Papieski wysłannik w Moskwie. Czy pokojowa misja Watykanu może się udać

Zrozumienie w Kijowie i upokorzenie w Moskwie – to spotkało papieskiego wysłannika kard. Matteo Zuppiego podczas misji dyplomatycznej.

30.06.2023

Czyta się kilka minut

Kard. Matteo Zuppi, papieski wysłannik (w środku), abp Giovanni D’Aniello, nuncjusz apostolski w Moskwie (z prawej) i abp Paolo Pezzi, metropolita archidiecezji moskiewskiej (z lewej). Moskwa, 29 czerwca 2023 r./MAXIM SHEMETOV / Reuters / Forum /
Kard. Matteo Zuppi, papieski wysłannik (w środku), abp Giovanni D’Aniello, nuncjusz apostolski w Moskwie (z prawej) i abp Paolo Pezzi, metropolita archidiecezji moskiewskiej (z lewej). Moskwa, 29 czerwca 2023 r./MAXIM SHEMETOV / Reuters / Forum /

Pokój jest sprawą zbyt ważną, by zostawić ją dyplomatom” – powiedział ktoś, długo zanim papież wprowadził tę myśl w życie. Dyplomacja nie jest dla Franciszka jedyną dziedziną, w której wykazuje ograniczone zaufanie do swoich służb, ale to właśnie jej słabości wojna w Ukrainie obnażyła najdotkliwiej i najbardziej widocznie. Pierwsze miesiące rosyjskiej inwazji znaczyło pasmo nieskutecznych inicjatyw i chaotycznych wypowiedzi papieża – raz ostrożnych, w przekonaniu o wartości dyplomatycznego nicniemówienia, to znów pochopnych i nieprzemyślanych, będących wyrazem zniecierpliwienia i gwałtownych emocji. Sporo czasu musiało minąć, zanim materię tak ważną jak pokój papież przekazał w ręce człowieka, który umie połączyć nieschematyczność działań, tak Franciszkowi bliską, z regułami, jakie rządzą światem międzynarodowej polityki.

Wizyta kard. Matteo Zuppiego w Kijowie (5-6 czerwca) i Moskwie (28-29 czerwca) to zwieńczenie półtorarocznych starań papieża, by rozmowy, których ostatecznym celem jest pokój, mogły się wreszcie rozpocząć. Doprowadzenie do nich Franciszek traktuje jako swój – pontyfika, budowniczego mostów – najważniejszy obowiązek.

Gdy dwa miesiące temu zdradził dziennikarzom, że Watykan ma opracowany plan „tajnej misji pokojowej”, mało kto wierzył w jej powodzenie. Moskwa i Kijów wyjątkowo zgodnie oświadczyły, że o pomyśle papieża nic nie wiedzą. Dmitrij Pieskow, rzecznik Władimira Putina powtarzał, że „nie zaistniały warunki do podjęcia tego typu rozmów”, obarczając winą za taki stan rzeczy Ukraińców. Mychajło Podoljak, doradca prezydenta Zełenskiego, wyraził obawę, że inicjatywa Franciszka będzie „mediacją na rzecz agresora”, na co jego kraj nie zamierza się godzić. Wszystko wskazywało, że gra skończy się, zanim jeszcze zdążyła się zacząć. Klasyczny falstart.

Tymczasem już miesiąc później papieski wysłannik był w Kijowie, a po kolejnych trzech tygodniach – w Moskwie. I nawet jeśli rezultaty przeprowadzonych tam rozmów są niewielkie, sam fakt ich podjęcia można uznać za sukces. Kluczem do niego okazała się postać specjalnego wysłannika.

Dyplomacja alternatywna

Watykańscy dyplomaci szkolą się w Papieskiej Akademii Kościelnej. Nauka w niej trwa dwa lata, co – jak złośliwie komentują w Watykanie – wystarcza, by każdego skutecznie oduczyć empatii.

