Hufce anielskie, hufce diabelskie

Ksiądz Natanek nie jest jedyny. Sprzyjających mu księży i ich zwolenników łączy - oprócz kultu Chrystusa Króla i fascynacji objawieniami prywatnymi - pogląd, że Polska jest w stanie rozpadu, a zagrażają jej masoni, Żydzi i liberałowie.

09.08.2011

Czyta się kilka minut

Ks. Piotr Natanek przed ołtarzem polowym. Grzechynia, 7 sierpnia 2011 r. / fot. Tomasz Wiech /
Ks. Piotr Natanek przed ołtarzem polowym. Grzechynia, 7 sierpnia 2011 r. / fot. Tomasz Wiech /

Na początku sierpnia, miesiąca trzeźwości, w pobliskim kościele mniej się mówi o alkoholu; tym razem wierni słyszą z ambony apel: "powstrzymajcie się od ks. Natanka". Ale jak tu powstrzymać się od księdza Piotra w miejscu, z którego pochodzi i o którym zawsze pamiętał? W miejscu, gdzie każdy umie wskazać jego dom rodzinny i nowe boisko, którego budowę wsparł finansowo? Dołożył się nawet do amerykańskiej kosiarki do trawy. No i wyremontował dzwonniczkę, o której wielu mówi, że odstrasza pioruny. Chyliła się ku upadkowi, on ją podparł i odnowił. A gdy niebo granatowieje, nie trzeba już biegać do dzwonów - działa specjalny przycisk. Odkąd zajął się tym ks. Natanek, z gromami walczy się tu komputerowo. Może dlatego, gdy w górę wsi, tam gdzie jego pustelnia, kładli niedawno światłowód, śmiano się pod sklepem: "ot, idzie światłowód do nieba!".

W Grzechyni (okolice Makowa Podhalańskiego) o suspendowanym przez kard. Dziwisza księdzu Natanku mówią, że "ma przyciąg", czyli działa na ludzi jak magnes. Mogliśmy to obserwować w sobotę 6 sierpnia, podczas odprawionej w jego "Pustelni Niepokalanów" Mszy "z nabożeństwem uzdrawiania i uwalniania". Oraz dzień później, kiedy ks. Natanek pasował kolejnych Rycerzy Chrystusa Króla: nałożył im czerwone peleryny z Jego wizerunkiem, białym krzyżem oraz orłem w koronie (bez gwiazdek w skrzydłach), a potem wysłał na wojnę.

Kara suspensy

Ks. Piotr Natanek został ukarany karą suspensy za - jak głosi dekret metropolity krakowskiego - "ostentacyjnie okazywane nieposłuszeństwo, mimo decyzji i upomnień". Owe upomnienia dotyczyły m.in. szerzenia nieaprobowanych przez Kościół poglądów i publicznego podważania autorytetu biskupów. Suspensa jest tzw. cenzurą, czyli karą zmierzającą do spowodowania poprawy sprawcy. Jej wymierzenie poprzedzone jest pisemnym upomnieniem lub udzieleniem nagany. Suspensa może być stosowana jedynie wobec duchownych. Zwykle zabrania ona wszystkich lub tylko niektórych aktów władzy święceń, władzy rządzenia oraz uprawnień. Oznacza to np., że księdzu nie wolno odprawiać Mszy, spowiadać czy asystować przy ślubach ani sprawować żadnych urzędów podległych biskupowi, który karę wymierza.

Gdy ukarany ksiądz nie podporządkuje się karze i np. w dalszym ciągu odprawia Msze, są one ważne (na mocy tzw. niewymazywalnej władzy święceń), ale niegodziwe. Natomiast udzielane rozgrzeszenia czy śluby, przy których asystuje, są nieważne ze względu na utratę wymaganych uprawnień. Wierni, którzy wiedzą o karze nałożonej na księdza i mimo to korzystają z jego posługi, zaciągają winę moralną, z której powinni się wyspowiadać.

Do innych cenzur należy interdykt, który może być nakładany na świeckich, i kara ekskomuniki. Ponadto duchowni mogą zostać ukarani tzw. karami ekspiacyjnymi, zakazującymi np. przebywania w określonym miejscu, pozbawiającymi czasowo lub na stałe jakiejś władzy, urzędu lub przywileju, aż do wydalenia ze stanu duchownego. ASk

Rozpoczynamy bój o narody Europy, później także o narody Afryki i innych kontynentów, aby wszystkie przyszły do tronu Boga Przedwiecznego, padły na kolana i oddały cześć Królowi Wszechświata, Jezusowi Chrystusowi.

