Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dramat, który najpierw rozgrywał się w kościołach, dzięki powodzeniu dzieł Jana Sebastiana Bacha na stałe zawładnął muzyczną świadomością bywalców sal koncertowych. Wystarczy przywołać utwory Jonathana Harveya, Sofii Gubaiduliny, Arvo Pärta, Krzysztofa Pendereckiego czy Wolfganga Rihma, by stwierdzić, że zainteresowanie tą formą nie słabnie.
Komponując w 1981 r. “Passion and Resurrection", ten pierwszy sięgnął do angielskiego przekładu średniowiecznych tekstów Pasji zachowanych w benedyktyńskim klasztorze Monte Cassino oraz St. Benoit sur Loire we Fleury. Dwanaście scen przeznaczonych na głosy solowe, zespół wokalny i orkiestrę kameralną zakomponował w proste formy o melicznym rysunku zbliżonym do recytatywu. Podejmując próbę dotarcia do źródeł misteryjnego dramatu, niemal odarł historyczną formę z instrumentalnych partii, dając muzykom nieco swobody tylko w interludiach. Na pierwszym planie pozostawił tekst - radzi więc uważnie słuchać śpiewaków, aby nie uronić ani słowa. Ma w tym pomóc brak warsztatowych fajerwerków: ot, połączenie średniowiecznego chorału z reminiscencjami protestanckich hymnów i hinduskich skal, wszystko umieszczone w aurze szorstkich klasterów, atonalnych melorecytacji i niepokojących sekwencji dętych blaszanych.
Dzieło Harveya nie przypomina zatem monumentalnych Pasji przeszłości. Ta muzyka jest intymna, niezwykle osobista, prosta. Dramaturgiczne napięcia często są obecne tylko na poziomie tekstu. Pozornie, bo Harvey w swojej religijnej wędrówce idzie dalej. Przez wprowadzenie śpiewu kongregacji wiernych w kluczowych momentach Pasji, zbliża jej metafizyczny wymiar do słuchacza, który staje się odpowiedzialny za wydarzenia na Golgocie. Być może dlatego niedoskonała pod względem intonacyjnym interpretacja BBC Singers oraz Sinfonii 21 pod batutą Martina Neary’ego nie razi. Perfekcja wykonania została bowiem zastąpiona szczerym wyznaniem wiary muzyków.
Zawieszony między liturgią Kościoła anglikańskiego a buddyzmem, Harvey od lat z powodzeniem miesza w postmodernistycznym kotle globalnej religii. Dla wielbicieli muzyki Anglika, skąpanej w osobliwym mistycyzmie, nagranie “Passion and Resurrection" może stać się znakomitą okazją do rozliczenia się z własną religijnością. Dla jej przeciwników będzie kolejnym przykładem muzyki miałkiej, żerującej na religijnych doznaniach.