Fałszywy prorok

„Obiecuję, że będę wymiatał brudy z Kościoła” – zapowiada samozwańczy duszpasterz środowisk radykalno-narodowych. Ks. Jacek Międlar opuścił zakon. Ale to jeszcze nie koniec problemu.

04.10.2016

Czyta się kilka minut

Ks. Jacek Międlar przemawia pod pomnikiem Józefa Kurasia „Ognia” w Zakopanem. Luty 2016 r. / Fot. Marek Podmokły / AGENCJA GAZETA
Ks. Jacek Międlar przemawia pod pomnikiem Józefa Kurasia „Ognia” w Zakopanem. Luty 2016 r. / Fot. Marek Podmokły / AGENCJA GAZETA

Nie jestem w stanie łączyć Prawdy i Bożego Słowa z liberalną narracją, w jaką środowiska żydowskie, gejowscy lobbyści, a zatem i moi przełożeni próbowali mnie wpisać” – tłumaczył swoje odejście z zakonu. Kto śledził krótką karierę zakonną ks. Międlara, zapewne zauważył wzrost natężenia obraźliwych, ksenofobicznych zbitek w jego ostatnich wystąpieniach (Twitter, program „Warto rozmawiać”). Jakby fala negatywnych emocji wylała się, gdy przestał go obowiązywać zakonny ślub posłuszeństwa.

Od kilkunastu miesięcy konflikt z przełożonymi Zgromadzenia Księży Misjonarzy narastał. Początkowo ledwo się tlił, gdy młody kapłan tuż po święceniach trafił na parafię we wrocławskim Oporowie i gdy wielu parafian zaczęły oburzać jego poglądy głoszone od ołtarza. Pierwsze tąpnięcie nastąpiło po słynnym przemówieniu ks. Międlara z dachu ciężarówki na wrocławskim rynku 27 sierpnia 2015 r. Zdumieni widzowie telewizyjnych relacji nie byli pewni, czy nie oglądają czasem fragmentów filmu o przedwojennym faszyzmie. Interweniował abp Józef Kupny. Przełożeni przenieśli kłopotliwego kapłana do Zakopanego. Nie na długo – okazało się, że ksiądz-narodowiec szybko się odnalazł wśród miejscowych radykałów. Od tego czasu doniesienia o kolejnych wypowiedziach księdza przeplatały się z informacjami o próbach dyscyplinowania go przez przełożonych. Przed wystąpieniem z zakonu kapłan miał całkowity zakaz publicznych wypowiedzi.

Być może do radykalnego kroku ośmieliła go decyzja białostockiej prokuratury, która kilka dni przed opuszczeniem przez niego zgromadzenia umorzyła sprawę wytoczoną przeciwko niemu za antysemickie elementy homilii wygłoszonej w białostockiej katedrze w kwietniu tego roku na mszy rocznicowej ONR. Prokuratorzy nie dopatrzyli się przestępstwa w słowach o „otumanionym pasywnym żydowskim motłochu”, który będzie chciał rzucić patriotów na kolana i na koniec wypluć, ani w haśle „zero tolerancji dla żydowskiego tchórzostwa”.

Skoro bezkarnie może głosić swoje hasła, nie potrzebuje ochrony murów zakonnych – być może tak pomyślał.

Psychologia tłumu

Amerykański historyk William McNeill, który w czasie II wojny światowej został wcielony do armii, opisuje doświadczenia związane z musztrą: „Nie sposób opisać słowami emocji wywołanych przez długotrwałe poruszanie się w jednym rytmie, na którym polegała musztra. Pamiętam poczucie wszechogarniającego dobrostanu, a dokładnie: dziwne poczucie powiększenia, poszerzenia, bycia większym niż samo życie dzięki uczestnictwu w zbiorowym rytuale”. Cytując świadectwo McNeilla, jeden z najbardziej wpływowych współcześnie amerykańskich psychologów moralności Jonathan Haidt w książce „Prawy umysł” przekonuje, że bardzo podobnej zbiorowej euforii doświadczają kibice. Na stadionie jednostka roztapia się w tłumie, czuje moc przekraczającą własne wątłe siły. Jej mózg przełącza się na pracę w „trybie roju”, jak to określa Haidt.

Niewykluczone, że właśnie takie doświadczenie silnie naznaczyło ks. Międlara jako wywodzącego się ze środowisk kibicowskich. Doświadczając niecodziennej jedności i mocy, późniejszy kapłan uznał, że doświadcza po prostu prawdy, przez pryzmat której będzie postrzegał wszystko, także Ewangelię – jeżeli Ewangelia jest prawdą, musi mieć podobną siłę (nieważne, że z taką siłą w rzeczywistości nie ma nic wspólnego). Do tego dojdzie doświadczenie władzy nad tłumem, gdy okaże się, że jest materiałem na charyzmatycznego trybuna.

