Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Incydent, którym zajęła się już policja, to ilustracja może największej plagi polskiej piłki i problemu poważniejszego niż pseudokibice na trybunach „dorosłych” stadionów – mamy wszak do czynienia z demoralizacją tam, gdzie powinno się jeszcze mówić o zabawie. „Komitet oszalałych rodziców”, jak nazywa się zjawisko w środowisku piłkarskim, składa się z ludzi zachęcających swoje dzieci do faulowania i brutalności; ludzi, którzy w dążeniu do wygranej za wszelką cenę wywierają na nie niszczącą presję. W wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” sędzia międzynarodowy Rafał Rostkowski opowiadał kiedyś, że zdarzało mu się przerywać mecze drużyn dziecięcych właśnie ze względu na chamstwo oglądających je dorosłych.
Skąd się biorą takie postawy? Na ile kariera sportowa dziecka postrzegana jest w kategoriach inwestycji ekonomicznej, a na ile mamy do czynienia z odreagowaniem niewyrażanych na co dzień emocji? A może chodzi o to, że w przestrzeni publicznej w ogóle króluje agresja? Niezależnie od odpowiedzi trzeba żałować młodych piłkarzy, dla których występ w meczu powinien być nagrodą i frajdą, i którzy właśnie bez presji najlepiej rozwijają swój talent. ©℗