Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Niespodzianki jednak nie było. W minionym tygodniu, 8 września, ukraińska Rada Najwyższa przyjęła trzystronicowy dokument wyrażający „żal, rozczarowanie i głębokie zaniepokojenie” polskimi uchwałami, które „zagroziły politycznemu i dyplomatycznemu dorobkowi obu państw i narodów, skierowanemu na wzajemne wybaczenie i pojednanie”. Ukraińscy deputowani zaapelowali również o zaprzestanie „instrumentalizowania tragicznych wydarzeń w polskiej i ukraińskiej historii”.
Uwagę zwraca, że – wbrew wielu gorącym głowom na Ukrainie – Rada Najwyższa nie zdecydowała się wejść w polemikę historyczną ze stroną polską. Dokument ograniczył się do (dość umiarkowanego zresztą) skrytykowania polskich uchwał wołyńskich. Jest to wyrazem pragmatycznej decyzji Kijowa, w tym przede wszystkim prezydenta Petra Poroszenki, aby nie eskalować dyskusji z Polską wokół oceny tego, co stało się na Wołyniu. Przed głosowaniem, w trakcie emocjonalnych wystąpień parlamentarnych, wyraźnie brzmiały głosy przypominające, że „bracia Polacy” – jak mówiono – „są, byli i będą strategicznym partnerem Ukrainy”, przy jednoczesnym uznawaniu polskich uchwał za błąd polityczny.
W ukraińskiej kontruchwale znalazły się również słowa, że „Ukraina znajduje się w stanie wojny z Federacją Rosyjską”. Paradoksalnie, są one zaskakujące. To pierwszy oficjalny dokument, w którym Ukraina uznaje fakt trwania wojny z Rosją, zamiast dotychczas powszechnie używanego terminu „operacja antyterrorystyczna”. I to ta wojna jest dzisiaj żywotnym problemem Ukrainy, a nie wyjaśnianie sporów historycznych z Polską. Zbliżająca się premiera filmu „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego oraz przyszłoroczna 70. rocznica akcji „Wisła” – przesiedlenia ludności ukraińskiej, łemkowskiej i bojkowskiej z terenu południowo-wschodniej Polski na tzw. ziemie odzyskane przez władze komunistyczne – oznaczają, że historia w dalszym ciągu kłaść się będzie cieniem na stosunkach polsko-ukraińskich. ©