Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy wiosną 1945 r. brytyjski premier Winston Churchill dowiedział się, że idący od zachodu Amerykanie zamierzają zatrzymać wojska i pozostawić stolicę Hitlera na łasce Armii Czerwonej, wpadł w furię. Wcześniej rząd Stanów Zjednoczonych przyrzekały jednoznacznie, że nie pozwolą, aby powojenna Europa podzieliła się na nowe strefy wpływów politycznych - a teraz to właśnie miało nastąpić. Co więcej, postępowanie Rosjan z dnia na dzień stawało się gorsze, w miarę jak konkwistadorzy Stalina zajmowali kolejne kraje Europy Środkowej i zamieniali je w satelity Moskwy - wbrew uzgodnieniom poczynionym przez przywódców trzech mocarstw na konferencji w Jałcie, zaledwie kilka tygodni wcześniej, w lutym 1945 r.
Churchill radził alianckim armiom posuwać się nieustannie na wschód, dopóki Rosjanie wykazywali trochę dobrej woli, by dotrzymać swojej części targu dobitego nad przyszłym kształtem Europy. Tymczasem Stalin popadał w paranoję, bojąc się, że Zachód planuje osobny układ z Niemcami, wyłączający go z niego albo nawet zwracający się przeciw niemu. Był bardzo podejrzliwy wobec zamierzeń Churchilla. "Ten człowiek jest zdolny do wszystkiego" - mówił jednemu ze swych dowódców, marszałkowi Żukowowi.
Ale Churchill nic nie zamierzał, bo Amerykanie na nic by mu nie pozwolili. Nie byli w najmniejszym stopniu zainteresowani pójściem na dyplomatyczne ryzyko w stosunkach z Kremlem, mimo że gra toczyła się o żywotne kwestie dotyczące przyszłości świata. Waszyngton nie chciał żadnej konfrontacji z Moskwą.
"Stały się rzeczy straszne"
Churchill z trudem godził się z tym, co dokonywało się na jego oczach; z epoką, która się zaczynała. Jeszcze w 1941 r. zakładał, że gdy wojna się skończy, Stany Zjednoczone i imperium brytyjskie utworzą wspólnie najsilniejszy blok militarny i ekonomiczny, jaki kiedykolwiek istniał. A Związek Sowiecki będzie wtedy walczył o przetrwanie. Sowieci "będą potrzebować naszej pomocy przy odbudowie znacznie bardziej niż my będziemy potrzebować ich" - powiedział wtedy.
Jednak w roku 1945 sytuacja była zupełnie inna: Sowieci byli już znacznie silniejsi, a Brytyjczycy znacznie słabsi, niż Churchill się spodziewał. Amerykańskie zaangażowanie zaś w realizację angloamerykańskich interesów w Europie - czy gdziekolwiek indziej - było wątlejsze niż kiedykolwiek przedtem.
Pełna wersja artykułu tylko w papierowym wydaniu "Tygodnika Powszechnego", nr 20/2010.
Przełożyła Patrycja Bukalska
MAX HASTINGS jest brytyjskim historykiem i pisarzem. Wiele lat pracował jako dziennikarz, np. podczas brytyjsko-argentyńskiej wojny o Falklandy. Publikuje w "Daily Mail", "Guardianie" i "The New York Review of Books". Tekst jest fragmentem jego ostatniej książki "Finest Years: Churchill As Warlord" ("Najlepsze lata. Churchill jako wódz"; wyd. Harper Press, London 2009). Drukujemy go za łaskawą zgodą Autora.