Franciszek

Jest podobno ciągle najpopularniejszym ze świętych; fascynuje wielu – wierzących i niewierzących.

16.07.2012

Czyta się kilka minut

Dane mi było do niego znowu wrócić. Prowadziłem rekolekcje organizowane co roku przez Braci Mniejszych, oparte na jego pismach i przeżywane w miejscach jego życia. Ostatnim czytanym i rozważanym przez nas tekstem był jego „Testament”.

Gdyby trzeba było go streścić w dwóch słowach, musiałyby nimi być: „Ewangelia” i „Kościół”. „Żyć Ewangelią” – odczytaną po prostu, bez potrzeby żadnych komentarzy (z reguły łagodzących), dosłownie – było jego osobistym pomysłem na życie, programem odkrytym w procesie nawrócenia, pojmowanym i realizowanym z takim radykalizmem, że jego właśni współbracia – jeszcze za jego życia – nie byli w stanie (?), nie chcieli (?) go podzielać. Kiedy w 1223 r. redagował od nowa regułę (potwierdzoną przez papieża Honoriusza III), mówili mu – znając jego przekonania – że pisze ją dla siebie, a nie dla nich! Ewangelia oznaczała dla niego wybór miłości, która dokonuje w świecie odwrócenia każdego z ustalonych porządków, a także wybór ubóstwa rozumianego nie jako skromne (czy jedynie wspólne) posiadanie, ale jako rezygnacja z posiadania w ogóle (sine proprio) – bycie na tym świecie pielgrzymem, na wzór Jezusa, którego życie z pasją kontemplował.

„Żyć Kościołem” znaczyło dla niego: posłuszeństwo i szacunek wobec papieża, przeżywanie z wiarą sakramentalnej obecności Chrystusa „we wszystkich kościołach, które są na całym świecie”, a także „tak wielkie zaufanie do kapłanów, którzy żyją według zasad świętego Kościoła Rzymskiego (...), że chociaż prześladowaliby mnie, chcę się do nich zwracać”. Rezygnował z ich osądzania i nauczania wbrew ich woli – nawet wtedy, gdy był od nich wyraźnie mądrzejszy, a ich moralna „bieda” krzyczała do wszystkich z całą oczywistością. „Rozpoznawał w nich Syna Bożego”, skoro – tylko oni – sprowadzają go na ołtarz i podają do ust wiernym. „Żyć Kościołem” znaczyło dla niego również być posłusznym własnemu przełożonemu w zakonie, a także, last but not least, wierność przyjętym przez Kościół formom liturgii.

Żył Ewangelią i żył Kościołem. W czasie, w którym twierdzono, że niemożliwe jest jednocześnie życie jednym i drugim; kiedy wielu ostro przeciwstawiało Kościół Ewangelii; kiedy masowo porzucano Kościół, twierdząc, że sprzeniewierzył się ewangelicznym ideałom, i że można jeszcze nimi żyć wyłącznie poza nim – w nowych wspólnotach (ruchach/sektach). I właśnie tyle (tylko tyle i aż tyle) – streszczając całą swoją duchową drogę – zapisał w „Testamencie”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kardynał, arcybiskup metropolita łódzki, wcześniej biskup pomocniczy krakowski, autor rubryki „Okruchy Słowa”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Doktor habilitowany nauk humanistycznych, specjalizuje się w historii Kościoła. W latach 2007-11… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2012