Najwidoczniej formacja zakonna okazała się zbyt słaba wobec tych silnych doświadczeń.

Na manowcach

Czasem zakonnicy przeżywający kryzys powołania proszą przełożonych o pozwolenie zamieszkania poza klasztorem. Zwykle szukają wówczas biskupa, który zgodziłby się przyjąć ich do swojej diecezji. Gdy znajdą, otrzymują od zakonnych przełożonych tzw. indult, czyli zwolnienie z obowiązków zakonnych, ale pozostają kapłanami. To nie jest przypadek ks. Międlara. Wyraźnie zaznacza to pytany przez „Tygodnik” ks. Paweł Holc.

– Opuścił zgromadzenie samowolnie, łamiąc ślub posłuszeństwa – mówi przełożony Domu Prowincjalnego Zgromadzenia Księży Misjonarzy.

W takiej sytuacji zgodnie z prawem kanonicznym wszczyna się procedurę wydalania z zakonu. Jest ona wieloetapowa. Najpierw przełożony wyższy, czyli prowincjał, musi upomnieć na piśmie lub w obecności dwóch świadków nieposłusznego zakonnika. Po upływie przynajmniej 15 dni i po konsultacjach z radą prowincji przełożony wyższy przekazuje sprawę do przełożonego generalnego zakonu. Ten także po konsultacjach ze swoją radą wydaje dekret o wydaleniu zakonnika. Dokument nabiera mocy prawnej dopiero po zatwierdzeniu przez Watykan, co może potrwać kilka miesięcy.

– Wcześniej jednak nieposłuszny kapłan może, a nawet powinien być suspendowany (zawieszony) przez swego przełożonego – mówi ks. Piotr Majer, kanclerz krakowskiej kurii archidiecezjalnej i wykładowca prawa kanonicznego na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II.

Ks. Majer zwraca uwagę, że ks. Międlar nadal jest duchownym. Zgodnie z kanonem 701. kodeksu prawa kanonicznego wydalona osoba przestaje być zakonnikiem (ustają jej prawa i obowiązki związane z profesją zakonną). Jeśli jednak jest kapłanem, nie może wykonywać święceń – nie może on odprawiać mszy ani spowiadać.

– Gdyby to czynił – mówi ks. Majer – msza byłaby sprawowana niegodziwie, a spowiedź – nieważnie. Mam jednak nadzieję, że ksiądz Międlar nie będzie tak nierozsądny – dodaje kanonista.

– Msza sprawowana wbrew przepisom kościelnym jest przestępstwem. Ukarać za nie ma prawo biskup miejsca, w którym takie przestępstwo zostało dokonane. Dyscyplinować takiego kapłana może także biskup jego miejsca zamieszkania – wyjaśnia ks. Majer. Krakowski kanonista przyznaje natomiast, że obecnie takie dyscyplinowanie jest trudniejsze niż dyscyplinowanie księdza w zgromadzeniu.

– Zawsze może interweniować Stolica Apostolska – łącznie z wydaleniem duchownego do stanu świeckiego. Ale ktoś musiałby o działalności takiego księdza Watykan poinformować – podsumowuje ks. Majer.
Na pytanie: „kto?”, kanonista odpowiada: – Każdy wierny.

Ks. Holc nie sądzi, by nieposłuszny zakonnik chciał tak postępować. Zauważa, że zaproszony przez Jana Pospieszalskiego do programu „Warto rozmawiać”, ks. Międlar przyszedł do studia w garniturze bez koloratki.

– Odpowiedzi na pytania pana Pospieszalskiego sugerowały, że ks. Jacek nie będzie pretendował do bycia dalej księdzem – mówi ks. Holc.

Czego uczy przypadek ks. Międlara?

Mariaż nacjonalizmu z Kościołem nie popłaca. Kompromituje Kościół. Nacjonalizm jest silną pokusą. Wydaje się być doskonałym „narzędziem” realizowania innej pokusy – budowy królestwa niebieskiego na ziemi. Apetyt na możliwość bezpośredniego kształtowania politycznych realiów pojawił się w Polsce wraz z transformacją ustrojową. Niezrealizowany w pełni przez to ćwierćwiecze, odnowił się ostatnio, gdy pełnię władzy przejęło PiS – partia przynajmniej nominalnie sprzyjająca Kościołowi.

Idea kard. Stefana Wyszyńskiego katolickiej Polski z moralnie silnym i zjednoczonym społeczeństwem jest dziś atrakcyjna zarówno dla prezesa Kaczyńskiego, jak i dla wielu hierarchów i księży.

