Fitness dla mózgu

W potocznych wyobrażeniach obiektywna nauka i subiektywna sztuka egzystują na przeciwległych biegunach. Polski artysta próbuje je do siebie zbliżyć.

09.10.2017

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Photon” / MAT. DYSTRYBUTORA
Kadr z filmu „Photon” / MAT. DYSTRYBUTORA

„Photon” Normana Leto (właściwie ­Łukasza Banacha), nagrodzony na ostatnim festiwalu gdyńskim w sekcji Inne Spojrzenie, to zuchwała hybryda filmu popularnonaukowego, eseju filozoficznego, fabuły i autobiograficznego dokumentu, próbująca ogarnąć wszechświat i fenomen ludzkiej cywilizacji od momentu powstania aż po ich przyszłe losy. Przede wszystkim jednak Leto znalazł wizualny język, by nadać ruchomą formę temu, co niewidzialne: tym wszystkim kwarkom, gluonom, protonom czy sekwencjom molekularnym, znanym nam głównie ze schematycznych rysunków w szkolnych podręcznikach. W „Photonie” konsultowane z przedstawicielami świata nauki symulacje nie tylko dają wgląd wszędzie tam, gdzie dociera jedynie najnowszej generacji sprzęt, albo w ogóle żaden wzrok nie sięga. Stworzone na komputerze obrazy pozwalają w tym niedostępnym świecie dostrzec najprawdziwsze piękno.

Oglądając film, czujemy się więc trochę jak na akademickim wykładzie, trochę jak w galerii sztuki współczesnej, ale trochę też jak w gościach u Wernera Herzoga, który lubi nadawać swoim dokumentom podobny, filozofująco-eseistyczny charakter. A sam bywa w nich jedynym w swoim rodzaju natchnionym narratorem, nieustannie dziwującym się światu. W „Photonie” podobną rolę spełnia Andrzej Chyra, grający profesora fizyki, który udziela wywiadu młodej dziennikarce. I to właśnie w dużej mierze za sprawą aktora, potrafiącego oddać także osobowość wykładowcy wraz z jego specyficzną ironią, seans filmu oświatowego zamienia się w coś więcej.

Anegdota o przyniesionej do domu plastikowej siatce pozwala lepiej zrozumieć niektóre zjawiska z zakresu fizyki kwantowej. Przykład matki robiącej na drutach i ojca z chorobą Parkinsona (w rolach samych siebie występują tu rodzice reżysera) ilustruje pracę ludzkiego mózgu. Postać profesora z krwi i kości wnosi bowiem do naukowego wywodu silny czynnik ludzki i sprawia, że film o powstawaniu galaktyk, boskiej cząstce czy działaniu „molekularnej maszynki” daje się odbierać również na poziomie przeżywania. A ponieważ animowanym wizualizacjom i materiałom inscenizowanym towarzyszą także zdjęcia stricte dokumentalne (ich współautorem był Michał Marczak), czysta teoria zostaje przeniesiona na grunt zwykłego doświadczenia, pośród rozpoznawalne obiekty. Surowe pejzaże czy wnętrza mieszkań nagle zaczynają żyć swoim ukrytym życiem.

Przerywniki z wywiadem budują w filmie Leto kolejne piętro. Kiedy profesor opowiada nam („dziesięć milionów lat w cztery minuty”) o pojawieniu się życia na Ziemi, ewolucji organizmów, powstawaniu człowieka oraz kultury i religii, dziennikarka zapytuje go dla odmiany o... czas poświęcony bliskim, sens badań naukowych czy sposoby ich finansowania. W takich chwilach „Photon” zamienia się w dyskurs na temat kondycji współczesnego świata nauki i kosztów, nie tylko materialnych, jej uprawiania. Leto jako artysta, ale też pasjonat nauk ścisłych, będący w obu tych dziedzinach samoukiem, dopytuje się również o miejsce sztuki, która zawsze pełnić będzie funkcję „ewolucyjnego fitnessu dla mózgów”. Owa momentami zabawna samozwrotność filmu bynajmniej go nie trywializuje. Oswaja za to przestrzeń pod wieloma względami nieprzyjazną, zarezerwowaną dotychczas dla wtajemniczonych.

Filmowy eksperyment Leto jest też kolejnym dowodem na to, że kino potrzebuje zastrzyku świeżej krwi. Polską kinematografię zasilali dotychczas tacy artyści i teoretycy sztuk wizualnych, jak Piotr Uklański, Wilhelm Sasnal, Karolina Breguła czy Łukasz Ronduda (jego „Serce miłości” wejdzie do kin na początku przyszłego roku). Powstający przez pięć lat „Photon” poszerza granice kina nie tylko pod względem formalnym – otwiera także nowe obszary: filozofii, nauki czy futurologicznych prognoz, które od czasów „Iluminacji (1972) Krzysztofa Zanussiego jakoś niespecjalnie interesują polskich filmowców. Bo takie tytuły, jak „Photon” właśnie, nie służą jedynie popularyzowaniu nauki, lecz przede wszystkim rozbudzają naszą najbardziej elementarną ciekawość. W czasach wdzierającej się zewsząd pseudonauki uczą szacunku dla prawdziwej wiedzy, a zarazem stanowią doskonałą gimnastykę dla rozleniwionego umysłu. ©

PHOTON, reż. Norman Leto. Prod. Polska 2017. Dystryb. Alter Ego Pictures.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 42/2017