Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Lepiej późno niż wcale, lepszy rydz niż nic. Tak można powitać ukazanie się zestawu płyt dokumentujących z grubsza półwiecze polskiego jazzu. Moje malkontenctwo nie mierzy w „Antologię”, którą starannie przemyślał i wzbogacił o rzeczowy komentarz sam Jan Borkowski. Po prostu jeśli mogę, unikam kompilacji. Tym razem jednak wyboru nie ma, bo większość legendarnych nagrań, które trafiły do składanki, istnieje wyłącznie w archiwach Polskiego Radia i na leciwych czarnych krążkach. Być może „Antologia” spowoduje rewolucję, która rozpędzi psy ogrodnika strzegące zakurzonych archiwów.
Pięć pierwszych płyt ułożonych jest wedle klucza chronologicznego - „Początki” (od nagrania z 1947 roku łódzkiej orkiestry braci Łopatowskich do tria Andrzeja Trzaskowskiego z 1960), „Wielkie otwarcie” (od tria Komedy z 1961 do Mieczysława Kosza i Tomasza Stańki z 1970), „Normalizacja” (tu m.in. Novi Singers, Adam Makowicz, Janusz Muniak, a w końcu Marek Bliziński z 1980), „Młode lwy” (lata 80. czyli dominacja fusion i elektroniki), a wreszcie „Profesjonaliści” (jazzowi yuppies, czasem pod skrzydłami mistrzów, w rodzaju Leszka Możdżera, Adama Pierończyka, Piotra Wojtasika). Odmiennie pomyślana jest płyta szósta: „Spotkania na szczycie”, która dokumentuje chwile największych uniesień, kiedy polscy jazzmani stawali u boku gigantów, przede wszystkim tych zza oceanu.
Moje ucho podpowiada mi, że złoty wiek to lata 60. i 70., kiedy pionierzy zdążyli dojrzeć i podchować młodszych kolegów, ale imponująco brzmią też nagrania z lat 90., z czego wniosek, że jazz ciągle żyje. Najszybciej posiwiały „młode lwy”, czyli flirtująca z rockiem muzyka lat 80. Moi faworyci to obowiązkowa piątka: Komeda, Trzaskowski (skandalicznie nieobecny na rynku fonograficznym), Stańko, Namysłowski, Muniak. Grono to poszerzyłbym o wielkiego zapomnianego: Zbigniewa Seiferta (zabrakło mi w „Antologii” fragmentu rewelacyjnej „Solo violin”) i najmłodszych: Piotra Wojtasika i Adama Pierończyka.
Łukasz Tischner