Koniec Berlusconiego

Silvio Berlusconi dotrzymał słowa: gdy tylko parlament uchwalił ustawę oszczędnościową, która ma uratować włoskie finanse, podał się do dymisji.

15.11.2011

Czyta się kilka minut

Miejsce premiera - "złodzieja" i "bufona", jak wołał za nim tłum - zajmie Mario Monti,

ekonomista z tytułem profesorskim i były komisarz Unii Europejskiej. Oczywiście, jeśli zdoła utworzyć rząd, a parlament ten rząd zatwierdzi. Powierzenie stanowiska Montiemu spełnia oczekiwania wielu Włochów. Desygnowany premier jest specjalistą od gospodarki, co budzi nadzieję, iż sprawnie połączy działanie na rzecz redukcji gigantycznego zadłużenia (sięga ono dwóch bilionów euro) z pobudzaniem wzrostu gospodarczego. Nie ciągnie się za nim żaden skandal ani afera, ma też dobrą opinię za granicą. A poza tym: przyszły premier po prostu nie jest Berlusconim - i to już w punkcie wyjścia stanowi duży atut, szczególnie dla tych, którzy od tygodni lamentują, iż "Berlusconi przynosi Włochom wstyd".

Czy rzeczywiście? Berlusconi istotnie nie ma w Europie dobrej prasy. Jest krytykowany zewsząd, przez lewicę i przez media, również dlatego, że należy do coraz mniej licznego grona polityków, którzy lekceważą kanony poprawności. Jednak trudno się nie dziwić, gdy europejskie media - od Wielkiej Brytanii po Austrię - przyjmują jego koniec z entuzjazmem, jakiego można by się spodziewać raczej po ustąpieniu Łukaszenki niż przywódcy demokratycznego kraju (zresztą media powinny może i żałować: bez Berlusconiego będzie z pewnością nudniej...).

Odejście Berlusconiego to koniec całej epoki. Przez prawie 20 lat - od czasu, gdy w wyniku wielkiego śledztwa "Czyste ręce" runął dawny system i dawne partie - był on jedynym włoskim politykiem, który miał dość charyzmy, aby zyskać poparcie większości Włochów i być przywódcą kraju. Nawet jeśli jego poczynania, ostatnio zwłaszcza, budziły zastrzeżenia czy niesmak.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, współpracowniczka działu „Świat”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2011