Gramatyka szczęścia

Spór o skrajnie trudny język Pirahã to tak naprawdę spór o to, czy naszą zdolność komunikacji kształtuje biologia, czy kultura. A więc, co czyni nas ludźmi.

29.11.2014

Czyta się kilka minut

Indianin z plemienia Pirahã i Dan Everett / Fot. Martin Schoeller / AUGUST / MATERIAŁY PRASOWE
Indianin z plemienia Pirahã i Dan Everett / Fot. Martin Schoeller / AUGUST / MATERIAŁY PRASOWE

Pirahã żyją w brazylijskiej Amazonii nad rzeką Maici. Ich populacja w 2010 r. nie przekraczała czterystu dwudziestu osób. Ich język nie zawiera nazw kolorów i posiada tylko kilka liczebników („jeden”, „dwa”, „wiele”). Nie znają czasu przeszłego i przyszłego ani sposobów na opis wydarzeń sprzed ich własnego życia. Nie posługują się słowami „dziękuję”, „dzień dobry” i „przepraszam”. Używają jedynie trzech samogłosek i ośmiu spółgłosek, w tym zwarcia krtaniowego. Pirahã jest językiem tonowym, gdzie każdej sylabie przypisuje się odpowiedni ton, zmieniający znaczenie słowa. Jest przez to skrajnie trudny. Sami nazywają go apaitsiiso – ten, który wychodzi z głowy.

Inaczej jednak niż w innych znanych językach tonalnych, można go wyśpiewać albo wybuczeć. Można też wygwizdać zdanie, np. „Małpa ucieka”.

Język Pirahã, co najistotniejsze, nie jest rekursywny. Oznacza to, w uproszczeniu, że Pirahã nie mogą powiedzieć: „Ona mówi, że ona mówi, że ona mówi...”. Rekursja to możliwość tworzenia nowych zdań – potencjalnie nieskończenie wielu – na podstawie już istniejących. To także fundamentalny element teorii stworzonej przez najbardziej wpływowego uczonego na świecie – Noama Chomsky’ego, ojca nowoczesnej lingwistyki. Według niego rekursja jest specyficzną biologiczną adaptacją, jedyną cechą odróżniającą język ludzki od zwierzęcych form komunikacji. Nic dziwnego, że sprawa Pirahã zagotowała środowisko lingwistów na całym świecie.

Rockman w Amazonii

Według brazylijskiej Narodowej Fundacji Indiańskiej (FUNAI), w lasach Amazonii żyje 77 plemion, które nie miały dotąd kontaktu z zewnętrzną cywilizacją. W latach 70. do jej serca wybiera się młody amerykański misjonarz Daniel Everett. Wychował się na granicy meksykańskiej, na południu Kalifornii. Ojciec kowboj, matka kelnerka. Bakcyl językowy złapał w szkole, w której wielu uczniów posługiwało się hiszpańskim. Gra na gitarze, chce zostać gwiazdą rocka. Codziennie pali marihuanę, zaczyna przekraczać własne granice. Nawraca się, i to ratuje go od upadku.

Pewnego dnia kolega z liceum pokazuje mu brazylijską gazetę swoich rodziców-misjonarzy. W wieku 18 lat Everett żeni się z jego siostrą i po studiach lingwistycznych, razem z dziećmi, wybierają się do Amazonii. Do plemienia Pirahã, z którym od dwóch dekad pracują bezskutecznie inni misjonarze.

Pirahã do kontaktów z nimi zmusiła epidemia odry w latach 50. Misjonarze zagrali na ich emocjach. Pirahã usłyszeli: „Musimy porozmawiać z naszym Bogiem, by wasze dzieci były zdrowe”.

Everett dociera na miejsce z poprzednim misjonarzem, który spędza z nim godzinę i uczy go jednego kluczowego zdania w nowym języku: „Chcę słuchać Pirahã”. Nowy misjonarz chce przetłumaczyć na ich język Biblię. Choć pierwsza wyprawa kończy się malarią żony i córki, nie rezygnują. Przez trzy dekady będą spędzać z Pirahã około czterech miesięcy rocznie.

