Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy byliśmy z mężem w Skandynawii, przejechaliśmy niemal całe poszarpane fiordami i huczące wodospadami północne wybrzeże Norwegii. Spotykaliśmy tamtejsze krasnoludki, czyli trolle, bo ich nazwę noszą różne drogi, przełęcze i urwiska. Zwykle te trudne i najbardziej niebezpieczne. Trolle są ponure, wiecznie naburmuszone i bardzo złośliwe. Nie mają zbytniej sympatii do ludzi, a ich figle potrafią zranić jak brzytwa.
Zupełnie nie wiem czemu, ale od pewnego czasu, kiedy rano się budzę, wydaje mi się, że jestem w Norwegii.
Lawina
Minął właśnie okres, w którym mój mąż czytał mi codziennie jeden rozdział albo część rozdziału z grubego tomu "Lawina i kamienie". Już dawno w ten sposób nie żegnałam się z książką - z takim żalem, że już się skończyła. Z losów sześciu ludzi i jednego tylko środowiska wstawała przede mną co dzień cała epoka - pełna, nasycona, drapieżna. Czas, w którym było miejsce na wszystkie uczucia: na surowość i współczucie, strach i wielką odwagę, obrzydzenie i podziw, grozę i niepohamowany śmiech. Był to czas zupełnie wyjątkowy, bo właśnie w nim żyliśmy.
Kłaniam się nisko obu autorkom tej porywającej książki.
Sieć
Od razu nasuwa się pytanie, czy to jest tytuł filmu lub sensacyjnej książki. Od razu rodzi się skojarzenie z siecią szpiegowską, agenturalną, mafijną lub gangsterską. A tu chodzi tylko o szpitale. Szpital, który znajdzie się w sieci - oddycha; szpital, który z sieci wypadnie - truchleje. Sieć!
Jakie czasy, taki język.