krajów Partnerstwa mogą ubiegać się o półroczne stypendia w Polsce.

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział onegdaj: „Wspólną troską członków Unii Europejskiej i całej Europy powinno być zmniejszenie gospodarczej i społecznej przepaści między Unią a jej wschodnimi sąsiadami. W przeciwnym razie do głosu dojść mogą polityczne i społeczne siły, które niechybnie odcisną piętno także na Zachodzie”. Wiedziało o tym środowisko paryskiej „Kultury”, wiedzą o tym samorządowcy i twórcy z Lubelskiego.

Na pytanie o ocenę tegorocznego kongresu dyrektor wykonawczy Festiwalu sztuki poetyckiej Meridiam w Czerniowcach Iryna Vikyrchak powiedziała: – Niesłychanie cenne są nieformalne spotkania i rozmowy, budowanie relacji przyjacielskich. Uważam, że Lublin jest najbardziej otwartym na współpracę z Ukrainą miejscem. Frustrujące jest jedynie to, że mieszkamy tak blisko siebie, a dzielą nas granice i system wiz.

Podobnego zdania jest poeta i tłumacz białoruski Andrei Khadanovich. Opowiada, że czasem nawet złożenie kilka tygodni przed planowanym wyjazdem wniosku o wizę schengeńską popartego oficjalnym zaproszeniem nie gwarantuje otrzymania jej na czas.

– To doświadczenie upokarzające – stwierdził Khadanovich. Na szczęście opowiada także o zauważalnym postępie w znajomości literatury obu krajów, publikacji nowych tłumaczeń (np. sztuk Fredry, dzieł Korczaka, wierszy Szymborskiej, Miłosza po białorusku).

W krajach Partnerstwa Wschodniego mieszka ponad 75 milionów ludzi. To olbrzymi potencjał. Ktoś słusznie zauważył podczas kongresu, że to, co Europę czyni atrakcyjną, to jej niezwykłe zróżnicowanie; wielość języków, religii, kultur.

I to naprawdę nie był przypadek, że czasopismo, które miało największy wpływ na przyjazne myślenie o naszych sąsiadach, nazywało się „Kultura”.  

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz kulturalny, redaktor, współpracownik "Tygodnika Powszechnego".

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2013