Tymczasem to właśnie umiejętność dostrzegania, rozumienia i współodczuwania emocji drugiej osoby jest charakterystyczną cechą kard. Zuppiego, nie bez powodu nazywanego „biskupem ulicy”. Nie został nim ostatnio, za pontyfikatu Franciszka, gdy modne stało się „wychodzenie na peryferia”. Dokumentalny film „Il Vangelo secondo Matteo Z.” („Ewangelia według Mateusza Z.”), nakręcony w 2019 r. przez Emilio Marresego, pokazuje codzienne życie bolońskiego kardynała: jeżdżącego rowerem po mieście, rozmawiającego z przygodnie napotkanymi ludźmi, jadającego posiłki w księżowskiej stołówce albo mensie dla ubogich, organizującego ośrodki dla uchodźców, wspierającego plany budowy meczetu w mieście. „Czego trzeba, aby ci pomóc?” – to najczęściej zadawane przez niego pytanie.

Są też w filmie zdjęcia archiwalne, dokumentujące ostatnie pięć dekad Matteo Zuppiego: licealisty, związanego z rzymską Wspólnotą Sant’Egidio, odwiedzającego starszych, samotnych mieszkańców Rzymu; młodego wikariusza parafii na Zatybrzu; nauczyciela w afrykańskich „szkołach pokoju”. Dzięki Wspólnocie Sant’Egidio – założonej przez świeckich i z nich głównie złożonej – przyszły kardynał nie uległ skażeniu klerykalizmem. W niej też zdobywał pierwsze „szlify w dyplomacji”, negocjując z prezydentami państw, ministrami czy lokalnymi watażkami dostarczanie pomocy humanitarnej ofiarom zbrojnych konfliktów po obu stronach frontu. W latach 1990-1992 r. ks. Zuppi, wraz z Andreą Riccardim, założycielem Wspólnoty, prowadził negocjacje pokojowe pomiędzy prezydentem Mozambiku, Joaquimem Chissano a liderem prawicowego Narodowego Ruchu Oporu Afonsem Dhlakamą, które zakończyły trwającą 16 lat wojnę domową. Porozumienie podpisano w siedzibie Wspólnoty Sant’Egidio, nazywanej odtąd „ONZ-em z Zatybrza” albo „alternatywną dyplomacją Watykanu”.

Oczekiwania i ulga

O tym, jak empatia bolońskiego kardynała przełamała niechęć prezydenta Zełenskiego do najnowszej inicjatywy papieża, opowiadał – w wywiadzie opublikowanym przed tygodniem na portalu Glavcom.ua – abp Światosław Szewczuk, greckokatolicki metropolita Kijowa.

„Początkowo atmosfera była napięta – wspominał. – Strona ukraińska bała się, że kard. Zuppi przyjechał, nie daj Boże, z jakimś wcześniej przygotowanym planem, który ma zamiar narzucać Ukrainie. Gdy okazało się, że tak nie jest, odetchnęli z ulgą i rozmowy potoczyły się dużo sprawniej”.


CZYTAJ TAKŻE

ZEŁENSKI U FRANCISZKA: W DUCHU NIEZROZUMIENIA >>>


Obawy Ukraińców nie były bezpodstawne. W pamięci mieli słowa papieża, który wielokrotnie wzywał „obie strony konfliktu do kompromisu”, mówił o obustronnym zawieszeniu broni i wstrzymaniu dostaw zachodniego uzbrojenia. Wszystkim znana jest też sytuacja sprzed dwudziestu lat, gdy specjalni wysłannicy Jana Pawła II przyjechali do Waszyngtonu, by odwieść prezydenta Busha od ataku na Irak. Emisariusze przywieźli list od papieża, w którym rozpisane były, punkt po punkcie, działania, jakie należy podjąć, by uratować pokój na Bliskim Wschodzie. Amerykański prezydent nie zamierzał nawet go czytać.