W Grzechyni kłopot: na 20 sierpnia zaplanowano uroczyste otwarcie nowego boiska. Wielu mieszkańców wsi chciałoby, żeby on je święcił. Ale przecież nie będzie. Bo choć to "swój", choć wrogów ma teraz wielu i może nawet należałoby stać z nim bardziej niż kiedykolwiek, to jednak w czasie święceń ślubował swojemu biskupowi posłuszeństwo. A tu, kilkadziesiąt kilometrów od Krakowa, słowo kardynała jednak waży.

- Rzeczywistość nie jest czarno-biała, tak jak on to przedstawia. Ks. Piotr chciałby od razu zmienić wszystko. A tak się nie da - mówi jedna z mieszkanek Grzechyni i przyznaje, że gdy powiedział o zmarłym arcybiskupie Życińskim, iż jak Mahomet jest przykuty grubym łańcuchem w piekle, to jednak przesadził. - Przecież żyją krewni arcybiskupa, jak oni się czują, gdy słyszą takie słowa?

Wtedy wielu ludzi odwróciło się od niego. I nie wszyscy już wierzą w jego prywatne objawienia. - Jakby to powiedział między naszymi, chyba by się z tego śmiali - dodaje kobieta. - Bo większość z tych, którzy pomagają ks. Piotrowi w pustelni, to przyjezdni. Ludzi kręci się tu coraz więcej. Rodzina ze Śląska, która kilka lat temu postawiła sobie dom naprzeciw pustelni ks. Natanka, teraz chce sprzedać ziemię i jak najszybciej wyjechać. Odludzia, którego szukali, już teraz u nas nie znajdą.

Minęło tylko kilka dni od momentu, gdy ks. Natanek wypowiedział posłuszeństwo swojemu kardynałowi ogłaszając, że "będzie działał na bocznych torach, jak abp Lefebvre", zaś "on i jego wspólnota zaczynają nową rzeczywistość", a internet wypełnił się komentarzami. Okazało się, że osób skłaniających się ku jego poglądom jest wielu. Pod listem do nuncjusza apostolskiego w Polsce, arcybiskupa Celesti­na Migliorego, w obronie ks. Natanka (mowa w nim m.in., że "w seminariach zasłania się Krzyże wiszące na ścianach, kiedy przychodzi delegacja żydowska"), do końca ubiegłego tygodnia podpisało się 2106 osób - choć część nazwisk została wpisana zapewne nieco na wyrost, np. Jerzy Urban czy Anders Breivik.

Pan Jezus sprawił mi wielki dar, dając Was. Ale musicie być wyćwiczeni do klasyki w tej bitwie o Boga. Świat byle czego nie przyjmie. Trzeba to zrobić z wymiarem ludzkim, i z nieprawdopodobną wiarą. Zdaliśmy egzamin z tej naszej pierwszej, raczkującej klasyki.

Ks. Natanek to nie jedyny przypadek. Lista myślących podobnie duchownych, byłych duchownych oraz ludzi w inny sposób związanych z Kościołem nie jest wcale krótka. Razem ze swoimi zwolennikami żywią się tęsknotą za przedsoborowym Kościołem i silną ręką Tradycji, oraz krytyką obecnych władz. Łączy ich pogląd, że Polska nie funkcjonuje, jest w stanie rozpadu, zagrażają jej masoni, Żydzi i liberałowie.

Jest wśród nich ks. Stanisław Małkowski, znany z działalności w antykomunistycznym podziemiu lat 80., który rok temu święcił krzyż na Krakowskim Przedmieściu i odprawiał pod nim nabożeństwa. Twierdzi, że umieszczanie kogoś w piekle to symbol literacki dopuszczalny w kaznodziejstwie.

- To, że ks. Natanek umieszcza konkretne osoby w piekle, może oznaczać, że te osoby w jego przekonaniu rzeczywiście w piekle są, a może też mieć wymiar symboliczny. Jak w "Boskiej Komedii" Dantego - tłumaczy w jednym z nagrań, które przygotowało i umieściło na swoich stronach Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy ("[W nagraniach] usłyszycie też o tym, dlaczego wielu dziennikarzy uprawia najstarszy zawód świata (...). Zachęcam do odsłuchania i wykorzystania w waszym radiu tych wyjątkowych komentarzy" - napisała w rozesłanym do mediów komunikacie Agnieszka Piwar, sekretarz zarządu KSD i przewodnicząca oddziału warszawskiego, która nagrywała rozmowy z ks. Małkowskim).

