Gospodarka trzeszczy do wstrzyknięnia

Cios przyszedł z nieoczekiwanej strony. Nie od PiS-u, straszącego sieć Biedronka inspekcją pracy za jawną pogardę dla ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele. Decydujące uderzenie wyprowadzili sami pracownicy sieci i związkowcy Solidarności, którzy sprzeciwili się swoim prezesom. Supermarkety Biedronki nie będą więc otwarte w każdą niedzielę pod pozorem działalności kulturalnej, czyli prowadzenia wypożyczalni książek.
Można oczywiście żartować, że w kraju, w którym tylko 38 proc. ludzi przeczytało w ciągu roku jedną książkę, każda taka inicjatywa jest dobra. Nawet jeśli nie ma nic wspólnego z troską o stan umysłu Polaków, a jest produktem ubocznym pogoni za zyskami, premiami i dywidendami. Niemniej w sprawie Biedronki chodzi o poważne rzeczy: o słabość państwa, nieumiejącego tworzyć skutecznego prawa, które obywatele chcieliby szanować. A nie zgadzając się z nim – lobbować za zmianą, zamiast po cwaniacku je obchodzić.
Kiedy w 2018 r. wprowadzano, a dwa lata później zaostrzano przepisy o niedzielnym handlu, słyszeliśmy mroczne przepowiednie, jak to spadną firmom zyski, i jak wielu pracowników pójdzie w konsekwencji na bruk. Okazały się fałszywe. Zdecydowana większość sieci handlowych dała sobie radę także z pandemią. O tym też warto pamiętać.
W Europie nie ma jednej reguły. W większości państw Unii w niedziele handluje się swobodniej niż w Polsce, ale w kilku innych krajach, np. w Niemczech i Austrii, ograniczenia są dużo bardziej restrykcyjne. Nikt tu jednak nie mówi o „końcu wolności”.
W czasach, w których wielu z nas żyje w stresie, cierpi na chroniczne zmęczenie, a relacje z bliskimi coraz częściej bywają zaburzone i naskórkowe, przywrócenie podstawowego sensu dnia bez pracy staje się cywilizacyjnym wyzwaniem. Zwłaszcza gdy słyszymy takie argumenty: „haruję cały tydzień i nie mam poza niedzielą czasu na zakupy, a zakaz handlu godzi w moją wolność wyboru”. Ja to czasem czytam jak: „zamieniłem swoje życie w więzienie, więc inni też mają cierpieć. Niech stoją za kasą, zamiast marnować czas z rodziną”. Czy naprawdę musimy biegać po galeriach akurat w niedzielę albo zapełniać wtedy lodówkę? A poza tym nie przesadzajmy: co to za zakaz handlu, skoro zawsze możemy znaleźć w okolicy sklepik, jeśli już naprawdę musimy coś kupić. Przepraszam, nie sklepik, pocztę.
Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Masz konto? Zaloguj się
365 zł 115 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)