Kosmiczny porządek tylko dla wybranych

„Pokot” to film z ducha rewolucyjny: kto nie z nami, ten przeciw nam. Albo przyjmiesz ten oświaty kaganek, albo zostajesz w ciemnogrodzie.

20.02.2017

Czyta się kilka minut

Agnieszka Mandat w filmie „Pokot” Agnieszki Holland / Fot. Robert Pałka / NEXT FILM
Agnieszka Mandat w filmie „Pokot” Agnieszki Holland / Fot. Robert Pałka / NEXT FILM

No to już wiemy: „Wegetariańska wendeta”, „anarchistyczny eko thriller”, „polskie »Fargo«” – tak zagraniczne media opisują „Pokot”, film w reżyserii Agnieszki Holland, po premierze na Festiwalu Filmowym w Berlinie. Dla nas to przede wszystkim film o Polsce, zajmujący stanowisko po „nieprawilnej” stronie barykady. Adaptacja powieści „Prowadź swój pług przez kości umarłych” Olgi Tokarczuk, która była także współscenarzystką filmu, jednych pewnie rozjuszy, innych utwierdzi. Żeby jednak mieć moc wpływania na rzeczywistość, musiałaby być filmem lepszym.

Z „Pokotem” jest podobny problem, co z „Pokłosiem”, „Ziarnem prawdy” czy „Powidokami”. Wszystkie one za pomocą przystępnej gatunkowej formuły (horroru, kryminału, filmu biograficznego) próbowały powiedzieć coś istotnego, acz niewygodnego o bieżącej sytuacji w Polsce – o ukrytym antysemityzmie, nieprzepracowanej historii, o skorumpowanych układach czy zagrożeniach dla wolności twórczej. Ostatecznie docierały ze swą kontrabandą do tych już dawno przekonanych, bo dla nieprzekonanych okazały się albo nie dość atrakcyjne i gatunkowo spójne, albo nazbyt protekcjonalne w swoich edukacyjnych zapędach. Film Agnieszki Holland, by opowiedzieć o brudnych sprawkach dziejących się na polskiej prowincji, która staje się tu metaforą całej Polski, a może i świata, używa siekiery z drugiej ręki, bo pożyczonej od Wojciecha Smarzowskiego, co wpływa zarówno na sam przekaz, jak i na jego formę.

Wspaniała jest Agnieszka Mandat, grająca Duszejko – emerytowaną panią inżynier, wegetariankę, ekolożkę i astrolożkę, osiadłą w starym domu w pobliżu czeskiej granicy. Bohaterka jest jedną z tych, których – reżyserka nie mogła o tym wiedzieć, kiedy film powstawał – w dzisiejszej Polsce nazywa się „drugim sortem”: nie ma dzieci, prowadzi niekonwencjonalne lekcje angielskiego, a przede wszystkim walczy z lokalnymi myśliwymi i kłusownikami. Na domiar złego skupia wokół siebie inne lokalne dziwadła. Lecz ta pogodna stara hipiska ma w sobie także coś nieobliczalnego. Kiedy gromadzi szczątki zabitych zwierząt, żeby można je było potem sklonować, albo postuluje nadawanie dzieciom owadzich imion, nie bardzo wiadomo, gdzie kończy się szlachetna misja, a zaczyna prowokacja czy nawet szaleństwo. Owa dwuznaczność głównej bohaterki jest mocnym filarem filmu, bo skoro narratorką jest w nim „nawiedzona wariatka”, wszystko staje się możliwe. Być może nawet cała opowieść jest projekcją jej bardzo niekonwencjonalnego umysłu.

Taka optyka pozwala oglądać „Pokot” z przymrużeniem oka. Przerażająca, lecz i groteskowa jest codzienność przygranicznego miasteczka, w którym rządzi właściciel lisiej fermy (Borys Szyc), prymitywny prezes (Andrzej Grabowski), arogancki komendant policji (Andrzej Konopka) i bezdusznie pryncypialny ksiądz (Marcin Bosak). Wszystkich łączy myśliwska pasja i różnie artykułowana pogarda wobec kobiet, również – a może przede wszystkim – tych w słusznym wieku. Tokarczuk i Holland szkicują te portrety grubo, wybór obsady dopełnia jeszcze karykaturalnego efektu, a jego kulminacją staje się rozbuchana i zjadliwa scena balu grzybiarzy. Dla kontrastu, bohaterowie bliscy Duszejko: młoda sprzedawczyni ze szmateksu, chory na epilepsję informatyk, czeski entomolog czy sąsiad cierpiący na „testosteronowy autyzm”, mają w sobie urzekającą poczciwość.
I nie byłoby nic złego w tak zero-jedynkowym podziale ról, bo gra – czy może raczej ideologiczna wojna – toczy się o bardzo wysoką stawkę, obraz zaś, jako się rzekło, został subiektywnie przefiltrowany. Sęk w tym, że film Holland wzmacnia to niesprawiedliwe rozdanie, dopisując bohaterom pozytywnym indywidualne historie.