- W kwestii ks. Natanka odsyłam do słów kard. Dziwisza. Jego oświadczenie jest tutaj obowiązujące - wyjaśnia "Tygodnikowi" ks. Bolesław Karcz, prezes stowarzyszenia, w czwartek 4 sierpnia. Dzień później nagrania zniknęły ze strony KSD "w związku z atakami i pogróżkami skierowanymi pod adresem ks. Stanisława Małkowskiego". "Naszym priorytetem w chwili obecnej jest chronienie tego wybitnego kapłana i zapewnienie mu bezpieczeństwa oraz możliwości godnego pełnienia posługi kapłańskiej" - napisał w komunikacie ks. Karcz.

Pliki wciąż są dostępne na stronach internetowych odwołujących się do tradycji Kościoła przedsoborowego, portalach narodowych i związanych ze skrajną prawicą.

- Żałuję, że krakowska kuria nie opisała szczegółowo, jakiego rodzaju zarzuty są stawiane ks. Natankowi co do sprzeczności z nauką Kościoła, tylko ujęła to na poziomie ogólnym - mówi nam ks. Karcz. - Jedynej analizy na ten temat dokonał ks. dr Józef Morawa z Uniwersytetu Jana Pawła II. Szkoda, że nie znalazła się w oświadczeniu - wyjaśniłoby to wiernym, gdzie występują niebezpieczeństwa. A komentarze ks. Małkowskiego są ciekawe: on rozgranicza różne rzeczy, to rzetelna, ciekawa analiza sprawy ks. Natanka.

Wysłuchaliśmy nagrań, w których ks. Małkowski stara się oczyścić nauczanie ks. Natanka z prywatnych objawień, słów kierowanych do niego bezpośrednio przez Jezusa, mówi, iż trzeba odróżnić to, co kapłan z Grzechyni głosi "w duchu prorockim", od tego, co dodaje, "nie wiadomo, czy traktując to dosłownie, czy symbolicznie".

- Czy ks. Natanek jest związany posłuszeństwem? Czy biskup, który uczestniczy w działaniach anty-Kościoła, ma prawo suspendować ks. Natanka, czy też nie? - zawiesza głos. - Niech wypowiedzą się na ten temat znawcy prawa kanonicznego. Ja tylko zgłaszam pewną wątpliwość.

Uzupełnia: - Jeżeli biskupi, w imię poprawności politycznej, poddania się władzy państwowej, z ducha antychrześcijańskiej, i jakichś powiązań masońskich czy agenturalnych wyrażają sojusz ołtarza z tronem i w jego imieniu piętnują kapłana, który mu się sprzeciwia, oraz pewną podwójność działania przedstawiciela kościelnej hierarchii ujawnia, to należy nauczanie ks. Natanka potraktować poważnie, pomimo dziwacznych dodatków, które są w nim zawarte.

Ks. Małkowski mówi o niekonsekwencji, chaosie i pewnej wojowniczości, którą "ze względów taktycznych należałoby trochę ograniczyć - atakować mocno, ale na jednym froncie, nie na kilku na raz, i dojść do porozumienia z tymi, którzy w sposób jednoznaczny, czysty i teologicznie uzasadniony głoszą intronizację Chrystusa na króla Polski, porozumieć się w tej sprawie z ks. Tadeuszem Kiersztynem, którego orędzie intronizacyne jest teologicznie bez zarzutu".

Gdy podciągam tę górną strunę C waszego człowieczeństwa, to czynię tak, aby ona wkomponowała się w oktawę i aby wszystko zabrzmiało tak, że ten, kto to usłyszy, będzie poruszony.

Nie jest prawdą, że ks. Natanek nie przeżywał wątpliwości. Tym bardziej, że jak sam mówił w nagraniu "Natanek nieposłuszny?", znaleźli się biskupi, którzy proponowali mu ochronę i pracę w swoich diecezjach. Pokusa była duża. Na szczęście przyszedł głos Pana: "On głosi Moje Królestwo i prawdę, którą Ja jestem. Jeżeli się tego wyrzeknie, to jakby się Mnie wyrzekł". - Wiecie, jak mnie te słowa Pana sparaliżowały?! - pyta retorycznie. - Bogu dziękuję, że mi dał przez dar rodziców góralską upartość.

