Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie ma dnia, bym nie był przy Was sercem i modlitwą. Wasz ból jest moim bólem – napisał Franciszek do narodu ukraińskiego w 90. rocznicę Hołodomoru. W prostym, serdecznym liście papież zapewnia Ukraińców o swoim podziwie dla ich odwagi i godności, z jaką przeciwstawiają się agresji i chronią swoich bliskich. Bodaj po raz pierwszy mówi w ten sposób o żołnierzach, którzy „odważnie bronią Ojczyzny, chwytając za broń i porzucając marzenia”. Wspomina ofiary: zabitych, rannych, osierocone dzieci, gwałcone kobiety, żony, które straciły mężów, osoby starsze, które „zamiast spokojnego zachodu słońca, doświadczają ciemnej nocy wojny”. Przywołuje imiona zamordowanych dziewczynek, wraz z którymi „została zabita cała ludzkość”: Kiry z Odessy i Lisy z Winnicy.
Wspomina ludzi wypędzonych z domów, uchodźców i wolontariuszy, którzy „z narażeniem własnego bezpieczeństwa pozostawali blisko ludzi”, przywożąc im żywność, otwierając dla nich swoje domy i klasztory. Składa wyrazy podziwu i solidarności władzom, „które muszą rządzić krajem w tragicznych czasach zniszczenia ważnej infrastruktury i podejmować dalekowzroczne decyzje”.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
„Świat poznał lud silny i odważny, który cierpi, modli się, płacze, stawia opór i żyje nadzieją. Obyście nie zostali pozostawieni samym sobie dzisiaj, a przede wszystkim jutro, gdy być może pojawi się pokusa, by zapomnieć o Waszych cierpieniach”.
List papieża jest odpowiedzią na prośbę arcybiskupa Swiatosława Szewczuka, zwierzchnika Kościoła greckokatolickiego w Ukrainie, który odwiedził Watykan w pierwszym tygodniu listopada. Metropolita Kijowa zauważa, że słowa Franciszka wybrzmiewają szczególnie mocno na tle „wypowiedzi przedstawicieli państwa agresora, którzy odmawiają narodowi ukraińskiemu prawa do istnienia, tożsamości, języka i Kościoła”. Ale też, dziękując papieżowi za „gest ojcowskiej troski”, przypomina, że były one potrzebne, by „uspokoić naród ukraiński i zapewnić go o miłości i bliskości Kościoła”, o której wiele osób zaczynało już wątpić, słuchając nie zawsze przemyślanych słów Franciszka, nawołującego do kompromisu, zrozumienia racji obu stron, czy zrównującego śmierć żołnierzy broniących się i dokonujących agresji. Tym razem Franciszek nie pozwala sobie na górnolotne nawoływania do pojednania i przebaczenia, a jego list przecina wszelkie spekulacje i podejrzenia o niezrozumienie przez Watykan sytuacji Ukrainy czy wręcz sympatię do agresora.
„Jesteśmy wdzięczni, że papież wspomina o dramacie narodu »miażdżonego bombami, pod gradem pocisków, które niosą śmierć i ból, głód, zimno i zniszczenie«, dramacie często zapomnianym i tłumionym przez geopolityczną logikę” – napisał metropolita Kijowa chwilę po publikacji papieskiego listu. Współczucie Franciszka przychodzi w chwili, gdy każdy gest solidarności jest ważny – w 90. rocznicę wielkiego głodu Ukraina, pozbawiona prądu, wody i ogrzewania, stoi znów u progu humanitarnej katastrofy. Każde słowo, niepozwalające światu o tym zapomnieć, jest ważne.