Zuppi ograniczył się więc do uważnego wysłuchania racji swoich rozmówców, którzy – jak wynika z opowieści abp. Szewczuka – jasno sformułowali swoje oczekiwania wobec Watykanu: zaakceptowanie planu pokojowego prezydenta Zełenskiego, zakładającego wycofanie rosyjskich wojsk z terytorium Ukrainy oraz podjęcie starań, podczas ewentualnych rozmów w Moskwie, o uwolnienie ukraińskich dzieci, wywiezionych do Rosji, zdjęcie blokady na eksport ukraińskiego zboża czy powstrzymanie działań, które grożą katastrofą ekologiczną (spotkanie Zuppiego z prezydentem Ukrainy odbyło się w dniu, gdy Rosjanie wysadzili tamę w Nowej Kachowce, zalewając okoliczne miejscowości i zwiększając ryzyko radioaktywnego wycieku z elektrowni jądrowej w Zaporożu).

Słowa kijowskiego metropolity potwierdzają, że strona ukraińska nie traktuje watykańskiej misji jako „pokojowych negocjacji”. Papież jest dla nich autorytetem moralnym, a nie politycznym, dyplomatycznym czy nawet religijnym (katolików – rzymskich i greckich łącznie – jest w Ukrainie niespełna 6 proc.). Oczekują od niego jasnej oceny etycznej – opowiedzenia się po stronie ofiar, potępienia agresora – oraz wsparcia humanitarnego.

Co usłyszał papież

Wywiad abp. Szewczuka odsłania nie tylko kulisy kijowskich rozmów kard. Zuppiego. Opisywane przez greckokatolickiego hierarchę wydarzenia i przytaczane słowa pozwalają zweryfikować naszą dotychczasową wiedzę o relacjach Watykanu z Rosją i Ukrainą, budowaną zwykle na poszlakach, domysłach czy anonimowych przeciekach.

Szewczuk jest rzadkim przypadkiem hierarchy, który nie boi się krytycznie oceniać Franciszka i szczerze dzieli się wątpliwościami co do jego stanowiska wobec toczącej się wojny. To zresztą nie tylko kwestia odwagi, ale również szczególnej sytuacji greckokatolickiego arcybiskupa, którego odmienność w Kościele rzymskim niesie, z jednej strony, marginalizację i niezrozumienie, ale z drugiej – daje poczucie niezależności, jakiego wielu biskupów czy kardynałów obrządku łacińskiego, liczących na kościelną karierę i uwikłanych w kurialne układy, nigdy nie zazna.


CZYTAJ TAKŻE

PAPIEŻ SPOTYKA SIĘ Z PREZYDENTAMI KUBY I BRAZYLII. CZY POMOGĄ MU W SPRAWIE UKRAINY? >>>


Arcybiskup Kijowa wyjawia m.in., że już w grudniu 2021 r. prosił Franciszka o podjęcie starań, by nie dopuścić do spodziewanej rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Przypomina, że w podobnej sytuacji z 2014 r., gdy Stany Zjednoczone przygotowywały zbrojną interwencję w Syrii (uznając użycie broni gazowej przez syryjskie wojsko za przekroczenie „czerwonej linii”), papież osobiście zaangażował się w walkę o powstrzymanie amerykańskiej ingerencji: pisał listy do Obamy i Putina, prowadził rozmowy telefoniczne z politykami, nawoływał publicznie do zmiany decyzji. Wiele osób do dziś jest przekonanych, że jego działania odniosły skutek. W słowach abp. Szewczuka słychać żal, że w przypadku zagrożenia rosyjskim atakiem aktywność papieża i Watykanu była dużo mniejsza.

„Również z tego, co papież próbował zrobić dla Ukrainy już po rozpoczęciu inwazji, nic się nie udało” – mówi Szewczuk. Do dyplomatycznych porażek zalicza m.in. nieudane próby nawiązania kontaktu z Putinem w pierwszych dniach inwazji, włącznie z bezprecedensową wizytą papieża w rosyjskiej ambasadzie, czy zabiegi o spotkanie z patriarchą Cyrylem. Nie powiodła się też próba zorganizowania korytarza humanitarnego dla mieszkańców oblężonego Mariupola: Watykan chciał, by opuścili miasto pod przewodem papieskiego legata (prawdopodobnie miał to być kard. Konrad Krajewski) i przez tereny okupowane przeszli na stronę ukraińską, na co Rosjanie nie wydali zgody.