Głos Boga, który ukierunkował góralską upartość księdza, pochodzi z objawień doświadczanych przez pewną Agnieszkę. Jak sama pisze w pierwszym tomie wydawanego przez ks. Natanka "Orędzia na czasy ostateczne, które właśnie nadeszły" (do tej pory ukazało się siedem tomów), jest 33-letnią niezamężną kobietą po studiach, która przeżywszy lata "w grzechu", w 2009 r. zaczęła rozmawiać z Jezusem, Jego Matką, Bogiem Ojcem i różnymi postaciami z nieba. Nie jest jasny związek ks. Natanka z wizjonerką. We wstępie kapłan pisze, że w 2010 r. na jego drodze kapłańskiej "pojawiło się »dziecko Boże« Agnieszka, osoba otrzymująca od Boga orędzia, mające ludzkość przygotować na wielkie oczyszczenie Czasów Ostatecznych". Już w pierwszych rozmowach orędzia Agnieszka zawarła mistyczne małżeństwo z Jezusem, który z czasem potwierdził, że główną misją ks. Natanka ma być doprowadzenie do intronizacji Chrystusa na Króla Polski.

Problem w tym, że podobną misję prowadzi od lat 90. Stowarzyszenie "Róża", wspomagane przez byłego jezuitę ks. Tadeusza Kiersztyna. Ten duchowny wolał odejść z zakonu, niż porzucić na rozkaz przełożonych szerzenie przesłania Rozalii Celakówny - przedwojennej krakowskiej pielęgniarki, której miał ukazywać się Jezus, przekazując orędzie o potrzebie Jego intronizacji.

Kilka lat temu do ruchu dołączył ks. Natanek, wyraźnie go dynamizując, np. pasowaniem na rycerzy Chrystusa Króla. Ze swoim rycerstwem, odzianym w czerwone peleryny, jeździ w różne miejsca, wywołując spore zaciekawienie.

Jaka jest relacja między Grzechynią a podkrakowskimi Szczyglicami, gdzie rezyduje ks. Kiersztyn? Próbowaliśmy zapytać na miejscu, ale odmówiono nam rozmowy. Na stronie Stowarzyszenia "Róża" natrafiliśmy na dwa odnośniki do ks. Natanka. Jednym z nich jest ostrzeżenie ks. Kiersztyna, że "Oświadczenie Kurii Krakowskiej w sprawie działalności ks. Piotra Natanka zostało wykorzystane przez wrogów Jezusa Króla do postponowania działań zmierzających do Jego intronizacji" (chodzi o reakcję mediów).

Przepraszamy Cię Panie za twoich ukochanych biskupów i kapłanów, którzy pobłądzili w tej cywilizacji śmierci (wezwanie modlitwy wiernych).

Biskupi od kilku lat z niepokojem śledzą ruch, który m.in. apelował do polskiego parlamentu o intronizację Chrystusa na Króla Polski i zbierał podpisy pod petycją o wyrzucenie z godła "symboli okultystyczno-masońskich" (chodzi o pięcioramienne gwiazdy na skrzydłach). Abp Tadeusz Gocłowski w rozmowie z "Tygodnikiem" ujawnia, że kwestia intronizacji została podniesiona podczas wizytacji "ad limina" polskich biskupów w Watykanie na jesieni 2005 r.

- Temat spotkał się ze zdecydowanie negatywną reakcją tych, którzy reprezentowali Benedykta XVI - mówi hierarcha.

Z kolei abp Marian Gołębiewski mówi, że być może przez Komisję Nauki Wiary Episkopatu Polski opublikowane zostanie bardziej szczegółowe opracowanie na temat ruchu intronizacyjnego. Metropolita wrocławski, jako przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu ds. społecznych aspektów Intronizacji Chrystusa Króla, jest po wymianie korespondencji z Ruchem Obrony Rzeczpospolitej "Samorządna Polska" - inicjatorem większości społecznych akcji związanych z intronizacją i blisko związanym ze Stowarzyszeniem "Róża".

