Promile współczucia

Idee przekute nieudolnie w praktykę często stają się własną karykaturą. W zderzeniu z Polskim Ładem taki los może spotkać postulat solidarności społecznej.

07.02.2022

Czyta się kilka minut

Happening Lotnej Brygady Opozycji przed Ministerstwem Finansów. Warszawa, październik 2019 r. / KATARZYNA PIERZCHAŁA / EAST NEWS
Happening Lotnej Brygady Opozycji przed Ministerstwem Finansów. Warszawa, październik 2019 r. / KATARZYNA PIERZCHAŁA / EAST NEWS

Pogłoski o politycznej śmierci obozu Zjednoczonej Prawicy wydają się przesadzone, choć PiS i jego koalicjanci z pewnością nie mogą uznać ostatnich miesięcy za udane. Na razie liczy się to, że do wyborów zostało kilkanaście miesięcy, a w tym czasie termometr społecznych nastrojów pewnie nie raz pokaże inny odczyt.

Przedwczesne nie jest natomiast pytanie, jak na rozkład tych temperatur wpłynie fiasko najważniejszego rządowego projektu, jakim jest Polski Ład. Ustawa, która miała być aktem podatkowej sprawiedliwości, okazała się prawnym potworkiem, do tego bijącym po kieszeni nawet tych, którzy mieli na niej zyskać. A w tle jest jeszcze afera z Funduszem Sprawiedliwości: oficjalnie utworzonym dla wspierania ofiar przestępstw, ale nagminnie wykorzystywanym do finansowania celów stricte politycznych. Lista nieprawidłowości, wyceniona przez Najwyższą Izbę Kontroli na 280 mln zł, obejmuje m.in. zakup szpiegowskiego Pegasusa, łatanie dziur w budżetach gmin ukaranych przez Brukselę za uchwały godzące w społeczności LGBT czy wreszcie dotowanie absurdalnych, ale ideologicznie bliskich władzy inicjatyw – pokroju wyprawy do Peru w celu rzekomego zbadania trwałości tamtejszej instytucji małżeństwa.

Trudno dziś pogodzić rządową narrację o budowie sprawiedliwego porządku społecznego z decyzjami, które uświadamiają kolejnym grupom, że z punktu widzenia rządzących nie zasługują na tyle, ile należy się tym, którzy bezwarunkowo popierają PiS. Dominuje raczej poczucie, że postulat solidarności społecznej, który obóz prawicy umieścił na sztandarach wyborczych w 2015 r., stał się sloganem, którym władza przykrywa kolejne, zgoła niesolidarne decyzje umotywowane politycznie. A jeśli ostatecznie górę wezmą właśnie takie nastroje, będzie to znaczyło, że rządy partii ze sprawiedliwością w nazwie zaowocowały podważeniem i tak kruchej polskiej akceptacji dla idei solidaryzmu.

Regresja progresji

Kto liczył, że nowym rozdaniem w polityce społecznej okaże się Polski Ład, ten musi teraz leczyć kaca. Grono beneficjentów tego projektu, szacowane początkowo na 18 mln, topnieje w oczach i być może ostatecznie zawęzi się do osób o zarobkach i świadczeniach w okolicach krajowej pensji minimalnej. W gruncie rzeczy trudno czynić z tego wyrzut twórcom ustawy, bo krojono ją właśnie z myślą o poprawie losu najbiedniejszych. Chodziło o to, aby rodzimy system podatkowy, który – głównie za sprawą VAT – najmocniej obciąża osoby o dochodach w przedziale od 2 do 5 tys. zł brutto, wydające większość na żywność, przestał być kuriozum na tle krajów Europy, które dużo głębiej sięgają do kieszeni najlepiej zarabiających.


GOSPODARKA TRZESZCZY. Wojna, waluty, inflacja: co nas czeka? CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>


W czym więc problem? Otóż w tym, że w przeciwieństwie do tamtych systemów podatkowych ciężar sfinansowania zmian Polskiego Ładu zrzucono głównie na barki zarabiających od 6 do 11 tys. zł brutto, czyli niewiele więcej od grupy faktycznych beneficjentów programu. Zaskakująco łagodnie potraktowano natomiast tych, którzy co miesiąc inkasują ponad 20 tys. zł brutto, co w polskich realiach zarobkowych czyni z nich śmietankę rynku pracy i którzy – jak pokazują badania ekonomistów – mogliby bez szkody dla siebie płacić podatki w wysokości nawet 45 proc. Całość zdobią zaś kwiatki w rodzaju hojnej ulgi na zakup i remont zabytkowego pałacyku, czyli oferta podatkowa adresowana do najzamożniejszych.