Prosto w oczy

„Papież nie rozumie Ukrainy, a ona nie rozumie papieża” – przyznaje metropolita Kijowa. Powodem pierwszego niezrozumienia są osobiste cechy Franciszka (nieufność, porywczość i nieprzewidywalność), jego pochodzenie („globalne Południe” od zawsze podejrzliwie traktowało Zachód, do którego Ukraina aspiruje i który ją wspiera) oraz wieloletnie rosyjskie wpływy w Watykanie (w przeciwieństwie do Kijowa, Moskwa nie lekceważyła dotąd dyplomatycznego znaczenia Stolicy Apostolskiej – na Kremlu nikt już nie pyta „ile dywizji ma papież?”).

Powodem niezrozumienia papieża przez Ukraińców były przede wszystkim jego wypowiedzi usprawiedliwiające rosyjską agresję, zrzucanie winy na innych („szczekające NATO”, przemysł zbrojeniowy, okrutnych najemników) czy też zrównywanie cierpień „obu stron konfliktu”.

„Idea wielkiej rosyjskiej kultury, do której często odwołuje się papież, to mit – mówi abp Szewczuk. – Stolica Apostolska, Europa, instytucje międzynarodowe są dziś w takim samym niebezpieczeństwie, jak kulturalni ludzie przed II wojną światową. Gdy mówiono o niemieckim zagrożeniu, oni myśleli o poetach, filozofach, muzykach i całej wielkiej niemieckiej kulturze. Tymczasem władzę w Niemczech przejęli zbrodniarze. Rozmawiałem o tym z papieżem – dodaje metropolita – Powiedziałem mu, że źle czyta Dostojewskiego. Słuchał uważnie. Ale ile usłyszał, zobaczymy”.

Zauważa jednak, że od czasu jego spotkania z Franciszkiem, w listopadzie ub. roku, retoryka papieskich wypowiedzi uległa zmianie, czego najlepszym dowodem był pełen zrozumienia i empatii list do narodu ukraińskiego, napisany dwa tygodnie później.

Pierwsze kroki

Wróćmy do misji Zuppiego. Jak można się było spodziewać, jej moskiewski etap okazał się dużo trudniejszy niż spotkania w Kijowie i pokazał, jak niewielką rangę nadały papieskiej inicjatywie władze Rosji. Watykańskiego wysłannika przyjął na Kremlu Jurij Uszakow, doradca ds. polityki międzynarodowej. Prezydent Putin był w tym czasie (choć nie wiadomo, czy osobiście, czy z pomocą sobowtóra) w Derbencie, na konferencji poświęconej rozwojowi turystyki w Północnokaukaskim Okręgu Federalnym. Czasu na rozmowę z kardynałem nie znalazł też Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych.


CZYTAJ WIECEJ W SERWISIE SPECJALNYM

ATAK NA UKRAINĘ: WIARYGODNE INFORMACJE O WOJNIE >>>


To z pewnością upokorzenie dla kardynała i samego papieża. Oraz wyraźny komunikat, że Moskwa nie zamierza uznać działań jego wysłannika za misję pokojową. Przyjazd Zuppiego – niepełniącego w Watykanie żadnej państwowej funkcji – traktuje jako wydarzenie o charakterze religijnym i humanitarnym. Na co wskazują spotkania w drugim dniu jego pobytu – z patriarchą Cyrylem i komisarz ds. praw dziecka, Marią Lwową-Bielową (choć jeśli rezultatem tego ostatniego będzie powrót do Ukrainy uprowadzonych dzieci, nikt nie będzie pamiętał o upokorzeniu watykańskiej misji).

„Potrzebny jest czas, pokora i cierpliwość” – mówił kard. Zuppi przed wyjazdem do Moskwy. Jak dotąd papieskim inicjatywom dyplomatycznym tych rzeczy najbardziej brakowało.

Franciszek jest przekonany, że wojna to przede wszystkim problem komunikacyjny – zaczyna się, gdy kończą się rozmowy, a kończy, gdy te ponownie zostaną podjęte. I choć do tego jeszcze długa droga, jego wysłannik właśnie postawił na niej pierwsze kroki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Dywizje papieża