- Próbowałem wykazać, że są na błędnej drodze, gdyż ich postulaty nie mają teologicznych podstaw. Niestety rozmowy się nie udały - opowiada abp Gołębiewski. - Odniosłem wrażenie, że moje argumenty odbijały się jak od ściany. Osoby te wierzą, że jeżeli władze państwowe i kościelne dokonają aktu intronizacji, automatycznie poprawi się sytuacja polityczna i moralna w Polsce. To naiwne myślenie. Chrystus jest Królem, ale ukrzyżowanym i musimy o tym pamiętać. Szukanie metod duszpasterskich na odnowę moralną narodu jest kwestią otwartą. Jednak przesłanie Rozalii Celakówny niekoniecznie nadaje się na naszą epokę, gdyż kontekst społeczny i polityczny jest już inny.

Pamiętacie programy natowskie? Wyrżnęli Irak, wyrżnęli Afganistan (…), wszystko to w ramach "Partnerstwa dla Pokoju". Wyrżnęli Kościół we Francji, w Niemczech i Holandii, a teraz biorą się do wyrzynania Kościoła w Polsce. Dlatego witam Was na tej pustelni: wszystkich sekciarzy, którzy chcecie upadać przed tronem Najwyższego!

- Wiecie panowie, że to krzyż szatański?

Chłopak, którego podwozimy do "Pustelni Niepokalanów", wskazuje na krzyżyk Koptów, zawieszony na lusterku (notabene podarowany przez ks. Adama Bonieckiego).

- Ale to krzyż egipskich chrześcijan!? - dziwimy się.

- Tylko krzyż z pojedynczą belką jest właściwy, chrześcijański. Poczytacie ks. Natanka, to zrozumiecie - mówi.

Na szczycie wzgórza w Grzechyni wyrósł drewniany gród ks. Natanka - "Pustelnia Niepokalanów". Składa się m.in. z wież: Smoleńskiej, Podolskiej, Pruskiej i Wołyńskiej, oraz Wieży Czworga Narodów (powiewają z niej flagi: litewska, białoruska, ukraińska), połączonych kilkoma drewnianymi galeriami.

Trudno się zorientować, co stało tu pierwsze, a co zostało dobudowane. Drewniane aniołki, ikoniczne obrazy diabłów kuszących księży w konfesjonale, sąsiadują na murach pustelni z godłami ziem dawnej Rzeczypospolitej. Jest pomieszczenie na węgiel, Muzeum Rolnictwa i Wsi Polskiej, stara tabliczka kolejowa z czasów austriackich. I jeszcze "Może Grzechyńskie" (pisownia oryginalna) - niewielki staw nieopodal kaplicy.

Nad wejściem do kaplicy - obrazek miażdżonego diabła i napis: "Wielka Nowenna Uwolnienia Świata 2008-2017". W środku - woda i sól egzorcyzmowana. Wchodzimy do stołówki - na obrazie ks. Natanek na czele chorągwi grunwaldzkich i wojennych sztandarów Chrystusa Króla. I jeszcze: patriotyczne strofy poetów polskich oraz ogłoszenie klubu kajakarzy górskich, stragan z książkami ks. Natanka i nagraniami jego kazań - ponad 30 kaset.

Na godzinę przed Mszą centralne miejsce pustelni - przyjemny trawiasty plac - zaczyna się zapełniać ludźmi. Na parkingu samochody z rejestracjami z całej Polski. Podjeżdżają autokary, wysiadający pielgrzymi dzwonią do swoich domów: - Jestem u tego księdza, którego zawiesił Dziwisz. Dziś u niego na Mszy, jutro, jak zdążymy, do Wadowic i wracamy do domu. O wszystkim opowiem!

Służba księdza Natanka - młodzi chłopcy i dziewczęta rekrutujący się z przyjeżdżających tu turnusów rodzinnych - sprawnie zarządzają przygotowaniami do uroczystości, która w sumie gromadzi ponad 200 osób. Z wyczuciem, ale stanowczo upominają przybyłych, że używanie telefonów komórkowych na terenie pustelni jest zabronione ("Ksiądz Piotr bardzo tego pilnuje").

Przy wjeździe na teren pustelni zaparkował samochód Telewizji Internetowej ChristusVincit-TV. Kamerzysta z odsłuchowym sprzętem zajął miejsce na specjalnym podwyższeniu. W czasie próby chóru słychać dźwięki "Nothing Else Matters" zespołu Metallica.

