Jak zyskać na stracie

Z czytaniem Biblii jest coraz lepiej, ale wciąż nie za dobrze.

26.09.2016

Czyta się kilka minut

Trudno się dziwić, skoro w XVI w. nie tylko zakazano korzystania z niekatolickich wydań Pisma Świętego, ale nawet z przekładów katolickich można było korzystać wyłącznie za zgodą spowiednika lub proboszcza (dopiero w XVIII w. Benedykt XIV zniósł te ograniczenia). Zakazy uzasadniano obawą przed popadnięciem w herezję. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, widzimy, że to lekarstwo przyniosło fatalne skutki uboczne.

Biblia nie jest łatwą książką – tak samo jak łatwe nie jest nasze życie. Nasze CV, nawet jeśli piszemy je dokładnie, jest bladym cieniem tego, cośmy przeżyli, a co dla nas samych jawi się jako nieprzenikniona plątanina możliwości. Jednocześnie w miarę upływu lat coraz wyraźniej widzimy, że przeszłość jest jak rzeka: ma brzegi, z pozoru płynie, jak chce; ale ma też swoje koryto i nurt główny, który podporządkowuje sobie inne i porywa wszystko, co napotka po drodze. Nie tylko niezależne od nas przeszkody, ale i te, które zbudowaliśmy sami – mniemając, że dzięki tym ulepszeniom życie popłynie swobodniej, żywiej i szczęśliwiej. Podobnie jest z Biblią: jej sens objawia się w historii poszczególnych ludzi i narodów i jest zapisem ogromnego trudu pisarzy, którzy porywali się na rzecz równie trudną, co przelanie całego oceanu do dołka w piasku na plaży.

Bywały więc dni i lata, kiedy człowiek, jak prorok Habakuk, lamentował: „Jak długo, Panie, będę Ciebie błagał, a Ty nie wysłuchujesz? Będę głośno wołał: Krzywda mi się dzieje! – a Ty nie ratujesz? Dlaczego mam patrzeć na krzywdę, dlaczego muszę doznawać ucisku? Gdziekolwiek spojrzę – widzę gwałt i przemoc, muszę doświadczać zawiści i sporów. (…) Także prawo stało się bezsilne, nikt się nie liczy ze sprawiedliwością. Uczciwego osacza bezbożny, wyroki sądu są niesprawiedliwe”.

Innym razem, gdy naraz okazywało się, że rozpacz nie jest grzechem, ale łaską, za psalmistą wyśpiewywaliśmy: „Chodźcie, śpiewajmy Panu, wzywajmy radośnie skałę naszego zbawienia. Zbliżmy się przed Jego oblicze z dziękczynieniem, radośnie śpiewajmy Mu psalmy”. Ale czy można jednocześnie radośnie śpiewać i smętnie zawodzić; płakać i śmiać się?

Na stronie internetowego magazynu dla rodziców mamadu.pl czytam wywiad Ewy Raczyńskiej z Sebastianem, niewidomym ojcem samotnie wychowującym syna Franka. Na pytanie, jak utrata wzroku zmieniła Sebastiana, pada odpowiedź: „Zrobiłem się też hardy. Straciłem wzrok, a odkryłem w sobie potencjał. To, że nie widzę, w żaden sposób mnie nie ograniczyło, paradoksalnie otworzyło przede mną życie, które wcześniej było pełne zagrożeń, uciekania od odpowiedzialności, a teraz jest pełne wyzwań. Jest fajne. (…) Nie byłbym tym, kim jestem, gdybym widział”. Sebastian martwi się o syna, który idzie do szkoły: „Nie wiem, jak zareagują jego rówieśnicy, ale zamierzam odwiedzić ich, z moim psem [przewodnikiem], opowiedzieć o sobie. Kiedy coś znamy, mniej się tego boimy”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2016