Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zostawaliby nimi świeccy wprowadzający innych chrześcijan w głębsze rozumienie wiary. Inicjatywa papieża, z którą nosił się od kilku lat, ma na celu wyraźne uznanie, że bycie katechetą jest jednym ze szczególnych powołań w Kościele.
Ta decyzja jest z pewnością inspirowana sytuacją w wielu kościelnych wspólnotach, w których świeccy faktycznie pełnią funkcję nauczycieli wiary – przygotowują innych do przyjęcia sakramentów, prowadzą rozmaite grupy, uczą religii w szkołach, a nawet wyjaśniają Pismo Święte w czasie nabożeństw. Oficjalne uznanie posługi katechety ma dać tym osobom bardziej stabilną pozycję w strukturach kościelnych instytucji.
Inicjatywa Franciszka nie jest jednak pozbawiona pewnej ambiwalencji. Jej konsekwencją jest bowiem instytucjonalizacja rzeczywistości o duchowym charakterze. Trzeba w tym miejscu zapytać: czy chrześcijanki i chrześcijanie, które i którzy nie zostaną oficjalnie katechetami, będą traktowani tak samo podmiotowo w procesie kształtowania wiary swoich wspólnot – co przecież ma źródło w sakramentach chrztu i bierzmowania? Czy nie nastąpi podział na nauczających (katechetów) i słuchającą resztę?
Instytucjonalne umocowanie pozycji katechetów oznacza również ich większą zależność od kościelnych władz. Sprzyjać to będzie kontroli nad ortodoksyjnością przekazu, ale może także prowadzić do ograniczenia wolności w twórczej interpretacji wiary. Ta zawsze jest ryzykowna, ale jest świadectwem, że wiara jest żywa. Co więcej, jest konieczna do skutecznego przekazu Ewangelii – która zawsze wciela się w niepowtarzalne okoliczności życia.
Pojawia się też podstawowe pytanie: na ile instytucjonalizacja dynamicznej i różnorodnej rzeczywistości Kościoła jest w ogóle właściwym sposobem odpowiedzi na działanie Ducha? ©℗