Ks. Natanek wkracza na teren pustelni razem z procesją Rycerzy Chrystusa Króla w czerwonych kapach. Zbliża się do podwyższenia z ukośnym, drewnianym dachem. Podchodzi do mikrofonu, wita się z pielgrzymami. Potem są publiczne reprymendy: gitary za głośno, słychać tylko chór, a nie śpiewających wiernych, czytający niepotrzebnie wyłączają mikrofony, co przedłuża uroczystość. Opowiada o Wiedniu, w którym niedawno gościł: podobno mówi się o nim nawet w austriackim parlamencie. O wizjach, które miał na górze Tabor. A gdy chór zaczyna śpiewać jak należy, gdy czytania są już płynnie akcentowane - publicznie chwali.

Gdy błogosławi zgromadzonych, ręka, w której trzyma Pismo Święte, wystrzeliwuje w górę niczym kościelna wieża. Mówi: "gdy tak trzymałem Pismo w górze, nagle wyskoczył potężny, piękny duży ptak, lotem koszącym w te drzewa poleciał". Zapada cisza, teraz już wszyscy widzieli tego ptaka.

Liturgia jest sprawowana z namaszczeniem i niespiesznie (całość trwa prawie trzy godziny!). W akcję wplatane są niezgodne z kościelnymi przepisami, ale sugestywne dodatki. W ramach obrzędów wstępnych celebrans zapala przed obrazem Chrystusa Króla dwie świece - jedna od siebie, druga od uczestników liturgii - symbolizujące sprawy, z którymi się tu przyszło.

Akcja liturgiczna jest co jakiś czas przerywana komentarzem dobranym z cytatów "Orędzia na czasy ostateczne, które właśnie nadeszły". Ci, którzy mimo suspensy celebransa przystępują do komunii, na pewno ją zapamiętają. Przed ołtarzem położono dwa kilkunastometrowe szpalery chodników obstawione z każdej strony lichtarzami z płonącymi pochodniami. Po tych chodnikach idzie się na kolanach do komunii. Dwóch finezyjnie ubranych w niby-sutanny i czerwone kapy ministrantów pilnuje, by żadna z przystępujących do komunii kobiet nie miała zbyt dużego dekoltu. Ministranckie oko jest surowe: panie, nawet pozapinane na przedostatni guzik, na moment otrzymują zwiewny szal.

Pan wywyższony króluje nad ziemią, ja to już wiem! Pytam się Was: czy Wy to wiecie? Ręka do góry: kto już to wie? Teraz Wy zarazicie następnych i będzie las rąk nad ziemią. Kogo chcecie: Jezusa z Nazaretu czy Barabasza? Kogo jednogłośnie wywołamy? (Tłum odpowiada głośnym: "Jezusa z Nazaretu").

W tę sobotę podczas liturgii czytana była sugestywna wizja proroka Daniela o panowaniu Przedwiecznego, któremu "tysiąc tysięcy służyło, a dziesięć tysięcy po dziesięć tysięcy stało przed Nim". Ks. Natanek w homilii przeciwstawił tę wizję nauczaniu biskupów.

- Co nasi biskupi myślą? "Ogłośmy Chrystusa sługą!" - podpowiada ks. Natanek i natychmiast przestrzega: - Czytajcie Pismo: "Tysiąc tysięcy służyło Mu", czyli wszystkie byty!

To rzeczywiście wizja porywająca, napełniająca dumą. "Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie" (Dn 7, 13-14). Służymy władcy, nad którym nie ma innego króla. Dobrze wybraliśmy. Razem z Nim nie możemy przegrać.

Przekaz pozytywny i mobilizujący do radosnego działania. Któżby chciał iść za cierpiącym Sługą Jahwe? "Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic" (Iz, 53, 2-3).

Po co się dołować? I czy rzeczywiście trzeba być cichym, ubogim, smucić się, wprowadzać pokój, by zyskać Boże błogosławieństwo?

