Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
– wynika z przeprowadzonego w sierpniu badania CBOS. Pretekstem do badań ankietowych stał się spór między ks. Wojciechem Lemańskim a abp. Henrykiem Hoserem. Czy to znaczy, że Polacy murem stanęli za arcybiskupem przeciw księdzu, czyli za przełożonym przeciw podwładnemu? Nic z tych rzeczy. W sprawie ks. Lemańskiego ci, którzy o niej słyszeli, zdecydowanie częściej biorą stronę księdza (27 proc.) niż arcybiskupa (8 proc.).
Wbrew pozorom badania nie pokazują schizofrenii w naszym myśleniu. Przeciwnie: gdy się im dokładniej przyjrzeć, ujawnia się ciekawe zjawisko. Władza w Kościele różni się od władzy politycznej – Kościół jest wspólnotą, a rolą biskupa jest troszczyć się o nią. Stąd kojarzone z władzą biskupią określenia „pasterz” czy „ojciec”; papież Franciszek przypomniał nawet ostatnio, że biskup jako pasterz powinien iść nie tyle na czele ludu, co za ludem, wspomagając tych, którzy mają najmniej sił. Władza w Kościele powinna się przejawiać przede wszystkim w służbie. Nie ma zatem uzasadnienia, by krytyka władzy w Kościele pełniła w życiu wierzącego podobną rolę, jaką pełni w życiu politycznym – i Polacy dobrze to wyczuwają.
Nie oznacza to jednak, że w Kościele nie ma miejsca na krytykę, czy wręcz że powinno się ją tępić. W sprawach ważnych, gdzie w grę wchodzi obrona wartości, krytyka bywa niezbędna. W takich przypadkach nie ma biskupa, księdza czy świeckiego – każdy jest równy. W ten sposób można odczytać rozkład poparcia stron sporu między ks. Lemańskim a arcybiskupem praskim.