Krakowskim targiem

20 lat działania Komisji Majątkowej to dla Kościoła krakowskiego kilkadziesiąt odzyskanych nieruchomości. Sprawdziliśmy, jakich. Przyjrzeliśmy się także odzyskiwaniu majątku przez gminę żydowską.

05.10.2010

Czyta się kilka minut

Kraków, róg ulicy Kałuży i Alei Focha. Niezagospodarowana działka sióstr serafitek przy stadionie Cracovii. / fot. Bartosz Siedlik /
Kraków, róg ulicy Kałuży i Alei Focha. Niezagospodarowana działka sióstr serafitek przy stadionie Cracovii. / fot. Bartosz Siedlik /

Dzięki Komisji Majątkowej Kościół katolicki w Krakowie i sąsiednich gminach otrzymał ponad 464 hektarów nieruchomości. Dzięki Komisji Regulacyjnej krakowska gmina żydowska dostała kilkadziesiąt budynków w środku miasta. Do rozpatrzenia zostało zaledwie kilka spraw: pięć w Komisji Majątkowej i osiem w Regulacyjnej.

Na rozstrzygnięcie czekają jednak sprawy najtrudniejsze, m.in., na wniosek gminy żydowskiej, ustalenie własności budynku dawnego szpitala żydowskiego przy ul. Skawińskiej, gdzie obecnie mieści się Ośrodek Chorób Immunologicznych i Środowiskowych oraz II Katedra Chorób Wewnętrznych Collegium Medicum UJ. Natomiast Kościół, a konkretnie Caritas archidiecezji krakowskiej, próbuje odzyskać ambulatorium przy ul. Kopernika. Kiedyś stał tu budynek należący do Stowarzyszenia Sług Katolickich św. Zyty, zapisany Caritasowi przez ostatnie członkinie w zamian za opiekę nad ich grobem.

O nas bez nas

Każdą z czekających na rozstrzygnięcie spraw miejscy urzędnicy przepatrują nader skrupulatnie. Bo choć nikt nie podważa praw gminy żydowskiej do odzyskania utraconych po 1939 r. synagog, cmentarzy czy budynków, w których mieściły się jesziwy albo łaźnie rytualne, ani praw Kościoła do nieruchomości, które mu zabrano, łamiąc zasady ustalone w ustawie o przejęciu tzw. dóbr martwej ręki z 1950 r., to miasto nie chce stracić więcej niż to konieczne.

I trudno się dziwić. Kiedy w rozmowach między Episkopatem a rządem premiera Mieczysława Rakowskiego ustalono powstanie Komisji Majątkowej (jej działalność reguluje ustawa o stosunku państwa do Kościoła katolickiego z maja 1989 r.), samorządy nie istniały. Zakładano, że ziemią podzieli się z Kościołem Skarb Państwa. Nie przewidywano zresztą większych komplikacji ani nadmiaru wniosków, bo uważano, że Komisja zakończy działalność po roku albo dwóch.

W maju 1990 r. odbyły się pierwsze wybory lokalne i choć samorządy nie miały w Komisji swoich przedstawicieli, a jej obrady były niejawne, rozporządzeniem Rady Ministrów władze municypalne zobowiązano do oddawania ziemi, którą wskaże Komisja, automatycznie wyłączając ją z obrotu. Oczywiście i samorząd w latach 90. odzyskiwał nieruchomości utracone cztery dekady wcześniej, kiedy stalinizujący się kraj likwidował władze lokalne. Tyle że zwracano mu przede wszystkim to, co wymagało realizacji zadań samorządu, a więc szkoły, przedszkola, szpitale. Także te wybudowane na terenach, które niegdyś należały do Kościoła, albo mieszczące się w budynkach, które po 1997 r. chciała odzyskać gmina żydowska.

Prof. Andrzej Oklejak, pełnomocnik prezydenta miasta Krakowa ds. prawnych, komentuje: - Taki specyficzny "dar": wypełniamy swoje zadania i jeszcze musimy uregulować rachunki z dawnym właścicielem, którego przecież nie samorząd pozbawił własności.