Zestawienie wizji dwóch starotestamentalnych proroków - Daniela i Izajasza - pokazuje, gdzie jest problem wywoływanego przez ks. Natanka i ks. Kiersztyna postulatu intronizacji. Chodzi o istotę Ewangelii. Przecież obie biblijne wizje są prawdziwe i nie należy tych fragmentów sobie przeciwstawiać. Niemniej oba teksty łatwo zmanipulować. Z jednej strony chrześcijaństwo nie jest pochwałą cierpiętnictwa, z drugiej nieumiejętne wskazywanie na krzyż może rzeczywiście zniechęcać i nie jest to tylko problem teoretyczny, co mistrzowsko wykorzystuje ks. Natanek. Nietzsche oskarżał chrześcijan: "Lepsze pieśni śpiewać mi winni, abym w ich wyzwoliciela uwierzyć zdołał: bardziej wyzwolonymi jawić mi się winni jego wyznawcy!" ("Tako rzecze Zaratustra").

Jezus rzeczywiście jest Królem wszechświata, Alfą i Omega, ostatecznym spełnieniem historii. Łudzimy się jednak bardzo, sądząc, że droga do Niego wiedzie przez tryumfalne spektakle. To raczej świadomość bezradności, np. wobec niewinnego cierpienia, jest początkiem drogi do Boga. Paradoksalnie w rezygnacji z siły odnaleźć można moc Ewangelii.

W każdą pierwszą sobotę miesiąca modlę się za mojego kochanego kardynała Dziwisza.

Jak się potoczy sprawa ks. Natanka?

- Biskup jest w pewnym sensie bezradny, gdyż rzeczą oczywistą jest, że nie chce on stracić kapłana - zauważa abp Gocłowski. - Ważne, by nie zaniechać prób dotarcia do niego, np. poprzez innych kapłanów, jego znajomych czy przyjaciół. Niestety przeciwko totalnemu uporowi nie ma uniwersalnie skutecznych metod.

Emerytowany metropolita gdański przypomina, że Kościół w Polsce przeżywał już podobne sytuacje, np. rzekome objawienia maryjne w Oławie.

- To z czasem zaczęło się rozrastać i wyglądać bardzo groźnie, ale zdecydowana postawa kard. Gulbinowicza (m.in. zakaz organizowania pielgrzymek do tego miejsca) sprawiła, że dzisiaj o Oławie mało kto słyszał. Co prawda przypadek Grzechyni jest bardziej niebezpieczny, bo liderem w Oławie był człowiek świecki bez przygotowania teologicznego. Ale już niedawne kłopoty rodzimego Ruchu Nazaretańskiego były podobne i także związane z wątpliwymi objawieniami. Po interwencji biskupa warszawskiego sprawa została uporządkowana: objawienia zostały skonfrontowane z nauczaniem Kościoła i uznane za fałszywe, a wówczas kierujący ruchem podporządkowali się decyzjom władz - przypomina abp Gocłowski.

- Jeśli jednak następują dalsze działania kanoniczne ze strony biskupa, to dotyczą one zwykle obłożenia karą środowiska, które nie jest przecież niewinne (np. interdyktem nakładającym sankcje za uczestniczenie w niegodziwej liturgii) - dopowiada arcybiskup. - Ekskomunika czy przeniesienie do stanu świeckiego to kary najcięższe, z którymi Kościół nigdy się nie spieszy.

Specyficznemu historiozoficznemu nauczaniu ks. Natanka o działaniu zła w historii emerytowany metropolita gdański przeciwstawia analizy dokonane przez Jana Pawła II w książce "Pamięć i tożsamość": - Kościół nie lekceważy działania zła w dziejach świata, także tego spersonalizowanego. Natomiast co do usprawiedliwiania buntu nakazem Jezusa, to tu chyba jednak trzeba sięgać już po pomoc psychiatrów, gdyż ks. Natanek jako kapłan i teo­log doskonale wie, jaką objawienia prywatne pełnią rolę w Kościele i że nie mogą one być sprzeczne z jego nauczaniem ani też rozbijać jego jedności.

Amen

Mimo całego zamieszania - groźby schizmy i gorszącego buntu - można przewrotnie powiedzieć: wygląda na to, że wreszcie w Polsce zaczynamy mieć jako-taką herezję, która może nas zmobilizować do przemyślenia wiary (jaka jest relacja między światem a niebem?), a teologów zmusi do bardziej twórczej pracy. Gdyby nie dramat konkretnych ludzi, wciąganych w tryby sporu... Co się np. stanie z Agnieszką, gdyby się okazało, że duchowy boski Mąż, który zawadiacko puszcza do niej oczko i czule ją przytula, jest fikcją?

Kursywą wyróżniono fragmenty kazania, które ks. Piotr Natanek wygłosił w Grzechyni 6 sierpnia 2011 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2011