Kluczem do zrozumienia paradoksu, jakim może się niektórym wydawać utożsamienie sprawiedliwego systemu podatkowego z systemem, w którym obciążenia rosną proporcjonalnie do dochodów, jest tzw. krańcowa użyteczność dochodu. A mówiąc prościej – to, że powyżej pewnego progu bogactwa bieżące wydatki przestają wzrastać proporcjonalnie do wzrostu dochodów. Nikt nie zacznie dwukrotnie częściej latać na wakacje na Malediwy ani wypijać dwa razy więcej markowej whisky tylko dlatego, że zarabia dwa razy więcej. Reguła ta działa również w przeciwnym kierunku: zamożni zarabiają dostatecznie dużo, aby nawet po wzroście obciążeń podatkowych nie musieć obniżać standardu bytowego.

Dlaczego zatem Polski Ład skrojono tak, jak skrojono? Być może prawidłową odpowiedzią jest ta najprostsza – że to rezultat pośpiechu lub niekompetencji. Nie da się jednak wykluczyć scenariusza, że za takim rozłożeniem podatkowych ciężarów stała kalkulacja, wedle której ok. 600 tysięcy ludzi zarabiających powyżej 250 tys. zł rocznie to za mała grupa, by sfinansować odpowiednio duże podwyżki dla najtwardszego elektoratu PiS, jaki stanowią emeryci oraz osoby o najniższych kwalifikacjach zawodowych. To zaś oznaczałoby, że transfery socjalne zaordynowane przez rząd nie mają na celu uczynienie polskiego systemu podatkowego sprawiedliwszym, a gra toczy się wyłącznie o poparcie polityczne.

Zabawa zaufaniem

Politycy PiS muszą oczywiście zdawać sobie sprawę, że wykorzystując w ten sposób ideę solidarności, marnotrawią rzadkie w Polsce dobro. Jak mówi dr hab. Maria Theiss, badaczka polityki społecznej z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, siłą określającą kierunek myślenia o solidarności społecznej pozostaje – nie tylko w Polsce – kategoria „zasługiwania” na pomoc. W tym porządku na drugi plan schodzą kryteria obiektywne, na przykład sytuacja majątkowa, stan zdrowia etc. Ich miejsce zajmuje uznaniowe postrzeganie sytuacji potrzebujących. Wyraźnie polskim akcentem w tym uniwersalnym obrazie jest jednak nasze silne przekonanie, że odbiorcy pomocy powinni odwdzięczyć się za nią społeczeństwu. W badaniu European Social Survey z 2018 r. 60 proc. ankietowanych Polaków odpowiedziało twierdząco na pytanie, czy w kategoriach sprawiedliwości społecznej mieści się pomoc dla najsłabszych także wtedy, kiedy nie są w stanie odwzajemnić wsparcia. Na pierwszy rzut oka to dużo. W większości krajów zachodnioeuropejskich odsetek odpowiedzi twierdzących oscylował jednak na poziomie 80 proc. Słowem, mamy inklinacje do traktowania solidarności społecznej jako warunkowej inwestycji, która musi się zwrócić. Liderzy życia politycznego powinni o tym wiedzieć.

W tym kontekście trudno zrozumieć, dlaczego rząd pozwala sobie na ryzykowną zabawę zaufaniem do systemu ubezpieczeń społecznych. W Polskim Ładzie jedną z kluczowych zmian jest uzależnienie wysokości składek zdrowotnych od zarobków. Tej daniny nie można też odliczyć od podstawy opodatkowania. Obywatele mają więc prawo oczekiwać, że w ślad za tym nastąpi wyraźny wzrost budżetu NFZ. Tymczasem jest dokładnie na odwrót. Budżet Funduszu w tym roku urośnie do 112 mld zł, czyli o 11,6 proc. Rok wcześniej wzbogacił się o 1,7 mld zł, czyli o 12 proc. Podatnik, któremu właśnie znika z kieszeni kilkaset złotych w skali jednego miesiąca, może dziś jedynie zgadywać, co stanie się z tymi pieniędzmi i do kogo trafią.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk starożytności, który od badań nad dziejami społeczno–gospodarczymi miast południa Italii przeszedł do studiów nad mechanizmami globalizacji. Interesuje się zwłaszcza relacjami ekonomicznymi tzw. Zachodu i Azji oraz wpływem globalizacji na życie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2022