Retrospekcje zamiast pogłębiać, niepotrzebnie dopowiadają, przez co za bardzo daje o sobie znać książkowy rodowód filmu. Z drugiej strony to, co u Tokarczuk było tajemnicą (czy za śmiercią myśliwych kryje się zemsta zwierząt?), na ekranie sprowadza się do przewidywalnej intrygi kryminalnej.

Udało się za to odtworzyć aurę miejsca, a wraz z nią „kosmiczny” porządek świata zakłócony przez ludzką chciwość i okrucieństwo. Rozpisana na cztery pory roku (ale także podług kalendarza łowieckiego) opowieść przemawia najsilniej nie tyle deklaracjami Duszejki na temat „holokaustu zwierząt”, ile samym obrazem. Panoramiczne zdjęcia Kotliny Kłodzkiej autorstwa Jolanty Dylewskiej i Rafała Paradowskiego rzucają na kolana. Kamera raz po raz przyjmuje perspektywę zwierzęcą, sarny czy lisa, zmuszając do popatrzenia na świat ich oczami. Szorstka muzyka Antoniego Komasy-Łazarkiewicza, płynnie przechodząca w odgłosy natury, wgryza się w uszy. Każdy wystrzał sprawia niemal fizyczny ból. Natura w „Pokocie” najlepiej broni się sama.

Holland zrobiła film z ducha rewolucyjny, który jak każda rewolucja stawia wobec alternatywy: kto nie z nami, ten przeciw nam. Witaj w klubie. Albo przyjmiesz ten oświaty kaganek, albo zostajesz w ciemnogrodzie. Z oskarżycielską retoryką trudno polemizować, kiedy sam cel wydaje się słuszny. Wymierzona została w zuchwalstwo rodzimej władzy, w jej folwarczną mentalność, podporządkowującą sobie wszystko, co żywe: ludzi, zwierzęta, lasy. Od pierwszych scen widzimy, jak sudecki pejzaż gwałcą samochody terenowe oraz myśliwskie budki strażnicze, kojarzące się z obozem koncentracyjnym, ale i... kościelną amboną. „Pokot” w tym względzie nie pozostawia złudzeń. Jest jak z tą pożyczoną siekierą: to religijny przekaz „czyńcie sobie ziemię poddaną” usankcjonował w Polsce grabieżczą politykę wobec środowiska naturalnego i okrutny stosunek do zwierząt. Holland formułuje to w sposób tak konfrontacyjny i dosłowny, że nawet należąc do mniejszościowego „klubu Duszejki”, można się poczuć zaszantażowanym.

Film o siwowłosej czarownicy czy, jak kto woli, eko-terrorystce uderzającej w uświęcony porządek, przybiera kształt okrutnej bajki, która swój idylliczny finał znajduje najpewniej nie u nas, ale po czeskiej stronie granicy. Warto jednak popatrzeć na „Pokot” nie tylko jak na film opozycyjny, biorący wyraźną stronę w nierównej wojnie polsko-polskiej, lecz także jak na osobistą wypowiedź reżyserki. I nie chodzi tu o jej poglądy, powszechnie znane, a w filmie wypunktowane nader dobitnie. W rozmowie bohaterki z prokuratorem słychać podobną skargę wobec systemu lekceważącego słabszych jak w „Kobiecie samotnej” Holland z 1981 r. Podobny gniew napędzał bohaterów „Aktorów prowincjonalnych”, „Gorączki” czy „Janosika”. Również w barwnych postaciach Duszejki, jej sąsiada Matogi i czeskiego naukowca Borosa pobrzmiewa tęsknota za pokoleniową wspólnotą, za dawnym idealizmem, który dziś wyszedł z mody i stał się udziałem jedynie garstki pozytywnie zakręconych, w imię wartości wypowiadających posłuszeństwo prawu i obyczajom, narażających się przez to często na śmieszność i ostracyzm. „Pokot” wyrasta z takiego właśnie nieposłuszeństwa. Miałby jednak większą siłę, gdyby w swoim zaangażowaniu i słusznym gniewie był mniej powierzchowny i tendencyjny. Gdyby był po prostu rasowym, precyzyjnie rozegranym filmem kryminalnym z ważnym przesłaniem, byłaby okazja do rozmowy. ©

POKOT – reż. Agnieszka Holland. Prod. Polska/Czechy/Niemcy/Szwecja/Słowacja 2017. Dystryb. Next Film. W kinach od 24 lutego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2017