Już tylko Miller

Z prof. JANEM KOFMANEM, historykiem i politologiem, rozmawia Andrzej Brzeziecki.

06.07.2003

Czyta się kilka minut

ANDRZEJ BRZEZIECKI: Leszek Miller został szefem SLD przy 625 glosach poparcia na 777 głosujących. Czy taki wynik to sukces?
JAN KOFMAN: To dobry wynik.

Zwłaszcza, że Miller rządzi partią już cztery lata a poparcie dla rządu i jego wyniki są marne. 80 proc. głosów, wbrew temu, co mówią niektórzy politycy SLD, nie jest ostrzeżeniem. Miller ma poparcie delegatów z terenu, których zresztą sam sobie dobrał, jeżdżąc po kraju. Równie ważny jest wybór wiceprzewodniczących - nie ze względów merytorycznych, bo nie bardzo wiadomo, co oni mają robić - który okazał się pełnym zwycięstwem Millera. Tylko Józefa Oleksego można zaliczyć do wewnątrzpartyjnej opozycji.

Co wyniki kongresu oznaczają dla SLD?
Najprawdopodobniej nic się radykalnie nie zmieni. Delegaci - emanacja aktywu terenowego, głosowali za stabilizacją, nie za rewolucją, czy choćby jej cieniem.

Jak ocenia Pan wystąpienia Millera na Kongresie?
Było to typowe wystąpienie zjazdowe, wygłoszone w duchu, niestety, tradycyjnym. Długie, szalenie ogólnikowe, pełne zachwytów nad osiągnięciami, trochę zupełnie niegroźnej i nieistotnej frazeologii samokry-tycznej. W stylu: dla każdego coś miłego. Jednych miały ucieszyć zapowiedzi zmian w polityce gospodarczej, i kto wie, wpro-wadzenie podatku liniowego. Innych - apologia świętych zasad sprawiedliwości społecznej, troska o ubogich, czy postulat zwiększenia dostępu środków antykoncepcyjnych. Jednych - apele o uczciwość w szeregach SLD, drugich - zapewnienie, że partia nadal będzie bronić niewinnych ludzi, (czytaj: działaczy) przed oszczerstwami. Zatem hasła wzrostu gospodarczego, wsparcia przedsiębiorczości versus obrona praktyk państwa opiekuńczego. Za to żadnych konkretów programowych, szerszej wizji państwa i jego instytucji, które pogrążają się w kryzysie. A przecież SLD jest partią, która będzie rządzić Polską przez dwa lata. Co najmniej.

Z niespójnego, słabego konstrukcyjnie i pustego merytorycznie wystąpienia Millera, z reakcji sali na różne fragmenty tego przemówienia, z nikłej wewnątrzpartyjnej rywalizacji o stanowiska wiceprzewodniczących wyciągnąć można pesymistyczny wniosek.

Czemu ani prezydent, ani wewnątrzpartyjna opozycja: Oleksy, Wiesław Kaczmarek, Izabella Sierakowska, nie powzięli żadnej akcji na kongresie przeciw Millerowi?
Prezydent tę rozgrywkę po prostu przegrał. Natomiast opozycja jest słaba i, przede wszystkim, zróżnicowana. Ci, którzy się odwołują do tradycyjnego etosu partii socjalistycznej nie mają nic wspólnego z liberałami, jak np. Kaczmarek. Nie wykluczone więc, że Miller dostał głosy z różnych frakcji, które nawzajem się neutralizowały.

A przecież jeszcze niedawno słychać było tyle krytyki pod adresem Millera.
Zmasowane głosy krytyki pojawiły się w partii w ciągu ostatnich tygodni, kiedy było już po wszystkim i delegaci byli wybrani. Może była to próba nacisku ze strony prezydenta, albo polityków odsuniętych, jak Kaczmarek, Oleksy. Ale nie była to transmisja niezadowolenia terenu, które ma zupełnie inne źródła. Teren, tak jak większość elektoratu, nie ma pretensji, że Miller nie reformuje gospodarki, nie zmniejsza deficytu budżetowego, nie wprowadza podatku liniowego. Aktyw jest niezadowolony, bo tępi się „naszych”: wyrzuca Łapińskiego, troszkę prześladuje Czarzastego - a to przecież fajni koledzy. Jeśli były zarzuty ze strony aktywu to o to, że Miller był za mało twardy. W radio słuchałem wypowiedzi łódzkiego „barona” SLD, który mówił, że partia musi oddawać ciosy, bo jest niesłusznie atakowana.

Czy jest szansa na pojawienie się jakiejś alternatywy dla Millera?
Obecnie nie. A w przyszłości tylko wtedy, gdy coś wydarzy się w sejmie, np. kolejny kryzys rządowy. Ale to zależy tylko od Millera. Co prawda, nie ma on silnego zaplecza, jeśli chodzi o reformy, natomiast ma zapewnione trwanie gabinetu. Posłowie SLD i niezrzeszeni są zainteresowaniu w stabilności sejmu. Premier zresztą nie ma woli do przeprowadzenia reform. Pokazała to historia z ministrem Adamem Tańskim i Jerzym Millerem. Jeszcze niedawno wychwalał ich za doświadczenie i ponadpar-tyjność, a potem z dnia na dzień odwołał, wiedząc, czym to grozi. Jego „strategia warszawska”, idea dogonienia Unii Europejskiej - niczym PRL-owskie hasło dogonienia krajów kapitalistycznych - może nie wypalić, choćby dlatego, że nawali IACS.

Czy owacyjne powitanie Wojciecha Jaruzelskiego i Mieczysława Rakowskiego pokazuje, że SLD wcale nie tak bardzo odeszła do PZPR?
SLD w żadnym wypadku nie jest tą samą partią co PZPR. Ale nie jest to też partia, która chce zerwać pępowinę z przeszłością. Wynika to z osobowości jej kadr.

Ale czy dziesięć, albo cztery lata temu, takie powitanie miałoby miejsce?
Mało prawdopodobne. Ale ze względów taktycznych, a nie emocjonalnych. Nie łudźmy się. Wtedy takie demonstracyjne powitanie byłoby politycznie niewygodne. Dziś już nie. To oznacza, że SLD nie wstydzi się swoich korzeni i nie chce się pogodzić w odesłaniem PRL dla lamusa. Tylko tyle, i aż tyle.

Prof. JAN KOFMAN pracuje w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Zakładzie Historii Najnowszej Uniwersytetu w Białymstoku. Napisał m.in. „Transformacja i post-komunizm” (z Wojciechem Roszkowskim).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2003