Samorządy najchętniej regulowałyby więc państwowo-kościelne spory o grunty mieniem Agencji Nieruchomości Rolnych, która administruje m.in. ziemią dawnych PGR-ów, tak naprawdę przejętą przez państwo ­od prywatnych właścicieli na podstawie dekretu o reformie rolnej z 1944 r. Kościelne roszczenia mogą być więc zaspokajane nieruchomościami, których dawni właściciele odzyskać nie mogą, ponieważ od dwóch dekad parlament nie potrafi uporać się z uchwaleniem ustawy reprywatyzacyjnej - chyba że zdecydują się na żmudny proces sądowy.

Wedle ustawy Komisja powinna zajmować się tylko nieprawidłowościami przy wykonywaniu ustawy z 1950 r. (Sejm nie uchylił przecież tego prawa), np. gdy proboszczowi nie pozostawiono 50 hektarów z zabieranego gospodarstwa. W rzeczywistości jednak idzie dalej za sprawą aneksu zawartego przez komisję wspólną: Episkopat zwrócił się do rządu z możliwością rozważenia, czy nie zostawiać diecezjom, podobnie jak poszkodowanym w 1950 r. proboszczom, do 50 hektarów ziemi, a seminariom i zakonom - do pięciu hektarów.

Prof. Oklejak: - Dzięki temu Komisja Majątkowa nie tylko ocenia nieprawidłowości przy wykonaniu ustawy z 1950 r., ale ma kompetencje władcze przydzielania ziemi. Poza tym, ustawowe sformułowanie: "z ziem zabranych Kościołowi można przydzielić do 50 hektarów" często interpretuje się maksymalistycznie i zwraca się całość. Albo w postaci gruntów, albo odszkodowania.

W sporze samorząd Krakowa-Komisje nie brakuje sporów o słowa, a od kilku lat procesów sądowych. I tak dyskusję o definicję pojęcia "wyznaniowej żydowskiej osoby prawnej", prowadzoną z gminą żydowską, rozstrzygnął ostatecznie, w 2007 r., Sąd Najwyższy. Natomiast niejawność obrad i brak możliwości odwołania się od decyzji podejmowanych przez Komisję Majątkową miasto Kraków w 2006 r. zaskarżyło do sądu administracyjnego i Rzecznika Praw Obywatelskich. Przygotowuje się też do udziału w obradach Trybunału Konstytucyjnego, gdy ten opanuje wreszcie zaległości i zajmie się wnioskiem złożonym w styczniu 2009 r. (a kilka dni temu ponowionym po uzupełnieniu brakującej liczby podpisów) przez posłów lewicy o uznanie niekonstytucyjności działania Komisji. >

Przeorysza rozumie, opat niekoniecznie

- Większość nieruchomości odzyskanych dzięki Komisji Majątkowej Kościół sprzedał - uważa prof. Oklejak. - Nie oceniam tego, bo Kościół, jak każdy podmiot i obywatel, może zrobić ze swoją własnością, co zechce.

Siedem działek, w tym przy ulicy Kapelanka, wartych 24 mln zł, gdzie miało powstać centrum kupieckie, przekazanych jako mienie zastępcze klasztorowi cystersów, sprzedano w ciągu tygodnia. Siostry norbertanki, które otrzymały nieruchomość zastępczą w zamian za ziemię pod hotelem "Cracovia", stadionem Cracovii i torami kolejki na lotnisko w Balicach, też się jej pozbyły. Przy okazji wykreślania terenu pod stadion Cracovii popełniono zresztą błąd techniczny, nie uwzględniając kilku arów obok głównego wejścia na stadion. Siostry serafitki, których dom znajduje się na dawnej posiadłości sióstr norbertanek, zaproponowały 900 tys. zł odkupnego. Ponieważ cena trzykrotnie przebijała rynkową, miasto z propozycji nie skorzystało i w reprezentacyjnym punkcie nowego obiektu straszy asfaltowa dziura.

