Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czujemy się zlekceważeni, ale nie uważamy tego, co się stało, za porażkę. Dostaliśmy się znowu do budynku Sejmu, co wcale nie jest takie łatwe, udało się też po raz trzeci sprawić, że o naszych problemach dyskutowała cała Polska – mówi przebywająca do niedawna na Wiejskiej Alicja Jochymek, mama niepełnosprawnej intelektualnie Kingi, których historię, w tym także trzy kolejne wizyty w Sejmie (w 2014 r., cztery lata później i teraz) opisywaliśmy w ostatnim czasie na łamach „Tygodnika”. Kilkanaścioro pikietujących opuściło w piątek Sejm z powodu narastających problemów zdrowotnych (zasłabły m.in. dwie matki).
ZANIEDBANI W STOPNIU ZNACZNYM. Polska systemowo wpędza tę grupę w toksyczną zależność od innych >>>>
Rzeczywiście, protest po raz kolejny wywindował problemy niepełnosprawnych na czołówki portali, ale na tym sukcesy sejmowej grupy, na czele z posłanką Koalicji Obywatelskiej Iwoną Hartwich, się kończą. Władza, reprezentowana przez wiceministra rodziny i polityki społecznej Pawła Wdówika, ograła protestujących, lekceważąc postulat podniesienia renty socjalnej z ponad 1,5 tys. brutto do prawie 3,5 tys. brutto, za to obiecując po rozmowach z innymi przedstawicielami tego środowiska tzw. świadczenie wspierające – ci z największymi potrzebami, uzależnieni od innych, mają dostać między ok. 800 a 3 tys. (czy świadczenie obejmie dorosłe dzieci protestujących do niedawna w Sejmie, nie wiadomo).
– Zrobiliśmy krok w tył, by w odpowiednim momencie wykonać dwa do przodu – podsumowuje Alicja Jochymek, zapowiadając kolejne akcje. ©℗