Wreszcie czuje się jak gwiazda. Budują swój szałas, zaprzyjaźniają się z Indianami, a Everett odcyfrowuje ich język. Bywa różnie: raz Indianie chcą ich nawet zabić. Misjonarz siedzi przed domem całą noc, pilnując rodziny, a w lesie strzelają się z łuków.

Ekspedycja

W trakcie pracy nad doktoratem w latach 80. konsultuje się z Chomskym, którego teoria o uniwersalności gramatyki ludzkiego języka wydaje się nienaruszalna. Zgodnie z nią, nasza zdolność do budowania języków jest zaprogramowana według ścisłych i niezmiennych reguł. Według Chomsky’ego głęboka struktura gramatyczna, wspólna dla wszystkich języków na świecie, jest zdeterminowana przez geny.

Everett w 2005 r. publikuje tekst, w którym narusza świętość: twierdzi, że nie znajduje dowodów na istnienie rekursji w języku Pirahã. Jeśli to prawda, to wspaniała teoria Chomsky’ego wali się jak domek z kart. Język nie musi być produktem wyłącznie biologii, jest raczej wynalazkiem kulturowym. Odkrycia Everetta wspierają również pogląd (zwany hipotezą Sapira-Whorfa, również nie do zaakceptowania przez zwolenników Chomsky’ego), zgodnie z którym język determinuje sposób, w jaki postrzegamy rzeczywistość. Słabsza wersja tej teorii mówi o tym, że język w mniejszym stopniu wpływa na nasz sposób myślenia. Everett rozumuje w ten sposób: Pirahã nie znają liczebników i właśnie dlatego nie potrafią rozwiązywać problemów matematycznych.

Chomsky i jego wyznawcy są oburzeni. Padają oskarżenia. „Myślę, że on wie, że nie ma racji” – mówi prof. Ton Roeper. Chomsky: „To nie ma sensu”. Everett dostaje nawet listy z pogróżkami i oskarżeniami o rasizm.

Tym bardziej że nikt poza Everettem, jego żoną oraz poprzednim misjonarzem języka Pirahã nie zna. Ten jednak, wierząc w swoje argumenty, zabiera na wyprawę ekspedycję naukową, która w obecności kamer ma zarejestrować materiał do starannej analizy. Jej kierownikiem zostaje prof. Ted Gibson z Laboratorium Nauk o Mózgu i Kognitywistyki w Bostonie. Projektuje on program komputerowy, który ma przeanalizować zdania w języku Pirahã, by sprawdzić, czy istnieje w nim rekursja.

Ku zdumieniu swojemu i ekipy, Everett nie zostaje jednak wpuszczony do rezerwatu przez władze FUNAI, które wypominają mu misjonarską przeszłość. Nie może się nawet spotkać z decydentami. Jedzie do stolicy, Brasilii. Jego gościnny wykład na miejscowym uniwersytecie zostaje zbojkotowany przez zwolenników Chomsky’ego – czyli prawie wszystkich. Jak się potem dowiaduje, za polityką FUNAI stoją... sami naukowcy.

Ale do Pirahã docierają pozostali członkowie ekipy. Zastają niespodziewany widok: do wiosek doprowadzono elektryczność, a Pirahã uczą się w szkole portugalskiego, a więc i liczenia. Ekipa wyświetla im film, na którym Everett, z którym się zżyli, tłumaczy, kto zabronił mu ich odwiedzić.