Prof. Oklejak mimo to ceni sobie kontakt z przeoryszą sióstr norbertanek. Siostra podkreślała, że zakon od lat jest związany z Krakowem i rozumie, iż ziemia pod stadionem nie może być przedmiotem swobodnego obrotu, a miasto jej potrzebuje. Od razu zaakceptowała sumę podaną przez rzeczoznawcę. W jednym z listów napisanych do prezydenta Krakowa napisała też, że zakon mógłby się ubiegać o mienie zastępcze (albo odszkodowanie) za nieruchomość na Sikorniku, zajętą pod Kopiec Kościuszki, które siostrom podarowała jeszcze św. Kinga, a jednak tego nie robi...

Rzeczowość przeoryszy robi wrażenie, jeśli zestawić ją z historią roszczeń opactwa cystersów albo Bazyliki Mariackiej. Cystersi, choć ustawa o przejęciu dóbr martwej ręki zabrała im prawie 400 hektarów, składając w 1992 r. wniosek w Komisji Majątkowej nie zamierzali odzyskiwać nawet przysługujących im 50 hektarów. Poprosili o 19, bo tyle potrzebowali pod budowę planowanej infrastruktury. Dwa lata później otrzymali pierwsze 4,5 hektara. Opat napisał wówczas do prezydenta Krakowa list dziękczynny - wdzięczny za sprawne załatwienie roszczeń.

W 2004 r. Urząd Miasta Krakowa otrzymał jednak kolejny list - że miasto powinno zwrócić zakonowi, albo zapłacić odszkodowanie, za brakujące ponad 40 hektarów. Przełożeni cystersów, za radą zatrzymanego przez CBA we wrześniu Marka P. (który jako pełnomocnik strony kościelnej reprezentował ich interesy przed Komisją Majątkową) po prostu zmienili zdanie. Wniosek, choć zgłoszony 12 lat po terminie, został przyjęty, a w 2006 r. pozytywnie rozpatrzony.

Właśnie w 2006 r., kiedy władze miasta Krakowa o utracie na rzecz parafii mariackiej działki o wartości 9,5 mln zł dowiedziały się z niepodpisanego, a później antydatowanego faksu, podstawa prawna działalności Komisji Majątkowej powinna zostać opracowana na nowo. Najlepiej w postaci nowej ustawy - Komisja zajmuje się przecież dobrami o wielomilionowej wartości, współkształtuje (na lata!) stosunki własnościowe i faktycznie prowadzi w Polsce reprywatyzację.

Prawdopodobnie parafia mariacka w ogóle nie powinna zgłaszać wniosku do Komisji, ponieważ w 1950 r. posiadała 118 hektarów, z których 68 przeszło na rzecz Skarbu Państwa. Kościół je stracił, ponieważ przez dwa lata proboszcz parafii mariackiej, ks. Ferdynand Machay, nie potrafił ustalić, jakie ziemie ma przekazać nowo powstałej parafii św. Antoniego w Bronowicach. Problem udało się rozwiązać dopiero w czasach bp. Karola Wojtyły i bazylice zabrano 25 hektarów. Podstawą roszczeń wobec Skarbu Państwa była właśnie ta strata.

Żydzi bez emocji

Niewykluczone, że losem ruin przy ul. Nowej 1 na krakowskim Kazimierzu zajmie się kiedyś Sąd Najwyższy. Gmina żydowska uważa, że przed 1939 r. był tam dom modlitwy, a skoro tak, powinni tę nieruchomość odzyskać. Miejscy urzędnicy wyszperali jednak w archiwach notki niemieckich policjantów, którzy pisali o "podejrzanym elemencie", jaki miał się zbierać w pobliżu ruin przy Nowej, więc w momencie wybuchu wojny nie mogło tam być budynku.

