Kłamstwa polityków

Niedawne wystąpienie Jacka Kurskiego na temat finansowania kampanii prezydenckiej Donalda Tuska czy też dawna już wypowiedź Andrzeja Leppera na temat polityków, którzy rzekomo brali łapówki (Lepper przegrał już w sądzie) zmuszają do zastanowienia, gdzie są granice kłamstwa, a zwłaszcza kłamania przez polityków na temat innych polityków.

23.06.2006

Czyta się kilka minut

Albowiem granice to - jak wiadomo - zawsze rzecz umowna, a co jest, a co nie jest kłamaniem stało się ostatnio w Polsce przedmiotem decyzji sądowych, a nie oceny opartej na zdrowym rozsądku lub przyzwoitości. W trakcie debat telewizyjnych politycy nieustannie mówią "pan kłamie". Dawniej człowiek honorowy wyzywałby za to na pojedynek, a mniej honorowy wykonał odpowiednie rękoczyny. Teraz nie, odpowiedź brzmi bowiem: "to nie ja kłamię, to pan kłamie". I tyle, a potem widzimy jak w Sejmie idą obok siebie i wymieniają żarty. Kłamstwo nie jest już ewenementem, ale codzienną czynnością, za którą praktycznie nie ma kary, czego przykładem wyrok na Leppera, który zapadł i nic z tego nie wynikło. Kłamstwo jest metodą działania politycznego, bo obywatele nie sięgnęli jeszcze do poziomu polityków i kłamstwo nie spływa po nich, jak woda po kaczce, więc zawsze kłamstwo polityczne wzbudza emocje. A potem nawet wyrok sądowy nie ma żadnego znaczenia. Nie twierdzę, że tak źle jest tylko w Polsce, ostatnio mieliśmy fatalne przykłady we Francji czy we Włoszech i w wielu innych krajach. Dla nas jednak najważniejsze jest to, co się dzieje u nas.

Bo przecież poza zwyczajnym kłamstwem jest oszustwo, powoływanie się na wpływy, korumpowanie urzędników publicznych i tak dalej. I żadnych konsekwencji. Wprawdzie Premier nie pozwolił, żeby żona jednego z ministrów była szefową jakiejś agencji, ale to wyjątek, a minister Urbański wprawdzie ustąpił, ale natychmiast w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" nakłamał na temat swojej rozmowy z kardynałem Dziwiszem. I co im zrobić? Przecież nie można wszystkiego oddawać do sądu, przecież tu już nawet nie chodzi o zaufanie społeczeństwa do polityków, ale o elementarną możliwość wspólnej pracy polityków dla realizowania interesu państwa. We wszechobejmującej atmosferze kłamstwa staje się to po prostu niemożliwe.

Oczywiście nie wszyscy kłamią po równi, ale ci, którzy rzadziej kłamią są wciągani do tej gry, gdyż nie mają innego sposobu, innego pomysłu na reakcje na nieustające kłamstwa. Zresztą nie tylko kłamstwa, ale także nieprawdę, co może znaczy trochę mniej, bo nie zakłada złych intencji. Premier powiada, że zna swój kraj lepiej niż parlamentarzyści europejscy i wie, że oni mówią nieprawdę o braku tolerancji w Polsce. Przecież to jest nonsensowna forma obrony, bo albo premier zarzuca posłom do Parlamentu Europejskiego mówienie nieprawdy, albo sam mówi nieprawdę. A w tym przypadku ma miejsce to drugie. W takich sytuacjach trzeba przyjąć, że posłowie europejscy mają swoje zdanie, które najlepiej zmienić argumentacją i dowodami, a nie zarzutem mówienia nieprawdy, czy doprawdy śmieszną propozycją, żeby do nas przyjechali się przekonać. Przecież to są rozmowy między bardzo poważnymi ludźmi, którzy mogą się mylić, ale z założenia nie mogą mówić nieprawdy. Premier Zyta Gilowska świadomie mówi nieprawdę, kiedy opowiada, że pieniądze, ewentualnie zabrane naukowcom w rezultacie reformy podatków, wrócą na uniwersytety. Może i wróciłyby (co się jeszcze nigdy w podobnych przypadkach nie zdarzyło), ale byłoby ich i mniej i nie mogłyby zostać przeznaczone na fundusz osobowy, więc jakie tu pocieszenie dla pracowników szkolnictwa wyższego? I Pani Premier mówi nieprawdę, że istniejące ulgi podatkowe powodują "przekręty". I tak bez końca czy raczej na moich ulubionych autostradach kończąc, co do których padło tyle kłamstw i fałszywych obietnic, że można by książkę napisać.

Istnieje choroba psychiczna (kłamanie patologiczne) polegająca na nieustającym i niekontrolowanym kłamaniu i konfabulowaniu, chyba mamy z nią do czynienia w Polsce i dlatego tak ważne jest zachowanie niezależności Trybunału Konstytucyjnego, żeby jednak istniała instytucja, która broni resztek prawdy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2006