Przestroga dla księdza Międlara

Ktoś powie, że szum wokół księdza Międlara i poświęcanie mu miejsca w poważnym, katolickim piśmie to przesada. To zaledwie jeden na ok. 31 tys. księży w Polsce. A tłum wsłuchany w jego słowa? A jego duchowi poplecznicy?

03.10.2016

Czyta się kilka minut

 /
/

Do późna w nocy oglądałem ks. Jacka Międlara: słuchałem jego udostępnionych w internecie kazań i spokojnych medytacji niedzielnych nagrywanych w pokoju z uładzonym biurkiem, dużą biblioteką i krucyfiksem na ścianie. Oraz przemówienia wykrzyczanego na wiecu narodowców. Wydawało się wtedy, że przy kolejnym okrzyku struny głosowe zawiodą. Nie zawiodły. Młody ksiądz, ma 27 lat. Wyświęcony w czerwcu ubiegłego roku. Młodzi księża w zakonie nie mają wiele do gadania, ale mogą się realizować, naprawiając świat zewnętrzny. Ksiądz Jacek czuje się do tego powołany. Nie chce być księdzem tylko od mszy św., spowiadania w pierwsze piątki, katechezy. Podejmuje z żarem misję ratowania narodu. Utwierdzają go w tym rozgłos, sława i uwielbienie tłumów. Wielbiciele porównują go do ks. Jerzego Popiełuszki. Cóż, człowiek łatwo bierze za dobrą monetę pochwały.

Słucham nagrań i chcę mu powiedzieć: uważaj! Nie wierz! Księdza Popiełuszkę znałem. Nie ten gatunek, nie ten styl, księże Jacku. Patrzę, słucham i nie mam wątpliwości: on wierzy w to, co mówi. Skąd taka pewność? Skąd ten żar? Dorosłość osiągnął w klasztorze, formację teologiczną otrzymał w seminarium duchownym. Jaki mistrz zapalił ten ogień? Czy wystarczył dziadek, który był endekiem?

Ksiądz Międlar chętnie w kazaniach mówi o narodzie. Czy gruntownie przestudiował tę problematykę? Czy czytał choćby „Katolicką teologię narodowości” – książkę jezuity Doriana Llywelyna, kompendium wiedzy w tej materii? Z papieży cytuje Leona XIII, który ubolewa nad ustępliwością Kościoła. Nie słyszałem, by się odwoływał do nauk papieży późniejszych niż Pius X, np. do encykliki Piusa XI „Mit brennender Sorge”, albo do Soboru Watykańskiego II. A co z nauczaniem papieża Franciszka (np. w sprawie imigrantów)? Ks. Jacek ubolewa, że dziś w Kościele nie mówi się o piekle i nazbyt eksponuje miłosierdzie Boga (czyżby chodziło o obecnego papieża?). Mówiąc o peryferiach, odwołuje się w prawdzie do Franciszka, lecz wątpię, by papież był tym zachwycony. Podkreśla, że jego katolicki radykalny nacjonalizm nie jest wrogo nastawiony do Żydów i w ogóle do obcych. Walczy tylko z lobby żydowskim, masońskim i gejowskim, które rządzą światem. Ta walka jest jego chrześcijańskim i patriotycznym powołaniem. Imigranci? Oczywiście… Jednak ordo caritatis wymaga, by najpierw się troszczyć o własny naród. Po zaspokojeniu wszystkich jego potrzeb, jeśli imigranci nie będą zagrażali narodowi – wtedy tak, proszę bardzo. Skoro jednak powierzoną przez Boga misją Polski (i Węgier) była i jest obrona Europy przed islamem, to czy teraz wolno się tej misji sprzeniewierzyć?

Trudno nie wierzyć w jego szczerość, gdy zapewnia, że nigdy nie zdradzi krzyża, Kościoła, Ewangelii. Ale wyjaśnienia, dlaczego nie usłuchał przełożonych, wyraźnie zaniepokoiły nawet jego obrońców. Zapowiedź, że po wystąpieniu z zakonu (czy znajdzie biskupa, który przyjmie go do swojej diecezji?) będzie „oddolnie” oczyszczał Kościół, dobrze nie rokuje. Z tego, że raz coś takiego się udało Biedaczynie z Asyżu, nie wynika, że się to uda księdzu Międlarowi.

Ktoś powie, że szum wokół księdza Międlara i poświęcanie mu miejsca w poważnym, katolickim piśmie to przesada. To zaledwie jeden na ok. 31 tys. księży w Polsce, który dał się ponieść ideologii i pasji politycznej. Zresztą z pewnością ksiądz Międlar nie pobije żadnego Żyda ani imigranta. On walczy tylko ze złą ideologią.

A tłum wsłuchany w jego słowa? A jego duchowi poplecznicy?

„Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem. Nie mają bowiem własnych miast (…) Mieszkają w miastach greckich i barbarzyńskich, jak komu wypadło, stosują się do miejscowych zwyczajów (…) a przecież samym swoim postępowaniem uzewnętrzniają owe przedziwne i wręcz nie do uwierzenia prawa, jakimi się rządzą” (z Listu do Diogneta, II wiek). ©℗


CZYTAJ TAKŻE:

Fałszywy prorok. Tekst Artura Sporniaka.

O. Józef Puciłowski, dominikanin, historyk: Nacjonalizm jest groźny dla Kościoła, bo jest prokościelny i anty-Chrystusowy. Tymczasem wierzący powinni nieustannie baczyć, czy to, co robią, jest zgodne z nauką Chrystusa.

 „Biskupi nie będą milczeć” - mówi abp Henryk Muszyński, prymas senior

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2016