Zgodnie z ustawą o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich z lutego 1997 r., gmina żydowska może występować o przejęcie nieruchomości, które w 1939 r. należały albo do niej, albo do "wyznaniowych żydowskich osób prawnych". Zwrotowi podlega każda synagoga i cmentarz (jeśli się nie zachowały, zwraca się sam grunt), a także budynki, służące celom kultu, działalności charytatywno-opiekuńczej czy wychowawczej, które istniały w dniu wejścia w życie ustawy.

Upór przy odzyskiwaniu ruin brał się stąd, że zdaniem gminy dom modlitwy to synagoga, więc nieruchomość, na której się znajdował, podlega zwrotowi. W efekcie, spór prowadzono o kamienice albo piętra kamienic. Problem w tym, że domy modlitwy powstawały spontanicznie - de facto każde mieszkanie, do którego wniesiono Torę i zebrał się minian (dziesięciu Żydów), mogło stać się domem modlitwy.

Sprawa znalazła się już w sądzie. Gmina żydowska chce odzyskać niezabudowaną działkę, choć znajduje się ona w użytkowaniu wieczystym Fundacji Judaica Centrum Kultury Żydowskiej w Krakowie. Gmina ubiegała się zresztą także o odzyskanie nieruchomości, na której znajduje się CKŻ. Bez powodzenia, choć - mimo że Centrum prowadzi przecież działalność na rzecz kultury żydowskiej - zasądzono na jej rzecz odszkodowanie.

Co nie znaczy, że liczą się tylko pieniądze. Gmina bezinteresownie zrezygnowała z odzyskania budynku przy ul. Krakowskiej, gdzie, rozpoczynając działalność, założył przytulisko Brat Albert. Budynek użytkuje Zgromadzenie Braci Albertynów w Krakowie.

Od 1997 r. Komisja Regulacyjna wydała 26 orzeczeń. Osiem wciąż czeka na rozstrzygnięcie. Wszystkie sprawy dotyczą kamienic lub lokali mieszkalnych w Śródmieściu bądź na Kazimierzu.

Piotr Symołon, prawnik z UMK: - Z rozmów z przedstawicielami gminy żydowskiej wynika, że raczej niczego nie sprzedają. Jeśli gmina nie potrzebuje budynku czy lokalu na działalność statutową, wynajmuje je.

Działalność Komisji Regulacyjnej budzi jednak znacznie mniej emocji. Po pierwsze, tylko raz nie zaproszono przedstawiciela samorządu do udziału w jej obradach. Po drugie, szczególnie zagmatwane czy sporne sprawy znajdują finał w sądzie, gdzie każda ze stron może swobodnie dowodzić swoich racji. I odwoływać się aż do Sądu Najwyższego włącznie.

Pora na jawność

Odzyskanie przez Kościół lub gminę żydowską kamienicy z reguły oznacza podniesienie czynszu do wysokości rynkowej. Dotychczasowi mieszkańcy, bywa, że zajmujący lokale od czasów wojny, szybko opuszczają mieszkania w środku miasta, bo nie stać ich na wynajem. Kościół nierzadko pomaga w znalezieniu innego lokum. Ale bywa też inaczej.

Dr Andrzej Cechnicki, psychiatra, pamięta rozmowę z proboszczem jednej z krakowskich parafii, która na początku lat 90. odzyskała mieszkanie przy ul. Warszawskiej. Kiedyś mieszkał w nim prof. Antoni Kępiński; od 1977 r. istniał tu hostel dla osób chorujących na schizofrenię.

- Tłumaczyłem proboszczowi, że jest to być może jedna z najbardziej potrzebujących "rodzin" w jego parafii. Ksiądz oglądał wówczas w telewizji relację z wizyty Jana Pawła II w Polsce i równocześnie tłumaczył, że potrzebuje mieszkania do innych celów.

Nie pomogły interwencje posłanki Józefy Hennelowej ani prośby o zmianę decyzji kard. Franciszka Macharskiego. Ostatecznie, czynsz został podniesiony przez proboszcza na tyle wysoko, że hostel musiał się wyprowadzić. Nowe lokum znalazło mu miasto; dziś mieszka w nim siedmiu pacjentów wraz z opiekunem.