– Rzeczywiście w jego pismach dokonało się zlanie narodu, społeczeństwa i Kościoła w jedną całość, stąd nacisk na godność narodu, jego wielkość i religijność – mówi „Tygodnikowi” ks. Alfred Wierzbicki, były wieloletni dyrektor Instytutu Jana Pawła II na KUL. Ale zaraz dodaje, że Wyszyński po prostu walczył o istnienie Kościoła, realnie zagrożonego przez komunistów.

– Wówczas zjednoczenie i przetrwanie to była sprawa życia i śmierci. Gdybyśmy dzisiaj nawet jakieś zagrożenia widzieli, to nie są one porównywalne – zauważa etyk z KUL.

Zwulgaryzowane przez narodowców idee Wyszyńskiego stają się – wbrew intencji ich autora – w istocie pogańskie. Ich pogańskość polega na ubóstwieniu narodu. Przyznaniu mu najwyższej po Bogu wartości. Postawieniu ponad jednostką. Przekreśleniu chrześcijańskiego personalizmu.

– W latach 2002–2012, kiedy byłem przełożonym seminarium, zetknąłem się z innym typem wrażliwości, niż miało moje pokolenie, wrażliwe bardziej na ewangelizację typu oazowego. Zauważyłem – i byłem tym dość wstrząśnięty – że przychodzą do seminarium młodzi ludzie ze słabą osobowością i szukający mocnego punktu odniesienia. Wtedy pojawiły się wielkie ciągoty ku liturgii trydenckiej i mocniejszej integracji narodowej – zwierza się ks. Wierzbicki.

Zauważa, że pozytywną wizję połączenia chrześcijaństwa i tożsamości narodowej wypracował i dał nam Jan Paweł II. Jest to wizja Polski Jagiellońskiej – otwartej na wielość kultur. Jest ona bardziej pierwotna niż piastowska wizja Wyszyńskiego nakierowana na budowanie silnej tożsamości z uwagi na zagrożenia.

– Niestety ten przekaz nie padł na podatny grunt duszpasterski w Polsce – ubolewa ks. Wierzbicki. Wskazuje na rozczarowanie samego papieża. „Polskość to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie. Wydaje się jednak, że »jagielloński« wymiar polskości, o którym wspomniałem, przestał być, niestety, w naszych czasach czymś oczywistym” – pisał Wojtyła w książce „Pamięć i tożsamość”.

Szybka kariera lidera

Jaka przyszłość czeka ks. Jacka Międlara? Najprawdopodobniej to dotychczasowi jego przełożeni ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy zatroszczą się o to, by wraz z wydaleniem z zakonu od razu został przeniesiony do stanu świeckiego.

– Dla nas deklaracja: „chcę opuścić zgromadzenie”, jest równoznaczna z deklaracją: „chcę opuścić stan kapłański”. To nie jest tak, że można nie być misjonarzem i pozostać księdzem zawieszonym w próżni – zapewnia ks. Paweł Holc.

Na reakcję tych zwolenników, których zawiodła decyzja o wystąpieniu z zakonu (m.in. redaktora Jana Pospieszalskiego), ks. Międlar odpowiada: „Wierzę, że kredyt zaufania uda mi się odbudować”. Uczyni to już zapewne jako świecki lider radykalno-narodowego ruchu. Niewątpliwie będzie chciał rozwinąć skrzydła również jako publicysta. Dał próbkę tego w tabloidowej, skrajnie prawicowej „Gazecie Warszawskiej”. Nie było to zbyt porywające: antysemickie i antyliberalne slogany podlane sosem spiskowych teorii, a wszystko napisane po to, by imiennie uderzyć w tych, którzy się ks. Międlarowi ostatnio narazili.

Prywatnych porachunków ciąg dalszy nastąpi. Na Twitterze zapowiedział działalność pisarską: „W odpowiedzi na wiele listów i maili, niebawem wydamy książkę (wywiad rzeka), w której opowiem o kulisach posługi, Kościele i Ojczyźnie”.
„Imprimatur już nie będzie konieczne, więc ufam, że nie będzie tam grama cenzury” – dopytuje jeden ze zwolenników.

„Absolutnie!” – zapewnia Międlar.

Może się okazać, że nie będzie też grama ewangelicznej treści. ©℗


CZYTAJ TAKŻE:

Ks. Adam Boniecki: Ktoś powie, że szum wokół księdza Międlara i poświęcanie mu miejsca w poważnym, katolickim piśmie to przesada.  To zaledwie jeden na ok. 31 tys. księży w Polsce. A tłum wsłuchany w jego słowa? A jego duchowi poplecznicy?

O. Józef Puciłowski, dominikanin, historyk: Nacjonalizm jest groźny dla Kościoła, bo jest prokościelny i anty-Chrystusowy. Tymczasem wierzący powinni nieustannie baczyć, czy to, co robią, jest zgodne z nauką Chrystusa.

 „Biskupi nie będą milczeć” - mówi abp Henryk Muszyński, prymas senior.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2016