Kampania śniadaniowa

Jak wiemy, królowa angielska przywiozła papieżowi nieco wiktuałów. Były to przetwory z jej posiadłości i ze dwie flaszki – ot, odrobina cydru i whisky.

08.04.2014

Czyta się kilka minut

Papież podobno się zdziwił, co zresztą wydaje się dziwne, bo niby czemu się dziwić? Najpewniej ów wtręt o zdziwieniu to polska interpretacja. U nas, jak wiadomo, alkoholu się bliźnim nigdy, ale to nigdy nie daje. Tak czy owak, koszyk królowej jest symbolem dzisiejszych czasów, to znaczy pewnego powszechnego bzika dotyczącego jedzenia i picia, najchętniej w typie swojskim. Królowa angielska jest tu uprzywilejowana: ma gdzie orać, siać a żąć, i ma takoż gdzie i z czego pędzić, nikt jej bimbrowni nie zamyka. U nas, na łonie tutejszym, jest poniekąd podobnie, bo jak się nie mówi o polityce, to się gada o jedzeniu, jedzeniem zaciera się brak tematów do konwersacji. Na politykę w istocie szkoda czasu, jest ona uprawiana na poziomie mniej więcej takim, jaki zaprezentował parę dni temu prezes Kaczyński, który rozlamentował się, by się zaraz nasrożyć, bo oto obejrzał prognozę pogody. W telewizji. Mapa, po której suwano niżami, nie zawierała konturów Polski naszej przebiednej. Prezes ten brak analizował przed ludem Bogatyni w tonie znanym od lat, a jest to ton, który ma nas podniecić. Cóż można rzec na takie coś? Ano skichać się po prostu i spróbować ze skichaniem sobie poradzić. Widać jak na dłoni, że skoro z polityką jest tak oto, to może w istocie lepiej już gwarzyć o jedzeniu. Warto? Uwaga! To nowa pułapka.

Wziął się bowiem za ten temat poseł Gowin, słusznie węsząc, że skoro nic już nie chwyta, to tym uchwyci. No i mamy film posła z Krakowa, własnej jego produkcji, ograniczony słusznie tylko jego własnym poczuciem piękna i umiejętnościami łapania kadru. Poseł jest w spożywczym na warszawskiej Pradze, po którym krąży w poszukiwaniu czysto polskich elementów śniadaniowych.

Zaczyna się dobrze, od kefiru. Poseł pyta sam siebie, i nie znajduje na tę zagadkę odpowiedzi: dlaczego Polacy i Rosjanie tak są rozmiłowani w kefirze z rana. Odpowiedź jest prosta, chciałoby się wykrzyczeć do ekranu: człowiek rano, po nocy, łaknie kwaśnego! Z tego samego powodu, dla którego chce mu się piwa. Tak jest, tak było za najczarniejszego komunizmu, i takoż będzie. Za tę aluzję, czy raczej mikrozrozumienie Polski i Rosji, można by rozważyć głosowanie na partię pana posła. Zwłaszcza jeżeli mamy zamiar obrać sobie kandydatów do europarlamentu za pomocą czegoś tak dziwnego jak ich upodobania śniadaniowe.

Jest to jednak moment ostatni. Bo dalej jest dramatycznie. Musimy pić mleko, rzecze Jarosław Gowin, jeść jogurty, zafoliowany chleb i brązowe chrupery, wrzucane zawzięcie przez nieletnich do miseczek z mlekiem. A wszystko to w imię patriotyzmu i ratowania substancji. Kawa? Nie ma mowy. Jajo choćby? Polakiem nie będziesz. Dżem? – Achtung! Pod czysto polską marką ukrywa się zagraniczny przedsiębiorca! Kusztyczek tradycyjnego żytka choćby? – Ni huhu. Szynki płatek? Miodu lepka kropla? Rzodkiewki kulka? Szczypiorku nić? – Nie. Rumiana buła? – Polacy! Nie próbujcie! Poseł Gowin tych rzeczy nie zaleca, wręcz odradza, bowiem najpewniej we wszystkim tym może się znaleźć podrzucona kukułczo kruszyna obcego kapitału.

Z zapowiedzi w filmie wynika, że to nie koniec. Że niebawem obejrzymy kolejne odcinki o jedzeniu godnym patrioty polskiego, i to winno nas napawać słusznym lękiem. Logika tego serialu zmierza w strasznym kierunku. Odcinek ostatni, tuż przed ciszą wyborczą, będzie najpewniej pokazem obowiązkowego płukania żołądka z pierwiastka niepolskiego. Doprawdy akcje CBA za Ziobry i Kamińskiego to było małe miki wobec przyszłości, która kroczy ku nam w rytmie burczenia w brzuchach.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2014