O ile można policzyć odzyskane przez Kościół nieruchomości, o tyle straty moralne, wynikłe z opacznie rozumianej zapobiegliwości, są raczej niepoliczalne. Każdą stratę można jednak odrobić, choćby, jak to zrobiła pod koniec września krakowska kuria, zapowiadając sporządzenie dokładnego spisu tego, jakiej wartości majątek Kościół odzyskał za sprawą Komisji Majątkowej.

Tyle że można pójść jeszcze krok albo i dwa dalej.

Kościół odzyskiwał przecież nieruchomości nie tylko dzięki Komisji, ale także podważając decyzje wywłaszczeniowe w sądzie, części nigdy nie stracił. Może ujawnić wszystko, łącznie z tym, w jaki sposób wykorzystuje dla swojej misji odzyskane nieruchomości. To samo powinny zresztą zrobić wszystkie instytucje, których niepodważalnym krzywdom obecne pokolenie próbuje zadośćuczynić, korzystając z dóbr Skarbu Państwa czy samorządów.

Hektary, ulice, działki, miliony

Z zestawienia, jakie prowadzi Piotr Symołon, prawnik z Urzędu Miasta Krakowa, od 10 lat zajmujący się sprawami miasta w Komisjach Majątkowej i Regulacyjnej, wynika, że przez ponad 20 lat działalności Komisji Majątkowej, w 38 sprawach Kościół krakowski, na drodze wydania orzeczenia bądź zawarcia ugody, uzyskał nieruchomości (bądź odszkodowanie) od Skarbu Państwa. W następnych 21 sprawach odzyskał nieruchomość, bądź otrzymał zamienną, z mienia gminy Kraków.

Z majątku Skarbu Państwa odzyskali mienie: kameduli na Bielanach (trzy hektary w Przegorzałach), prowincja Matki Bożej Anielskiej Zakonu Braci Mniejszych (działka w Śródmieściu), siostry norbertanki (prawie 60 hektarów w Krakowie-Luboczy), siostry Najświętszej Duszy Chrystusa Pana (ponad 15 hektarów w gminach Zabierzów i Bolechowice), księża pijarzy (ponad 18 hektarów w gminie Zabierzów, dwie działki w dzielnicy Rakowice, jedną w Podgórzu i ponad dwa hektary w Śródmieściu), księża misjonarze (odszkodowanie za dwie działki: przy ul. Lea w Śródmieściu i na Krowodrzy), siostry felicjanki (kilka działek w Podgórzu o łącznej powierzchni ponad 40 hektarów), ojcowie benedyktyni z Tyńca (kilka działek o łącznej powierzchni ponad dwóch hektarów), parafia św. Piotra i Pawła w Tyńcu (działki w Podgórzu o łącznej powierzchni ponad 17 hektarów), krakowska prowincja sióstr służebniczek (działka w Śródmieściu), krakowski Caritas (własność nieruchomości oraz współwłasność kilku nieruchomości w Śródmieściu), ojcowie augustianie (kilkanaście działek w Podgórzu o łącznej powierzchni blisko 28 hektarów), Wyższe Seminarium Duchowne (ponad 50 hektarów w Podgórzu), ojcowie franciszkanie reformaci (działka w Krowodrzy), parafia Matki Bożej Zwycięskiej (działka w Podgórzu), archidiecezja krakowska (kilkanaście działek o łącznej powierzchni ponad 50 hektarów), siostry albertynki (prawie 23 hektary w gminie Zabierzów), siostry miłosierdzia św. Wincentego ? Paulo (działka w Podgórzu i ponad 11 mln zł odszkodowania), ojcowie dominikanie (ponad 22 hektary w dzielnicy Krowodrza), kapituła wawelska (działki o łącznej powierzchni prawie 12 hektarów w Nowej Hucie), księża salwatorianie (nieruchomości w Śródmieściu o łącznej powierzchni prawie dwóch hektarów), Bazylika Mariacka (ponad 12 hektarów w dzielnicy Krowodrza), Towarzystwo Pomocy dla Bezdomnych im. Brata Alberta (prawie 46 hektarów w gminach Mogilany, Zabierzów i Niegoszowice oraz wypłata prawie 15 mln zł odszkodowania), córki Bożej Miłości (działki o łącznej powierzchni ponad siedmiu hektarów w Podgórzu i gminach podmiejskich). Jeden wniosek, księży salwatorianów, został odrzucony, gdy okazało się, że zakon nie utracił własności działki.

