Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po raz pierwszy liczba wolnych etatów znacznie przewyższa liczbę chętnych do ich podjęcia.
Po raz pierwszy w krótkich dziejach polskiego wolnego rynku pensje najsłabiej wynagradzanych pracowników rosną szybciej od zarobków tych, którzy inkasują co miesiąc kwotę znacznie powyżej średniej.
Po raz pierwszy od ćwierćwiecza polski budżet nie witał też półmetka roku z debetem na koncie – przeciwnie, cieszył się nawet nadwyżką. Wreszcie, po raz pierwszy od dłuższego czasu polski złoty złapał dłuższą falę umocnienia do najważniejszych walut.
Czy zatem polska gospodarka ma za sobą udany rok?
Czy budżetowy cud nad Wisłą, ogłoszony przez rząd, rzeczywiście zasługuje na to miano, skoro z końcem roku zmienił się w deficyt?
Czy można być spokojnym o polską politykę socjalną, gdy politycy obozu rządzącego jedną ręką piszą ustawę obniżającą wiek emerytalny, a w tym czasie drugą kładą podpis pod (ostatecznie wstrzymanym) zniesieniem limitu składek na ZUS?
Wreszcie – jak cieszyć się z prognoz wysokiego tempa rozwoju gospodarki w przyszłym roku, gdy niemal pewne staje się to, że rząd nie zamierza wykorzystać bieżącej hossy do przygotowania się na ewentualne spowolnienie? W kolejnym budżetowym rozdaniu UE na pewno nie będzie dla Polski tak hojna jak dotychczas i niemal na pewno odczuje to polska gospodarka. A kto wie, czy nie odczuje tego jeszcze wcześniej za sprawą uruchomienia artykułu 7. traktatu o UE.
Na dobrą sprawę trudno w tej chwili nawet wykluczyć, czy władzy ten scenariusz przypadkiem nie odpowiada. ©℗