Gra o państwo prawa: zmieńmy szachownicę

Trybunał jest sparaliżowany, więc oceny prawa pod kątem zgodności z konstytucją będą teraz dokonywane przez sądy powszechne.

26.03.2017

Czyta się kilka minut

Gdyby trwający od półtora roku konflikt wokół Trybunału przedstawić jako partię szachów pomiędzy władzą ustawodawczą a władzą sądowniczą, byłaby to rozgrywka, w której ta pierwsza nie gra czysto. Każde z głównych zagrań parlamentu da się tu przedstawić jako naruszenie zasad: unieważnienie powołania do Trybunału pięciu sędziów wybranych przez Sejm VII kadencji jako cofnięcie ruchu drugiej strony, wybór trzech antysędziów jako dodanie trzech nadprogramowych figur na szachownicy, nielegalny wybór Julii Przyłębskiej na prezesa jako niezgodną z zasadami gry zamianę pionka w hetmana. Dodatkowo, w grze tej władza ustawodawcza zastrasza przeciwnika i atakuje go personalnie. A stawką tej gry jest państwo prawa: niezależne od aktualnej woli politycznej sądownictwo konstytucyjne, które patrzy politykom na ręce i ma moc sprzeciwienia się rozwiązaniom legislacyjnym, które naruszają nasze podstawowe wspólne wartości.

Mimo notorycznego naruszania zasad, do grudnia zeszłego roku gra o polskie państwo prawa była wyrównana. Wydarzenia ostatnich miesięcy dały jednak niesprawiedliwą przewagę władzy ustawodawczej, która uzyskała pełny wpływ na Trybunał Konstytucyjny. Aby uświadomić sobie zakres tego wpływu, warto pomyśleć przez chwilę, jak wyglądałby skład Trybunału, gdyby gra toczyła się na uczciwych warunkach. Obecna większość parlamentarna miałaby w nim jedynie czterech sędziów, a prezesem byłby sędzia Biernat lub inny z wcześniej wybranych sędziów. Taka konfiguracja wynikałaby z faktu, że jedynie czterech poprzednio wybranych sędziów skończyło kadencję od czasu wygranych przez PiS wyborów, a prezesa wybiera większość. Jak to się stało, że zamiast czterech sędziów, PiS wybrało ośmiu, a dodatkowo powołało prezesa? To efekt oszukiwania w konstytucyjnej grze, a w jednym przypadku – sędziego Wróbla, który odszedł z Trybunału – efekt prowadzonej od początku sporu nagonki personalnej na sędziów, której sędzia Wróbel nie miał zamiaru więcej znosić.

Flaga na trybunalskich ruinach

Efektem nieuczciwej gry jest Trybunał atrapowy. Trybunał, który w ważnych sprawach (ustawa inwigilacyjna, kwestionowanie legitymacji trzech sędziów wybranych w 2010 r.) unika orzekania, dając wolną rękę rządowi. Trybunał, który, mimo oczywistej niekonstytucyjności proponowanych zmian, przyznaje rację większości parlamentarnej w kwestii prawa o zgromadzeniach, zatykając usta krytykom cyklicznych zgromadzeń organizowanych pod Pałacem Prezydenckim. Trybunał, na którego oficjalnej stronie internetowej pojawia się stanowisko prof. Morawskiego tłumaczącego wszem wobec, dlaczego pomysł PiS (wskazanego z nazwy) na Trybunał jest lepszy niż pomysł Platformy Obywatelskiej (także wskazanej z nazwy), która dodatkowo jest skażona historycznie tendencją do współpracy z obcymi mocarstwami. To stanowisko jest jak polityczna flaga zatknięta na trybunalskich ruinach.

Mimo zapowiedzi Przyłębskiej o zwracaniu Trybunału zwykłym ludziom, został on raczej zabarykadowany jej decyzją niepozwalającą wchodzić publiczności i mediom na rozprawy. W tym ostatnim aspekcie zdominowany przez większość parlamentarną sąd konstytucyjny upodobnił się całkowicie do tej większości: tak jak prawo o zgromadzeniach w rzeczywistości zakazuje kontr-zgromadzeń wobec miesięcznic smoleńskich, tak prezes Przyłębska w rzeczywistości zakazała kontr-zgromadzeń na terenie Trybunału. Podejście to jest zgodne z całą strategią demontażu Trybunału: po co debatować, skoro wiadomo, po której stronie jest racja.

Gry, w której jedna ze stron oszukuje, nie da się wygrać – dlatego państwo prawa przegrywa. W takiej sytuacji jedynym słusznym rozwiązaniem jest odejście od szachownicy i rozpoczęcie gry na innym polu, na razie wolnym od nieuczciwej przewagi drugiej strony.

Rozproszona kontrola

Tym innym polem, na którym władza sądownicza chce teraz grać o państwo prawa, jest tzw. rozproszona kontrola konstytucyjności. Zamiast sparaliżowanego Trybunału oceny prawa pod kątem zgodności z ustawą zasadniczą będą dokonywały sądy powszechne. Mogą to robić, ponieważ art. 8 ust. 2 konstytucji mówi wyraźnie, że stosuje się ją bezpośrednio. Co to oznacza?

Przykładowo, jeśli ustawa pozwala prokuratorowi przedstawiać nielegalnie zdobyte dowody w sprawie karnej, sąd może ich nie uwzględnić, ponieważ nielegalne zdobywanie dowodów narusza konstytucję. Decyzja sądu oznacza, że ustawa pozostaje ważna, ale nie jest stosowana wobec podsądnego w konkretnym przypadku. Dzięki temu niekonstytucyjność ustaw uchwalanych przez parlament nie wpływa na życie zwykłych ludzi.

Jak dalej potoczy się ta gra? Zastępowanie atrapowego Trybunału przez zwykłe sądy już się rozpoczęło. Wnioskodawcy wycofują wnioski o kontrolę konstytucyjności prawa z Trybunału, aby ewentualny wyrok nie narzucał sądom sposobu rozstrzygania w konkretnych sprawach, Sąd Najwyższy w jednym z ostatnich wyroków wskazał, że nawet w przypadku wydania wyroku przez Trybunał sąd powszechny zachowuje możliwość własnej oceny konstytucyjności stosowanej przez siebie ustawy.

Także większość parlamentarna podjęła grę na nowej szachownicy, zresztą z wykorzystaniem sprawdzonych przez siebie metod: grozi sędziom stosującym konstytucję postępowaniami dyscyplinarnymi i próbuje niekonstytucyjnie zdominować Krajową Radę Sądownictwa, która odpowiada za nominacje sędziowskie. Ta taktyka, która sprawdziła się w przypadku piętnastoosobowego Trybunału, może jednak zawieść w przypadku dziesięciu tysięcy sędziów. Nawet arcymistrzowi trudno jest wygrać symultanę z tyloma przeciwnikami. ©

Autor jest prawnikiem, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Prawnik, profesor Uniwersytetu Warszawskiego i praktykujący radca prawny. Zajmuje się filozofią prawa i teorią interpretacji, a także prawem administracyjnym i konstytucyjnym. Prowadzi blog UR (marcinmatczak.pl), jest autorem książki „Summa iniuria. O błędzie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2017