Z zasobu gminy Kraków utracone mienie odzyskali: księża misjonarze (działka w Śródmieściu i kilka działek w Nowej Hucie), ojcowie franciszkanie konwentualni (działka przy placu Wszystkich Świętych), parafia Matki Bożej Zwycięskiej (kilka działek w Podgórzu), krakowski Caritas (12 hektarów w dzielnicy Krowodrza i działka w Śródmieściu), kuria krakowska (działka w Śródmieściu), Papieska Akademia Teologiczna (działki w Śródmieściu), ojcowie cystersi (ponad cztery hektary w Nowej Hucie, ale też działki w Podgórzu i Krowodrzy), zgromadzenie św. Michała Archanioła (działka w dzielnicy Krowodrza), kuria metropolitalna w Przemyślu (przyznano nieruchomość zamienną), księża pijarzy (działki w Śródmieściu), ojcowie dominikanie (działki w Nowej Hucie), ojcowie augustianie (działka w Podgórzu), archidiecezja krakowska (kilka działek w Śródmieściu, Podgórzu i Krowodrzy), Bazylika Mariacka (działki w dzielnicy Krowodrza o powierzchni ponad dwóch hektarów).

Z ośmiu spraw, jakie czekają na rozstrzygnięcie, w dwóch Komisja nie uzgodniła orzeczeń: dominikanów, którzy chcą odzyskać ponad osiem hektarów w dzielnicy Prądnik Czerwony ze stuhektarowego gospodarstwa rolnego, jakie od kilku wieków tam posiadali (obecnie teren zajmują osiedla mieszkaniowe i infrastruktura komunikacyjna), oraz parafii Matki Bożej Zwycięskiej. Wnioskodawcom pozostaje już tylko droga sądowa.

Dla jednego wniosku, księży moderatorów, właściwą okazała się inna gmina niż Kraków. Prawdopodobnie Krakowa nie będzie już też dotyczyć wniosek zakonu jezuitów, którzy w zamian za utracony w Lublinie budynek wydziału teologicznego Bobolanum (w którym teraz mieści się sąd powiatowy i wojsko) mieli otrzymać od wojska nieruchomość zamienną przy ul. Rydla, gdzie miasto chciało wybudować komisariat policji. Ostatecznie wojsko z pomysłu się wycofało.

W przypadku kapituły wawelskiej, która chce odzyskać 15 hektarów w Nowej Hucie, zajętych obecnie przez rodzinne ogrody działkowe, trudność polega na ustaleniu, czy kilkuosobowa kapituła może być uznana za proboszcza (według ustawy o przejęciu dóbr martwej ręki proboszczowi należało zostawiać 50 hektarów). Księża salwatorianie zamierzają odzyskać resztę działki przy ul. Szlak (odzyskali już park Jalu Kurka, wycofali się z odzyskiwania stojącego tam pałacu Tarnowskich, gdy rodzina podważyła decyzję wywłaszczeniową).

Ojcowie karmelici starają się o przyznanie nieruchomości zamiennych albo wypłaty 20 mln zł odszkodowania za dwa hektary między ulicami Bosaków i Lublańską, na których wybudowano osiedle mieszkaniowe. I kiedy tylko uda się Komisji Majątkowej zdecydować, jak zadośćuczynić roszczeniom Caritasu, który chce odzyskać nieruchomość zajmowaną przez ambulatorium przy ul. Kopernika, w Krakowie Komisja może przestać działać.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2010