Hardware i software

Zwolennicy Chomsky’ego podnoszą, że Everett myli pojęcia, i porównują umysł do komputera, w którym rolę odgrywa hardware – sprzęt, jak i software – oprogramowanie. Twierdzą, że ludzki umysł to hardware, który wymaga konfiguracji software’u. Niewykluczone, że język Pirahã nie jest rekursywny, ale to nie obala jeszcze teorii Chomsky’ego o uniwersalnej głębokiej strukturze gramatycznej wszystkich języków. Nasz hardware nie różni się wiele od hardware’u innych ssaków, ale tylko nasz software zdolny był skonfigurować go tak, by powstał ludzki, wyrafinowany język. Pirahã mają tak, a nie inaczej skonfigurowany język, ale gdy tylko zaczynają uczyć się portugalskiego, przyswajają jego reguły, łącznie z prawem rekursji. A więc hardware potrafi się dostroić do nowego software’u. Problemem jest to, co mózg potrafi zrobić z językiem, a nie to, co poszczególne mózgi z nim uczyniły. Pirahã są więc zaprogramowani, by używać rekursji.

Everett odpowiada: ale przecież, mówiąc to, sami obalacie własną argumentację. Poza tym próby przyswojenia przez Pirahã portugalskich liczebników się nie powiodły. Nadal zamiast „siedem”, mówią hoi – „trochę”.

Naukowcy z Bostonu ogłaszają wyniki badań komputerowych. Nie znaleźli dowodów na istnienie rekursji w Pirahã, a ściślej – śladów złożonych struktur syntaktycznych. Na przykład spójników „i”, „lub”. Chomsky odpiera: „Ta metoda badania gramatyki nigdy nie została uwiarygodniona, trzeba ją po prostu zignorować”.

Eksperyment

Sławę Pirahã umocniła sama osobowość i losy Everetta. Pod wpływem Indian porzucił wiarę. Z tego powodu odeszła od niego żona, a dzieci przez dwa lata odmawiały zeń kontaktu.

Jego misjonarskie metody trafiały w próżnię. Pirahã każdą informację muszą zweryfikować eksperymentalnie. Słowo xibipíío oznacza granicę pomiędzy tym, co jest doświadczane, a tym, co znalazło się już poza zasięgiem zmysłów. Pozbawieni zachodniej potrzeby dygresji historycznej i wybiegania w przyszłość nie planują, nie magazynują żywności, zadowalają się krótkimi, ale częstymi drzemkami w ciągu doby. Głodują, by hartować organizm. Emanują czymś, co Everett uznał za krystaliczne szczęście. Mimo że wierzą w istnienie świata pozazmysłowego (duchy), nie posiadają rytuałów, wiary w życie pozagrobowe czy mitu o stworzeniu świata.

Everett odszedł z Kościoła. Nie potrafił sobie wytłumaczyć sensu własnej misji wobec społeczności, która bez religii wypełnia treść Ewangelii skuteczniej niż niejedna wspólnota chrześcijańska. Morderstwa zdarzają się w niej niezwykle rzadko. Jedyną praktykowaną formą kary jest ostracyzm grupy. Czyli dokładnie to, co spotkało Everetta w środowisku naukowym.

On sam powtarza: „Żyją dokładnie tak, jak chciał Chrystus, nie czują jedynie strachu przed piekłem”. Przez 35 lat nie udało mu się nawrócić ani jednego Indianina.

Sprawa Pirahã czeka na ostateczne i wiarygodne rozstrzygnięcie. Rzuca też jadowite światło na nasz stosunek do eksperymentu i własnej intuicji: o ile oni przyglądają się uważnie własnym eksperymentom i relacji z przestrzenią, a więc i przyrodą, o tyle my żyjemy coraz częściej eksperymentem cudzym. Dopiero wtedy uznamy, że zjedzenie jabłka zerwanego prosto z drzewa hartuje organizm, gdy usłyszymy o badaniu naukowym na temat zalet brudu.

Pewne jest jeszcze jedno: zdumiewa łatwość, z którą uznajemy innych za pierwotnie szczęśliwych, a jednocześnie to, z jakim trudem wierzymy w prawo do szczęścia z dala od naszych zdobyczy technologicznych – zawsze doszukując się drugiego dna.


O Pirahã i prof. Everetcie powstał film dokumentalny w reż. Michaela O’Neilla, z którego zapożyczony został tytuł niniejszego tekstu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2014