Jestem z Tobą, Andrzej!

Cała Polska żyje napisem na drzwiach damskiej toalety, napisem o potencjalnie obalającej ustrój treści: „Andrzej DU#A”.

20.03.2016

Czyta się kilka minut

Jan Klata /
Jan Klata /

Toaleta, drzwi oraz napis znajdują się w jednej ze szkół podstawowych w Opolu – to znaczy napis już się tam nie znajduje, ale się znajdował, i to kilkukrotnie. Wdrożono śledztwo, wszak crimen laesae maiestatis płazem w państwie prawa ujść nie może.

Głos zabrali eksperci, dociekając, czy możemy zacieśniać szeroką wszak w naszym narodzie populację o imieniu Andrzej do jednego, nawet najwybitniejszego osobnika, ale mnie ten akurat wątek nie pociąga. Mnie pociąga wątek osobisty, rzekłbym: solidarnościowy. Moja szkoła podstawowa nosiła numer 269 i nie znajdowała się w Opolu, ale w Warszawie. Chodziłem do niej w burzliwych latach 80. ubiegłego stulecia, a patronem był... nie, nie Andrzej, lecz Henryk. Henryk Rup. Henryk Rup był komunistycznym patronem na tyle szemranym, że po 1989 r. nazwę mojej podstawówki zmieniono na Przy Łazienkach, co topograficznie niewątpliwie jest trafne. W ejtisach dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 269 im. H. Rupa był pan Borowiec (kolejna aktualna aluzja polityczna), który wielką uwagę przykładał do noszenia tarcz. No więc nosiliśmy. Na szczęście, przy pomocy prostych narzędzi z piórnika, tarcze można było personalizować. Teoretycznie rzecz biorąc, na każdej tarczy powinno być napisane: „im. H. Rupa”, ale fantazja młodzieży sprawiała, że jeden z nas chodził do szkoły podstawowej „im. Hrupa”, inny do szkoły „im. upa”, inny jeszcze do szkoły „im. Dupa”, „Pupa”, „Kupa”, albo nawet i szkoły „im. Trupa” – co z czysto biologicznego punktu widzenia jest prawdziwe w odniesieniu do każdego patrona szkoły.

Ale przestańmy grzebać w teczkach, skończmy z rozliczaniem czasu opresji, zajmijmy się czasem wolności (choć jakże niepełnej, bo wszak to III RP ciągle): otóż jakieś pięć lat temu na bocznej ścianie kamienicy przy skwerku na ul. Kopernika w stolicy pojawił się napis o treści „Jan Klata Sałata”. Zauważyłem go podczas spaceru, mieszkałem wówczas całkiem niedaleko, zwierzyłem się ze swej obserwacji rodzicom, którzy nie byli tym tak bardzo rozbawieni jak ja. Cóż, nazywają się tak samo, a mieszkali jeszcze bliżej. Jak już napomknąłem, napis ujął mnie swą treścią (forma nie była aż tak oryginalna: zielone bazgroły) – lekką, abstrakcyjną, ale skłaniającą do głębszej refleksji. Niestety, tak jak napis o Andrzeju, i ten nie przetrwał. Podobnie jak w wypadku „Andrzej DU#A”, treść hasła oceni historia.

Być może za to gdzieś w ostępach internetu przetrwały zamawiane przez stary, dobry „Dwutygodnik” rysunki z serii: „niepospolici w życiu swym codziennym”. Mogliśmy zobaczyć, jak „Sofia Coppola poluje na mola”, „Richard Burton składa karton”, no i była jeszcze postać w szynelu, z wyliniałym irokezem na głowie i szczotą w dłoniach, podpisana: „Jan Klata zamiata”. Czego i Państwu życzę. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2016